.: Strona Główna
 .: Forum
 .: O Stronie
 .: Dołącz do BatCave
 .: Wyszukiwarka


 .: Batman: The Movie
 .: Catwoman

 .: Batman
 .: Batman Returns
 .: Batman Forever
 .: Batman & Robin

 .: Batman Begins
 .: The Dark Knight
 .: The Dark Knight Rises

 .: Batman: Mask of the
 Phantasm
 .: Batman & Mr. Freeze:
 Subzero
 .: Batman & Superman:
 The World Finest
 .: Batman Beyond:
 Return Of The Joker
 .: Batman: Mystery of
 the Batwoman
 .: Batman: Gotham
 Knight

 .: Zawieszone
 .: Fanfilms


 .: Seriale Animowane
 .: Seriale TV


     .: KOMIKS :: USA :: BATMAN :: ROK 2006 :: BATMAN #656 :.

BATMAN #656

Tytuł historii: Batman & Son Part Two: Man-Bats of London
Miesiąc wydania: Październik 2006 (USA)
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Andy Kubert
Tusz: Jesse Delperdang
Okładka: Andy Kubert
Kolor: Dave Stewart
Liternictwo: Nick J. Napolitano
Ilość stron: 32

Podczas przyjęcia w Londyńskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej Bruce Wayne spotyka Jezebel Jet, główną inicjatorkę międzynarodowego balu (wcześniej modelkę). Milioner wdaje się z nią w rozmowę na temat sztuki awangardowej oraz gości zgromadzonych na bankiecie (są wśród nich znani reżyserzy i żona premiera Wielkiej Brytanii), nie stroniąc przy okazji od niestosownych żartów. Gdy dziewczyna odchodzi, Bruce zostaje automatycznie otoczony przez parę innych kobiet. Jezebel Jet zapytana jeszcze przez milionera, czy zadzwoni do niego, odpowiada, że "wie, gdzie mieszka".
Tymczasem Alfred czyta książkę, siedząc w samochodzie. Jednakże spokój nie trwa długo - jest świadkiem wyrzucenia z furgonetki Kirka Langstroma i jego żony. Lokaj Wayne'a natychmiastowo śpieszy na pomoc ludziom, którzy przeszli przez porwanie. Profesor Langstrom każe jednak kamerdynerowi iść jak najszybciej do muzeum i ewakuować wszystkie obecne w nim osoby. Nagle na niebie ukazuje się stado olbrzymich i uzbrojonych Man-Batów, które za moment wtargną na międzynarodowy bankiet. Alfred, czym prędzej łapie za walizkę, gdzie znajduje się kostium Batmana, pędzi jak najszybciej do muzeum i rzuca ją w stronę Bruce'a. Wayne idzie w w ciemne miejsce, by za chwilę z niego wybiec. Tym razem jako Człowiek-Nietoperz. Batmanowi zajmuję trochę czasu pokonanie pierwszej fali Man-Batów, jednak po unicestwieniu paru z nich zdaje sprawę, że to dopiero początek ataku. Jego kamerdyner nie ma zamiaru patrzeć, jak heros pokonuje, co chwila nadlatujące stwory i od razu przymierza się do ewakuacji muzeum. Po paru chwilach w budynku zostaje Batman, żona premiera Wielkiej Brytanii oraz stado rozwścieczonych bestii, mutantów będących hybrydą człowieka i nietoperza. Mroczny Rycerz nakazuje żonie premiera ukryć się, kiedy on stanie oko w oko z potworami. Jednak Bruce, po paru kolejnych atakach Man-Batów, jest wyczerpany i jedynie kwestią czasu jest przegrana bohatera. Zmęczony Batman pada podczas batalii z monstrami i uderza o jedno z dzieł sztuki, tracąc przez to przytomność...

  
Przykładowe Strony:
  

Parę godzin później. Obolały i poraniony Batman budzi się w londyńskim porcie morskim. Jest przytrzymywany przez dwóch Man-Batów. Obok niego stoi żona premiera Wielkiej Brytanii. Chwilę później ukazuje się sprawca całego zamieszania - Talia. To ona szantażowała Kirka Langstroma, aby podał jej recepturę na serum Man-Bata, dzięki czemu córka Ra's al Ghula mogła przemienić armie Ligi Zabójców w legiony skrzydlatych potworów. Talia wyzaje Batmanowi, że wykorzysta potwory do porywania osób i nadania terrorowi zupełnie nowego znaczenia. Przypomina mu ponadto o pewnej upojnej nocy, jaką ona i Batman spędzili, gdy jeszcze byli w sobie zakochani (patrz: Batman: Son of the Demon). Mroczny Rycerz uparcie twierdzi, że został wtedy otruty narkotykami. Nagle Batman doznaje szoku, bo oto Talia stwierdza, że musi mu pozostawić "chłopca". Córka al Ghula chce, aby ich syn nauczył się dyscypliny od swego ojca. Tak oto kobieta zostawia Batmana, dwóch Man-Batów oraz jej i Batmana syna. Kilkunastoletni chłopiec podchodzi do swego ojca, przebranego w kostium nietoperza. Trzyma w ręku miecz samurajski. "Ojcze", mówi dzieciak. "Wyobrażałem sobie ciebie wyższego".

Autor: Chudy

Zeszyt ten jest całkowitą opozycją spokojnego, pełnego symboliki i dialogów poprzedniego numeru. Niestety, również pod względem jakościowym.

