Cytat numeru:
Batman: His alien mentor was looking for a man of superhuman will and a man without fear. The mentor's job description for Hal didn't seem to factor in smarts. He's dumb as a post.
Biorący prysznic Joker porównuje miasto Gotham do szpetnej dziwki. Zaznaczając przy tym, że jest ona piękna tylko wtedy, gdy płacze. Tymczasem kobieta z którą spędził noc wypytuje go o imię. Joker zmienia jednak temat na przeszłość kobiety - Donny Gugina. Okazuje się, że jest ona prawnikiem bardzo zaciętym w walce ze zbrodnią. Zbrodniarz zaznacza, że kocha ją na swój własny sposób, jednak gdy kobieta zaczyna się dopytywać, Joker pokazuje co dla niego oznacza uprawianie miłości. Na nic zdaje się rozpaczliwa walka prawniczki, która zostaje uduszona krawatem. Wychodząc z pokoju hotelowego Joker nakazuje swojej pomocnicy pozbyć się ciała.
Tymczasem Jaskinia stała się już domem zarówno Batmana jak i młodego Dicka Graysona, który zdał test i udowodnił, że nadaje się na detektywa. Nawiązuje się pomiędzy nimi rozmowa odnośnie tego, kim jest Joker. Mroczny Rycerz ostrzega, że to psychopata i seryjny morderca. Jednak nie wiadomo w jakim celu zabił on Latających Graysonów. Dick rwie się do pomocy, lecz Batman powstrzymuje go przed tym, nakazując mu najpierw wymyślić kostium i maskę, która jest konieczna do utrzymania sekretnej tożsamości.
Zdenerwowany pytaniami młodego chłopaka Batman wyjeżdża na conocny patrol. Nagle oślepia go zielone światło. Nad Gotham widnieje symbol Zielonej Latarni. Jednak zanim Mroczny Rycerz przystąpi do rozmowy z tym "kretynem" musi wyrzucić zbędny ładunek. Takim sposobem Jocko-Boy ląduje w jeziorze, przeklinając i strasząc Jokerem osobę, która go tam wrzuciła. Batman niewiele sobie z tego robi- okłamuje nawet swoją ofiarę, że do końca życia będą jej się ukazywały larwy i wszelakie robactwo (efekt halucynogennej trucizny.)
W międzyczasie, w jaskini Grayson przeszukuje sprzęt swojego nauczyciela. Jego uwagę przykuwa łuk, który kojarzy mu się z Robin Hoodem. Podczas sprawdzania nowego sprzętu chłopak odkrywa, że nie jest sam. Słyszy głos znany mu już z Batmobila, głos z brytyjskim akcentem wskazującym na arystokratyczne pochodzenie. Dick dziękuje mu za przyniesienia jedzenia oraz składa szczegółowe specyfikacje dotyczące nowego stroju...
Pozbywszy się Jocko-Boya Batman zaskakuje jedzącego hot doga Hala Jordana, który zdziwiony jest samym faktem, że Mroczny Rycerz zna jego imię. Obrońca Gotham narzeka, że ten "półbóg" jest w rzeczywistości głupszy niż krążek hokejowy. Sam zastanawia się, co mógłby zrobić z taką mocą. Hal tymczasem chce porozmawiać. Batman ustala mu termin spotkania- za pół dnia w piwnicach budynku przy Crime Alley, po czym znika wyzywając rozmówcę. Latarnia również podkreśla swoją niechęć do Nietoperza.
Wracając jednak do Jokera, spotyka się on z Catwoman, aby złożyć jej ofertę współpracy. Mimo początkowej niechęci kobieta postanawia go wysłuchać...
Chwilę później Batman wraca do jaskini, już w wejściu łapiąc strzałę w locie i chwaląc swego podopiecznego za udany strzał. Oto Dick Grayson prezentuje mu się w pełnym stroju i każe nazywać siebie Hood (z angielskiego "kaptur"), podkreślając iż inspirację czerpał ze starego filmu o Robin Hoodzie. Mroczny Rycerz podchodzi do chłopaka i naciąga mu kaptur na oczy, mówiąc, że tak zrobi każdy mądrzejszy zbir. Na odchodnym Batman rzuca, żeby dzieciak pozbył się kaptura i został Robinem.
Tak to w seriach bywa, że z czasem każda popada w nostalgię i marazm. Muszę jednak stwierdzić, że ta zasada nie tyczy się
All Star Batman and Robin. Mamy już ósmy numer, a praktycznie dopiero teraz pokazano czytelnikom głównego przeciwnika, utożsamienie zła w bat-universum - Jokera. Trzeba przyznać, iż warto było czekać. All Star Joker, to gość z klasą, szalony, lecz nie psychopatyczny. Korzystający ze zwykłych przyjemności, lecz mimo wszystko, preferujący ostrą zabawę na własny sposób. Do tego nowego wizerunku dodano smaczki z innych, dobrze znanych komiksów, takich jak
Man Who Laughs (przeszłość o zatruciu wody) czy
Powrót Mrocznego Rycerza (kobieta ze swastykami na piersiach.)
Lecz, czy zabójczy klaun to gwiazda tego numeru? I to jest najwspanialsze w 8 części, że znajdziemy tutaj niespodzianek bez liku. Dla mnie największym zaskoczeniem było przedstawienie Zielonej Latarni w taki sposób... no, że najlepiej pozostawić go bez komentarza. Wydaje się, iż takim posunięciem scenarzysta krytykuje popularny zwłaszcza w przeszłości, lecz istniejący do dziś, sposób kreowania bohaterów, poprzez wymyślanie im tysięcy niepotrzebnych mocy i gadżetów, zapominając o realizmie oraz pozbawiając komiks logiki i udziecinniając go jednocześnie.
Ale to jeszcze nie koniec zielonego pożeracza hot dogów. Widać, postać przypadła do gustu Millerowi, gdyż patrząc po fabule, w następnym zeszycie szykuje się ciekawa rozmowa.
I praktycznie dopiero teraz doszliśmy do sedna historii, czyli Cudownego Chłopca. Wbrew pozorom ten numer jest kamieniem milowym także i dla niego. To tutaj historia
The Boy Wonder łamie kolejny kanon, odchodząc od pomysłu, iż pseudonim Robin wziął się od jakiegoś ptaszka i dając młodemu Graysonowi idola, który jest niczym Zorro dla Batmana. Fakt, wszystkich komiksów z Batmanem nie czytałem, więc może dlatego po raz pierwszy spotykam się z taką genezą Robina. Lecz jeśli jest to oryginalny pomysł Millera, to chwała mu za to. Zresztą za całą tą serię całej czwórce twórców należy się życie wieczne w panteonie sław komiksowych.
Na koniec warto wspomnieć o dodatkowej okładce, po raz pierwszy stworzonej przez legendę Batmana - Neala Adamsa. Rysunek naprawdę ciekawy, wart bliższego przyjrzenia się, lecz niestety zapomniano go pokolorować. All Star to seria bardzo nowoczesna i tutaj takie czarno-białe malunki się nie nadają. Lecz to i tak nie uwłacza samemu komiksowi, gdyż chyba każdy się zgodzi, że Adams kreskę ma ciekawszą niż Miller.
Ocena: 5,5 nietoperka
Poprzednia Strona