.: KOMIKS :: USA :: BATMAN :: ROK 2010 :: BATMAN #700 :.
BATMAN #700
Tytuł historii:Time and The Batman Miesiąc wydania (okładka): Sierpień 2010 (USA) W sprzedaży od: 09.06.2010 (USA) Scenariusz: Grant Morrison Rysunki: Tony Daniel, Frank Quitely, Scott Kolins, Andy Kubert, David Finch Okładki: David Finch, Mike Mignola Tusz: Richard Friend Kolor: Ian Hannin, Alex Sinclair, Tony Avina, Brad Anderson, Peter Steigerwald Liternictwo: Jared K. Fletcher Dodatkowe pin-upy: Shane Davis, Juan Doe, Guillem March, Dustin Nguyen, Tim Sale, Bill Sienkiewicz, Philip Tan Ilość stron: 56
Cytat numeru: "My dear Batman, what can we beat but never defeat?"
Trzech Batmanów: Bruce Wayne, Dick Grayson oraz Damian Wayne i jedna niesamowita zbrodnia. Czy któryś z nich będzie w stanie ją rozwiązać?
Wczoraj.
Catwoman, Batman i Robin są torturowani przez Jokera, Scarecrowa, Riddlera i Mad Hattera. Szaleńcy wypróbowują na nich "Maybe Machine", wynalazek doktora Cartera Nicholsa, który generuje wyimaginowaną rzeczywistość w umyśle pacjenta. Joker planuje za pomocą swojej Księgi Żartów oraz gadżetów wynalazków profesora odesłać Bruce Wayne'a do czasów, w których nie było jeszcze Batmana i cofnąć wszystko, co się stało. W momencie, gdy Robin ma już zginąć Mroczny Rycerz oswobadza się z krępujących go więzów i zaczyna walkę ze swoimi oprawcami. Na pomoc przychodzi James Gordon z oddziałem policji. Okazuje się, że to profesor Nichols jakimś cudem zaalarmował stróżów prawa. Robin zastanawia się jakby wyglądał świat bez niego i Batmana.
Dzisiaj.
Dick Grayson już jako Batman wraz z Damianem jako Robinem badają zwłoki zastrzelonego profesora Nicholsa. Zgodnie z wyliczeniami Dicka powinien mieć on teraz około sześćdziesięciu lat, tymczasem ofiara jest ze dwadzieścia lat starsza. Batman żałuje, że zmarły nie pomoże im już w odnalezieniu Bruce'a. Mroczny Rycerz razem z Robinem udają się na miejsce, gdzie zostali zastrzeleni państwo Wayne, by złożyć wieniec z kwiatów. Podniosłą chwilę przerywa atak grupy mutantów, z którymi Dynamiczny Duet radzi sobie bez problemu. Po nich na miejsce przyjeżdża Lone-eye. Batman dowiaduje się, gdzie będzie miała miejsce specjalna aukcja dla światka przestępczego i wraz z Robinem przerywa ją dokładnie w chwili gdy licytowana jest Księga Żartów Jokera. Po udanej akcji Robin stwierdza, że byłby świetnym Batmanem, lecz Grayson jest całkowicie odmiennego zdania.
Przykładowe Strony:
Jutro.
Gotham. Sylwester. Przestępca zwany January terroryzuje miasto, żądając jako okupu między innymi Księgi Jokera. Damian Wayne jako Batman dopada jednego z jego pomocników, Maxa, który przeprogramował klimat i wywołał toksyczny deszcz, w celu stworzenia Joker-Zombich. Przyciśnięty przez Zamaskowanego Mściciela oprych nie chce jednak powiedzieć, gdzie jego szef porwał naukowca i dziecko, więc Batman zostawia go na pastwę zmutowanych szczurów.