Zacznijmy od plusów, bo jest ich stosunkowo mało. Morrison wspaniale unowocześnia charakterystykę głównej postaci, czyli Batmana/Bruce'a Wayne'a. Zawiedzeni będą ci, którzy oczekiwali od Szalonego Szkota mrocznego, zamkniętego w sobie milionera, sfrustrowanego z powodu swej życiowej misji, krótko mówiąc - zdołowanego człowieka, który musi dotrzymać słowa danego na grobie rodziców. Wydaje się, że koncepcja Millerowska, która systematycznie pojawiała się w tytułach o Batmanie w ostatnich dwóch dekadach dzięki scenariuszom Granta, Moencha, Dixona, Loeba, Azzarello i Winnicka, straciła na wartości dla Morrisona. Teraz scenarzysta Flex Mentallo stara się wykreować z Bruce'a Jamesa Bonda uniwersum DC. Nienagannie ubranego, obracającego się w szampańskim towarzystwie, otoczonego przez masę pięknych kobiet, które widzą w nim jedynie pieniądze i (może niektóre) "cielesne rozkosze". Bruce nie zgrywa tutaj prawiczka - śmiało rozmawia z reprezentantkami płci pięknej, sprawia w nich zainteresowanie i nie boi się mrugnąć do nich oczko i wysuwać w ich stronę odważne sugestie. Zapewne część czytelników nie będzie uradowana z zmiany gotyckiego rycerza w agenta służb specjalnych o samczych myślach, ale z drugiej strony jest to fajna innowacja, urealniająca komiksową postać. Można nawet rzec, że niektóre starsze osoby (szczególnie te bogate) mogą się uosabiać z Bruce'em Morrisona.

Kolejny plus zeszytu to... hmmm... eeee... wiecie co? To chyba koniec fajnych rzeczy w tym komiksie.

Serio, gdyż cała batalia Batmana z 50 rozzłoszczonymi Man-Batami jest nadzwyczaj nudna i ciężka. Kadrowanie jest naprawdę ciekawe i rozumiem, że Morrison chciał zaspokoić głód tych, którzy oczekiwali wielkiego kopa już od pierwszej części historii. Chciałbym być podekscytowany tymi brutalnymi i krwawymi scenami, ale nie mogę. Może to przez Man-Baty? Z jednej strony interesujący i rzeczywiście nowy pomysł. Już od dawna mierziły mnie historie z Man-Batem, które w większości przypadków są podobne, by nie powiedzieć takie same. Ale z drugiej strony komiksiarze czytający więcej tytułów (i to niekoniecznie superbohaterskich) mogą być zdegustowani ukłonem Morrisona w stronę Stana Sakai. No bo jak inaczej nazwać Man-Baty, jak nie kalką Kamori Ninja z jednego z moich ulubionych, komiksowych seriali samurajskich Usagi Yojimbo? Może się czepiam, ale po prostu tak to odczuwam.

Walk nie ratuje nawet nowatorskie użycie rysunków będących dziełami sztuki nowoczesnej na balu. Morrison używa tych graficznych elementów jako słowa. Pomysł dość zabawny, z gracją zastępujący kultowe "KAPOW!" z serialu z lat 60. Pośmiać się można, fakt. Ale jest to trik na jeden raz. No chyba, że teraz wszelkie walki będą się toczyły w muzeach sztuki nowoczesnej? Hmmm...

Wspomnieć muszę również o historii Kirka Langstroma po tym, jak zostaje wraz z swoją żoną wywalony z furgonetki. Stronę tą można było wykorzystać zdecydowanie lepiej. A jak? Zamiast budowania nastroju niepokoju scenarzysta nieopatrznie spowodował salwę śmiechu. A może o to właśnie chodziło? W końcu (cytując Gordona z poprzedniego numeru) "każdy potrzebuje rozjaśnienia"? Ale jak już jesteśmy przy rozbawianiu czytelników, to muszę w jednym przyznać rację Morrisonowi - kręcenie w kółko 600 kilogramowym potworem z pewnością przypomina Batmanowi kolację w święto dziękczynienia u ciotki Agaty. Ten moment mnie całkowicie rozwalił. A jednak da się zauważyć jakieś plusy...

Co dalej... Andy Kubert. Komiks ten udowadnia, że duet Kubert/Delperdang się nie sprawdza. W poprzednim numerze rysownik, szkicując i tuszując, pokazał swe wysokie możliwości artystyczne. W tym numerze mamy natomiast do czynienia ze średnimi pracami jakiegoś duetu dopiero co wkręcającego się do branży komiksowej. Jeżeli Delperdang zostanie w Batmanie, to zdecydowanie obniży to wartość graficzną zeszytów Morrisona. Jedynie Dave Steward ratuje rysunki Kuberta ciekawą grą kolorów. Podobał mi się czerwony odcień w scenach portowych.

Jednego jednak Morrisonowi zarzucać nie można - Będąc w środku akcji, nie wiemy tak naprawdę, w którą stronę scenarzysta pójdzie. Batman staje w sytuacji, w jakiej jeszcze nigdy nie był. To na pewno sprawi, że czytelnicy ruszą z zapałem do kupna kolejnej części Batmana i Syna. Ale to wcale nie podwyższa oceny tego mocno średniego komiksu (a jeżeli już to nieznacząco). Trójka to jedyna ocena jaka można mu wystawić. Jest średnio. Niebezpiecznie średnio.

Ocena: 3 nietoperki

Autor: Chudy

Poprzednia Strona




WAK - Serwis Komiksowy
Spider-Man Online

Punisher - Serwis o Punisherze
The Truth about The X-Files





© Copyright 2003 and 2012 by BatCave. Wszelkie prawa zastrzeżone
Batman is registered trademark of DC Comics, Warner Bros.

Projekt i wykonanie: myspace.com/WebMastaMajk