.: KOMIKS :: USA :: BATMAN AND ROBIN :: ROK 2010 :: BATMAN AND ROBIN #12 :.
BATMAN AND ROBIN #12
Tytuł historii:Batman vs. Robin, Part 3: Mexican Train Miesiąc wydania (okładka): Lipiec 2010 (USA) W sprzedaży od: 05.05.2010 (USA) Scenariusz: Grant Morrison Rysunki: Andy Clark, Scott Hanna, Dustin Nguyen Okładki: Frank Quitley; Andy Clark Tusz: Scott Hanna Kolory: Alex Sinclair Liternictwo: Patrick Brosseau Ilość stron: 32
Deathstroke, kontrolując Robina dzięki pomocy Tali przekazuje Batmanowi, że to on kieruje chłopakiem. Jednak po tym jak Dick poznaje tożsamość swojego przeciwnika nie waha się zranić Damiana, a ciosy są także odczuwalne dla złoczyńcy. Żeby raz na zawszę odciąć Talię, Grayson postanawia wykorzystać elektroniczny kastet, by porazić Robina prądem i tym samym zniszczyć nadajnik.
Złoczyńcy, którzy wcześniej walczyli z Oberonem i Robinem wycofują się ze cmentarza gdy w ich ręce wpada drewniana kasetka związana z Barbatosem.
Podczas gdy Alfred opatruje rany Dicka i Damiana, Grayson wspomina, że szkatułkę, którą odnalazł w tunelach pod jaskinią przepadła. Kiedy bohater zastanawia się czy na pewno mają jakiś dowód, że Bruce żyje, Alfred przedstawia mu swoje odkrycie. Okazuje się, że rezydencja Wayne'ów została zaprojektowana by kształtem przypominać literę "W", jednak, po dodaniu podziemnych korytarzy i innych ścieżek oczom bohaterów ukazuje się symbol Batmana.
Przykładowe Strony:
Po namierzaniu kryjówki Tali Batman i Robin natychmiast się tam udają i doszczętnie niszczą sprzęt, który umożliwiał kontrolę nad Damianem. Podczas rozmowy z synem Talia pokazuje mu jego sklonowaną wersję, która spełni jej oczekiwania. Ale nawet to nie przekonuje chłopaka do planów matki, która nigdy nie kochała go takim, jakim był. W ten sposób drogi Tali i Damiana rozchodzą się.
W tunelach pod rezydencją Batman, Robin i Alfred w sekretnej jaskini odnajdują maskę i pelerynę, z których Bruce korzystał, gdy działał jako Batman. Ten dowód sprawia, że bohaterowie są już w 100% pewni, że Wayne żyje i postanwiają jak najszybciej zawiadomić o tym Justice League.
Później Batman odwiedza Oberona Sextona, którego tożsamość nie jest dłużej tajemnicą. Bowiem pod postacią Oberona ukrywał się Joker.
Taka była mniej więcej moja reakcja po przeczytaniu tego numeru. Była może i większa, ale to nie istotne. Istotny jest inny fakt. Książę Zbrodni powraca i to w niesamowity oraz zaskakujący sposób! Przez całych tych kilka numerów czekałem tylko na moment, w którym Oberon Sexton zdejmie maskę. Wśród fanów krążyły różne teorie dotyczących tożsamości tajemniczego detektywa. Sam byłem w gronie osób, które sądziły, że może to być Bruce Wayne, który z przeszłości już wrócił i teraz obserwuje jak obecny Dynamiczny Duet działa. Nawet sam Damian zauważył, że Oberonem może być Wayne, ale w tym momencie wydawało się to już zbyt oczywiste. I albo mogliśmy dostać oczywiste rozwiązanie (co czasem zarzuca się scenarzystom Batmana), bądź zostać zaskoczeni. I, całe szczęście, stało się to drugie. Gdy ujrzałem ostatnią stronę komiksu, na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
Cała sytuacja z Sextonem nabiera teraz zupełnie nowe, ciekawe znaczenie. Bo oto okazuje się, że Joker przez cały czas nie tylko zabijał członków Black Glove, ale też kilkakrotnie pomógł Batmanowi i Robinowi. Dlaczego? Czyżby nie podobało mu się to, że ktoś inny chcę wykończyć jego największego przeciwnika? Chciał zrobić psikusa bohaterom? Odpowiedzi na te pytania poznamy zapewne w następnych numerach. Inną ciekawą kwestią jest jeszcze to, czy Joker już wie, że Bruce Wayne to Batman? Po tych wszystkich wydarzeniach, przestępca już powinien być tego pewien. Ale czy dla niego tożsamość Nietoperza jest aż tak ważna? Nie sądzę. Dla niego ewidentnie istotny jest symbol, bohater, którym Bruce staje się nocą.
Ale dość już o Jokerze. W komiksie występuje jeszcze kilka innych wątków. Zakończona zostaje walka Batmana oraz Slade'a, który kontrolował Robina. Wątek ten nie do końca wygląda na istotny, pełni raczej rolę zapychacza, bądź miał być tylko pretekstem, żeby Dynamic Duo wyruszyło na spotkanie z Talią. Zastanawia mnie wątek jej kolejnego dziecka, które miałoby zastąpić Damiana. Dziwne, że wcześniej o tym nie pomyślała, w końcu dzieciaki lubią się buntować. Póki co, wątek ten nie wygląda nazbyt ciekawie, ale zobaczymy co z tego będzie. Byleby tylko nie wymyślili jakiejś armii Damianów.
Natomiast ekipa artystyczna wywiązała się ze swojego zadania bardzo dobrze, jak w poprzednich numerach. Sceny na cmentarzu wypadły bardzo klimatycznie i to właśnie je najlepiej wspominam z całego komiksu. Jednak to, co wyszło w całym numerze najciekawiej i z pewnością na długo zostanie w pamięci czytelników to scena, gdy Oberon zdejmuje maskę, a naszym oczom ukazuje się Joker. Warto również wspomnieć, że klaun ma identyczny wyraz twarzy jak Gwynplaine w jednej z fotografii pochodzącej z filmu The Man Who Laughs.
Mimo że komiks miał trochę słabsze momenty w porównaniu do numerów poprzednich, to jestem mu skłonny dać pięć nietoperków. Za Jokera? Owszem. Jak najbardziej. Panie Morrison, czekam niecierpliwie na następny numer!