.: KOMIKS :: USA :: BATMAN :: ROK 2003 :: BATMAN #614 :.
BATMAN #614
Tytuł historii:Hush Chapter Seven: The Joke Miesiąc wydania: Czerwiec 2003 Scenariusz: Jeph Loeb Rysunki: Jim Lee Tusz: Scott Williams Ilość stron: 32
Po wydarzeniach z poprzedniego numeru Batman rzuca się z furią na Jokera i zasypuje go gradem ciosów. Pragnie zrobić to, czego nie zdołał do tej pory - zabić szalonego wroga. W mig przypominają mu się zbrodnie popełnione przez Jokera, w tym ostatnia - morderstwo Tommy'ego Elliota. Batman wie, że jeśli nie pozbawi życia Jokera dziś w nocy, szaleniec z pewnością zdoła zabić jeszcze wielu niewinnych lub winnych ludzi. Dociera do niego, że gdyby zabił go wcześniej, uratowałby wiele ludzkich istnień. Joker jednak próbuje wmówić Batmanowi, że to nie on zabił doktora Elliota. Nietoperza jest jednak w amoku. Harley Quinn próbuje pomóc swemu kochankowi i atakuje Batmana, jednak nie stanowi ona przeszkody dla wściekłego mściciela. Bohater przypomina sobie tragedię Barbary Gordon, byłej Batgirl, która kochała swoją "pracę", nie przeszkodziło to jednak Jokerowi strzelić jej w kręgosłup i tym samym odebrać władzę w nogach.
Tym razem Batman jest naprawdę zdecydowany, ale w skręceniu karku Jokerowi przeszkadza mu Catwoman, która odzyskała przytomność po walce z Harley (patrz poprzedni numer).
Przykładowe Strony:
Selina chce powstrzymać Nietoperza ponieważ wie, że on zrobiłby to samo na jej miejscu. Ale Batman już zdecydował. Jeden solidny cios i Catwoman leży nieprzytomna obok Harley. Joker próbuje uciec, ale jego prześladowca jest szybszy. Batman pragnie zadać Jokerowi tyle bólu, ile on zadał jemu, mordując Jasona Todda.
Batman nie słyszy, jak ktoś ostrzegawczo strzela obok z pistoletu. Dopiero po drugim strzale przytomnieje i widzi obok siebie swego przyjaciela - Jima Gordona. Gordon tłumaczy mu, że nie może zabić Jokera, ponieważ nie pozwala na to jego moralność, a poza tym, gdyby Batman chciał być mordercą, zrobiłby to już dawno. Nietoperz pyta swego przyjaciela, ile jeszcze żyć pozwolą Jokerowi zabrać. Gordon odpowiada, że nie obchodzi go to. Nie pozwoli Jokerowi zabrać kolejnego życia - życia Batmana.
Dwaj przyjaciele odchodzą, zostawiając skatowanego szaleńca, który wciąż twierdzi, że jest niewinny. Na dachu, pewna tajemnicza postać z zabandażowaną głową zdaje się potwierdzać jego słowa, podrzucając przy tym monetą.
Na ten numer wyczekiwałem z ogromną niecierpliwością. Wszystko wskazywało na to, że będzie tu miał miejsce superdemoniczny i brutalny pojedynek Batmana z Jokerem. Niestety, jest to tylko superbrutalne lanie Jokera. Szaleniec ciągle dostaje i to w takim tempie, że nie może nawet nic powiedzieć. Czemu największy przeciwnik, który już setki razy wyrównywał swoje szanse jakimiś gadgetami, tym razem nie może sobie poradzić? Po co w ogóle mordował Elliota? Ale z tym powstrzymam się do końca całej historii i mam nadzieję, że Joker odegra tu jakąś większą rolę. Należy mu się to.
Poza tym, Loeb w tym numerze chciał wyjaśnić, czemu Batman nigdy nie zabije Jokera. Nie zrobił tego jednak dobrze i wpadł a sztampę. Taki scenarzysta potrafi wymyślić coś lepszego.
Rysunki Lee jak zwykle ładne i piękne. Nie ma się do czego przyczepić, a jego Joker jest jednym z najlepszych. Cudownie, tylko jeden mały szkopuł - ten cukierkowaty styl trochę niezbyt pasuje do opowiadanej historii. Nawet w tej mrocznej alejce wszystko jest kolorowe.
Niestety, dobry rysunek nie ratuje słabszego scenariusza i tak jest to najsłabszy z dotychczasowych odcinków Hush. Ale i tak lepszy od tego, który jeszcze nie tak dawno mieliśmy okazję przeczytać.
