Michael Caine, który ostatnio skończył 87-lat, w rozmowie z The Hindu zdradził jak zaczęła się jego współpraca z Christopherem Nolanem, która rozpoczęła się pracą przy filmie „Batman Begins”.
Aktor bardzo dobrze pamięta swoje pierwsze spotkanie z reżyserem. „Przyszedł do frontowych drzwi mojego wiejskiego domu ze scenariuszem. Widziałem go przez szybę, ale nie rozpoznałem. Gdy tylko się przedstawił, wiedziałem dokładnie, kim jest, ponieważ byłem wielkim fanem jego trzech wcześniejszych filmów.”
Kiedy Nolan wspomniał, że chce Caine’a do roli w Batmanie, aktor był zaskoczony. „Powiedziałem mu: 'Jestem za stary na Batmana. Chcesz, żebym zagrał w lokaja? Jakie byłyby moje kwestie? Czy chciałbyś kolejnego drinka czy podać jeszcze sosu?’. Następnie reżyser wyjaśnił, że w jego wizji postać Alfreda jest czymś więcej niż tylko kamerdynerem i że jest jak 'przybrany ojciec Batmana’. Zagrałem więc w tym filmie i było to jedno z najwspanialszych doświadczeń, w moim w życiu.” Od tego czasu w branży krąży żart że Nolan uważa Caine’a za „szczęśliwy talizman”. Aktor to potwierdza, mówiąc: „Wszystkie filmy, które z nim zrobiłem, zarobiły ponad miliard dolarów, więc musi mieć mnie w filmie, nawet jeśli nie ma dla mnie roli. W „Dunkierce” użyczyłem tylko głosu i zostałem uwzględniony w napisach.”
Źródło: The Hindu