Damian instruuje szefa policji, Barbarę Gordon, jak walczyć z zatruciem atmosfery i sam schodzi do kanałów, zmierzając do miejsca, które w ostatnich słowach wskazał mu Max. Stojące mu na drodze Jokero-mutanty zostają zabite przez strzał z satelity i po chwili Batman staje przed obliczem 2-Face-2. Szaleniec przetrzymuje dziecko państwa McGinnis i doktora Nicholsa, chcąc w zamian Księgę Żartów. Damianowi udaje się uratować dziecko. Po chwili na scenę wkracza młodsza wersja Cartera Nicholsa, która zabija swoją starszą wersję. Batman go nie powstrzymuje, ponieważ ktoś musi wykonać telefon na policję w przeszłości.
Po wszystkim Damian pali Księgę Jokera, którą i tak tylko szaleńcy mogą przeczytać, gdyż jest zapisana specjalnym tuszem.
Pojutrze.
Wiele różnych wersji Batmana działa w alternatywnych wizjach przyszłości. Jednym z nich jest Tery McGinnis, drugi to rebeliant walczący z prawem, a inny wręcz przeciwnie - walczy z rewolucją. Gdyż nie ważne gdzie, kiedy i jak mroczny, ale Batman zawsze będzie istnieć.
Po numerze, w którym jest aż trzech różnych Batmanów można spodziewać się chaosu, szkoda tylko, że nie wyłoniło się z niego nic interesującego.
Morrison to człowiek niekonsekwentny w swoich działaniach. Sięga do najstarszych opowieści z Gackiem, żeby wyciągać takie absurdy jak "pierwszy Batman", a ignoruje klasyki w stylu "There is no hope in Crime Alley" i każe Batmanowi składać kwiaty w miejscu, gdzie zginęli rodzice Wayne'a.
Również były już opowieści o tym, że Bruce byłby Batmanem nawet gdyby jego rodzice przeżyli. Chyba jedynym oryginalnym elementem została Księga Żartów (Jokebook), której wątek jednak nie został ani trochę wykorzystany i w bardzo naiwny sposób zakończony, chociaż przynajmniej wiadomo, że Batman nie jest szalony, co w przypadku faceta ubierającego się w obcisły kostium i latającego nocą po mieście nie jest pewne.
Ale nie pastwmy się nad czymś, co praktycznie nie istnieje - mowa tu o fabule. Jubileuszowy numer Batmana narysowało kilku świetnych artystów. Tony Daniel odmienił trochę swoją kreskę, a jego Joker wciąż robi porażające wrażenie, zwłaszcza w zbliżeniu. W opozycji do Daniela jest za to Quitely, który polepszył anatomię niektórych postaci, lecz uśmiech Batmana z bliska wciąż wygląda jak zachwyt pedofila. Takich problemów nie ma za to Kubert, który doskonale wie jak powinno się małe dziecko-Joker uśmiechać, by wyglądać iście demonicznie i być może zapowiadana zmiana stylu rysowania nie jest szczególnie widoczna, lecz przecież i bez niej Andy Kubert to rysownik pierwszej klasy. Tak samo jak wielki David Finch, który na zaledwie kilku stronach sprawnie poradził sobie z różnymi wersjami Batmana.
Na przeciwnym biegunie stoi za to mało znany Scott Kolins, którego nazwisko nie było nawet umieszczane przy przedpremierowych zapowiedziach komiksu. Trochę to niesłuszna decyzja, gdyż w przypadku tego artysty problemem nie są całkiem przyjemne, groteskowe grafiki, tylko to co na nich maluje. Nawet po kilkakrotnym przeczytaniu komiksu nie można dociec, co robi Batman i Robin w kafejce przy pizzie i kawie, albo dlaczego Mroczny Rycerz goli sobie brodę stojąc na dachu budynku. Takie detale mogą nieźle zamotać w głowie.
Jednak dla tych, którym udało się je przebrnąć, czeka na koniec jeszcze opis jaskini nietoperza oraz naprawdę świetny zbiór artów różnych artystów, zarówno sław z ostatnich miesięcy jak Nguyen i March oraz prawdziwych klasyków jak Sale i Sienkiewicz. Prawdę mówiąc te obrazki to najlepsza część tego nie za bardzo udanego jubileuszowego numeru. Z czystym sercem mogę go polecić jedynie analfabetom. Reszta miłośników Batmana lepiej niech się dobrze przygotuje na bzdury Morrisona.