.: KOMIKS :: USA :: ELSEWORLD :: ALL STAR BATMAN & ROBIN #7 :.
ALL STAR BATMAN & ROBIN, THE BOY WONDER #7
Tytuł historii:Batman and Robin, the Boy Wonder: Episode Seven Miesiąc wydania: Październik 2007 (USA) Scenariusz: Frank Miller Rysunki: Jim Lee Okładka: Jim Lee, Scott Williams i Alex Sinclair ; Frank Miller i Dave Stewart Tusz: Scott Williams Kolor: Alex Sinclair Liternictwo: Jared K. Fletcher Ilość stron: 32
Cytat numeru:
Batman: Her tongue's a little bit sandy. She's a smoker. Cigars, Cuban. I haven't kissed a smoker in weeks. Not since Selina.
Ze swym charakterystycznym śmiechem Batman rzuca się na bandę przestępców. Złodzieje są przerażeni. W strachu strzelają gdzie popadnie, zabijając też swoich ludzi. Mrocznego Rycerza irytuje fakt, że ci kryminaliści szmuglują już wszystko, a w tym przypadku nawet i wybielacz. Wściekły Batman korzysta ze swego palnika, mieszając go z szmuglowanym towarem i podpala przemytników. Ci, którym nie dane było spłonąć na miejscu, są masakrowani przez obrońcę Gotham. Temu wszystkiemu przygląda się z zachwytem uratowana barmanka ze speluny "Black Canary". Po chwili przyznaje, że jest zakochana w swoim wybawcy.
Kiedy wszyscy wrogowie zostają pokonani, wdzięczna kobieta rzuca się na szyję Batmanowi, po czym dochodzi do namiętnego pocałunku. Jednak obydwoje bohaterów pozostaje w maskach. Uważają, że tak będzie lepiej.
Gdy jest już po wszystkim Mroczny Rycerz proponuje byłej barmance podwiezienie do domu. Jednak ostrzega dziewczynę, by nie żartowała sobie z nazwy "batmobil", bo jest on cholernym Batmanem i może nazywać swój cholerny samochód jak chce. W drodze do domu uratowana kobieta prowadzi monolog o tym, jak to jej wybawiciel jest samotny i mógłby od czasu do czasu z kimś pogadać. Nietoperz zbywa ją mówiąc tylko "zamknij się". W głębi duszy przyznaje jej jednak rację. Jest szalony, ale tylko w połowie.
Przykładowe Strony:
Tymczasem w jaskini przerażony Dick Grayson stwierdza, że zaczyna wariować. Może nawet tak samo jak Batman. Chłopak przez całe swoje życie nikogo nie zabił, teraz jednak zmuszony był przepołowić toporem szczura, ponieważ przeszkadzał mu swoim piskiem. Nagle do jaskini wraca Batman, rzucając mu pod nogi zabójcę jego rodziców - Jocko-Boya Vanzetti. Chłopak musi zdecydować, czy jest mścicielem, czy detektywem. Dick podnosi topór nad głową Jocko-Boya lecz nie zabija go, a jedynie przecina mu więzy na ustach. Jednak mimo to, młody Grayson wyładowuje swoją złość na płatnym zabójcy, poprzez wielokrotne kopnięcia. Batman chwali go, ale przyznaje, że jedno z tych uderzeń było niebezpieczne i Dick musi nad nim popracować. Chłopak nie przywiązuje do tych słów uwagi i zaczyna przesłuchiwać więźnia. Mrocznemu Rycerzowi nie podobają się ani trochę odpowiedzi Jocko-Boya...
Mroczny Rycerz przybywa na ratunek kobiecie w potrzebie. Akcja, akcja, trochę nieuzasadnionej przemocy i efektowny koniec okraszony blaskiem złocistych płomieni. Za swe bohaterskie czyny Rycerz musi zostać oczywiście wynagrodzony i choć tak do końca czytelnicy nie wiedzą, jak wielka była nagroda dla wybawiciela, to nic nie zmieni faktu, że jest to zaskakujące. W regularnej serii Talia al Ghul, czy inna piękność z Gotham potrzebowałaby zapewne całego crossovera, na coś, co pierwsza lepsza amatorka wykonuje u Millera w pięć minut, po czym jakby nigdy nic wraca do szarej rzeczywistości.
Do tego całość jak zwykle okraszono dość dogłębną, czasem prymitywną, lub trafniej nazywając - ironiczną, lecz jak dla mnie niesamowicie wymowną i przyjemną w odbiorze narracją. Dla jednych jest to potwierdzenie, że legenda komiksu amerykańskiego, Frank Miller powinien przejść na emeryturę, jednak wierzcie mi lub nie, zabójczo ciekawie czyta się jego najnowszą serię.
Wątki fabularne się zlewają, jedne postaci ustępują miejsca innym, nie mniej ciekawym i tak dochodzimy do Dicka Graysona. Chłopaka powoli zaczyna ogarniać szaleństwo, być może takie samo, jakie próbuje dopaść, a może i już dosięgło jego mistrza. W tym numerze czytelnicy są jednak świadkami ważnego momentu wyboru. Cała ta historia to prawie jak odwieczna walka pomiędzy logiką, a szaleństwem, które dopada tych pozornie dobrych bohaterów.
Całość kończy się w miły dla oka (zasługa wspaniałego Jima Lee) sposób. Widzimy zwiastun chaosu. Już wkrótce dane się będzie przekonać, kim tak naprawdę jest Mroczny Rycerz, gdy na scenę wejdzie jego największy nemezis. Ten numer wydaje się zwykłym popychaczem historii do przodu, a i tak ciekawostek i perełek w nim nie mało.