.: KOMIKS :: USA :: 52 :: ROK 2007 :: 52: WEEK #51 :.
52: WEEK #51
Tytuł historii:Homecoming Data wydania: 25 kwietnia 2007 (USA) Scenariusz: Geoff Johns, Grant Morrison, Greg Rucka, Mark Waid Rysunki: Keith Giffen, Joe Bennett Okładka: J.G. Jones Tusz: Jack Jadson, Belardino Brabo Kolor: David Baron Liternictwo: Rob Leigh Ilość stron: 32
Dzień pierwszy. Kalifornia.
Ellen, żona Buddy'ego, wraca z Rogerem do domu. Tłumaczy mu że pozbyła się gniewu, ale ciągle tęskni za Buddym. Nagle na Podwórku pojawia się jaśniejący niczym słońce Animal Man. Zaczyna opowiadać żonie i dzieciom o swojej podróży przez galaktykę. Z poza kadru "słychać" głosy łowców Lady Styx.
Dzień drugi. Metropolis.
Spotkanie bohaterów przed posągiem Superboya i Supermana. Ponownie spotykają się razem Batman, Superman i Wonder Woman, ta pod postacią agentki Diany Price. Ravager rozmawia z Robinem o jej roli w tytanach. Po chwili podchodzi do niej Kid Devil i pyta, czy jest członkinią drużyny. Po odpowiedzi twierdzącej, prosi ja o wstawiennictwo u "szefostwa". Jimmy Olsen pyta Robina dlaczego jego kosium ma nowy kolor. Robin mówi że to były kolory Superboya. Gdy Tim chce porozmawiać z Wonder Girl ta odlatuje razem z Donną ze łzami w oczach.
Dzień trzeci. Raan.
Adam Strange budzi się zaskoczony tym, ze z powrotem może widzieć. Green Lanterni tłumaczą mu ze została stworzona dla niego kopia oczu na bazie tych jego córki. Adam pyta o Kory. John Stewart odpowiada mu że Kory podładowała się trochę i poleciała na Ziemie. Zapytany o Szmaragdowe Oko Adam odpowiada że wziął je Lobo. Po chwili przychodzi jego żona i córka z którymi odchodzi Adam. Green Lanterni odlatują.
Przykładowe Strony:
Dzień czwarty.
Lobo spotyka Największego z delfinów, przynosząc mu oko. Dodatkowo pyta po co mu było. Delfin odpowiada, ze według przepowiedni jest to jedyna rzecz jaka może go zabić. Lobo z uśmiechem odpala oko.
Dzień szósty.
Animal Man spotyka się z przyjaciółmi, streszczając wydarzenia zeszłego roku. Nagle słyszą dzwonek do drzwi Ellen idzei otworzyć i widzi dwóch łowców nagród z bronią wymierzoną prosto w nią. Nagle widać błysk i na ich miejscu pojawia się ledwo żywa Kory trzymająca kurtkę Buddy'ego. Oddaje ją i upada na ziemie.
Dzien siódmy. Góry Skaliste.
Do kryjówki Morrowa przybywa Skeets. Okazuje się, ze Red Tornado ma w sobie jakąś mapę a Skeets stara się ja zdobyć. Nagle pojawiają się Rip Hunter i Booster starając się go powstrzymać. Wtedy Skeets się ujawnia. Tak naprawdę jest tylko kokonem Mister Minda, jednego z przeciwników Captaina Marvela. Rip Hunter krzyczy, że są zbyt późno, porywa korpus Red Tornado i Boostera i przenosi się w czasie "tam, gdzie się to wszystko zaczęło".
Numer 51 to wyciszenie przed wielkim finałem. Posiada sielankowy, niemalże radosny klimat, składa się z samych happy Endów. A przynajmniej tak się wydaje. Jednak zakończenie zdradza, ze może być to tylko cisza przed burzą, jaka zagrzmi w następnym odcinku.
Pierwszym osobom, który ten odcinek na pewno może zaliczyć do szczęśliwych, jest Animal Man. Wraca na Ziemie, do rodziny. Żona od niego nie odeszła, co mogło się wydawać po poprzednich numerach. Po prostu pełnia szczęścia, I dobrze, bo postać ta tyle się wycierpiała, ze jej się to należało. Uczucie Buddyego do małżonki można stawiać za przykład: mając przed sobą nagą Starfire przyglądać się zdjęciu żony, to się nazywa miłość. Wątek Budnego w tym odcinku posiada również znakomite dialogi a tekst "Can we keep Her" kładzie na łopatki. To po prostu trzeba przeczytać.
Pozostali podróżnicy kosmiczni też nie mają źle. Adam odzyskuje wzrok i spotyka się z rodzina, Starfire wraca na Ziemie, a Lobo cóż, Lobo dowiaduje się, po co poszukiwał Szmaragdowego Oka. Po raz kolejny ujawnia się humor i finezja twórców. Lepiej się tego wątku nie dało zakończyć :P. Na pewno nie bardziej Lobowato ;).
Mamy powrót do przeszłości, a właściwie początków serii - wielkie spotkanie bohaterów pod pomnikiem Superboya i -mana. Typowa zagrywka, pozwalająca spoić całą serie, ale do mnie przemówiła. Jest ono zresztą dobrym przyczynkiem do wydarzeń z OYL. Poznajemy agentkę Diane Price, formują się nowi Tytani. Sielankowa atmosfera dopada jak widać też miejsce, które miało być symbolem żałoby po zmarłym bohaterze. Lecz radość jest też wyrazem szacunku dla niego, dla jego czynów. Rest In Peace, Connor.
Atmosfera jednak nagle się odmienia. Otóż na scenę wpadają Rip Hunter i Booster Gold. Bohaterowie, których losy prawdopodobnie zawładną odcinkiem następnym. Skeets okazuje się nie być Skeetsem, pułapki na niego nie wychodzą. A wszystko to tylko preludium do ujawnienia informacji o istnieniu Multiversum. Czekamy na ciąg dalszy.
Podobał mi się ten numer, bardzo mi się podobał. Może dlatego, ze jest czymś, co wykańcza wątki i co prawda nie wyjaśnia tajemnic, ale w zgrabny, wprost finezyjny sposób doprowadza serie do końca. Teraz tylko czekać na 52 #52 i wyjaśnienie reszty, w tym losu Ralpha Dibnego. (mam nadzieje :-P)