BATMAN: ZIEMIA NICZYJA, TOM 5: OWOCE ZIEMI

Data wydania: 26 marca 2025
Scenariusz: Dennis O’Neil, Greg Rucka, Chuck Dixon
Rysunki: Dan Jurgens, Scott McDaniel, Staz Johnson
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Oprawa: twarda
Format: 170×260
Ilość stron: 600
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 199,99 zł

Po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło Gotham, rząd USA uznał miasto za niezdatne do zamieszkania i nakazał wszystkim mieszkańcom opuszczenie zniszczonego obszaru. Od zamknięcia miasta minęło już kilka miesięcy. Ci, którzy odmówili opuszczenia ziemi niczyjej, żyją na ulicach. Toczy się miejska wojna, najsilniejsi żerują na słabszych. Gangi terroryzują normalnych mieszkańców, a złoczyńcy robią wszystko, aby przejąć władzę w zrujnowanym mieście.
Wraz z powrotem pogromcy zła, Mrocznego Rycerza, i pojawieniem się nowej, tajemniczej Batgirl, na ulice Gotham powraca sprawiedliwość. Wspólnie z Robinem, Nightwingiem, komisarzem Gordonem i Huntress bohaterowie kontynuują wojnę z gangami i zamaskowanymi łotrami walczącymi o kontrolę nad miastem. Czy Batman poradzi sobie w warunkach, z jakimi jeszcze nigdy nie miał do czynienia?

Autorami scenariusza są legendarni twórcy jak Greg Rucka, Chuck Dixon czy Dennis O’Neil. Za rysunki odpowiadają zaś doskonali artyści jak Dan Jurgens, Staz Johnson, Scott McDaniel i inni. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Batman” #567–568, „Detective Comics” #734–735, „Batman: Legends Of The Dark Knight” #119–121, „Batman: Shadow Of The Bat” #87–88, „Batman Chronicles” #17, „Robin” #67, „Nightwing” #35–37, „Catwoman” #72–74, „Azrael: Agent Of The Bat” #56–57, „Jla” #32, „Batman: Harley Quinn” Oraz „Young Justice: No Man’s Land” #1.

To już piąty tom polskiego wydania serii Batman: Ziemia niczyja, a tak właściwie drugi z czterech właściwego, tytułowego eventu. Można więc powiedzieć, że jesteśmy na półmetku.

Podczas lektury Owoców ziemi coraz mocniej rzucało mi się w oczy niezdecydowanie twórców, być może wynikające z braku komunikacji redaktorów pilnujących nietoperzowych serii pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Przykłady? Tuż przed Kataklizmem, Jean-Paul Valley ponownie pokonał Bane’a. Sądziłem, że konsekwencją tego zwycięstwa było wpakowanie Zguby za kratki na długie lata, ale okazuje się, że Bane hasa sobie wolny na terenie Kolumbii i wkrótce znów pojawi się w Gotham. W poprzednim tomie Strach na wróble został pokonany przez Batmana i Huntress, ale ostatecznie pozostał w mieście, tymczasem tutaj okazuje się być jednym z więźniów Lockdowna i KGBestii w Blackgate. Arnold Wesker również tam jest, choć nie kojarzę, aby Batman go umieszczał w swoim więzieniu. Nie wspominając już o tym, że Bruce najpierw zadecydował, że sam zrobi porządek w Gotham, aby tutaj jednak zmienić zdanie i zezwolił wszystkim swoim sojusznikom by do niego dołączyli. Raz w tę, a raz we w tę. Raz tak, następnym razem inaczej. Być może czytając te historie w wersji zeszytowej inaczej odbierałbym takie nieścisłości fabularne, ale przy wydaniu zbiorczym każdy podobny brak konsekwencji mocno wybijał mnie z czytania.

Niezdecydowanie twórców przejawia się również w ustaleniu, kto właściwie ma być głównym antagonistą tego cyklu. Sądziłem, że będzie nim Nicholas Scratch, ale teraz wydaje mi się to mało prawdopodobne (o czym dłużej za chwilę). Na początku tego albumu mocno sugerowano dużą rolę Two-Face’a, ale ten zostaje szybko pokonany przez Batmana (chociaż trudno powiedzieć co między nimi zaszło, bo później jednak pokonany nie jest). Joker przewija się to tu, to tam, a hintowany w poprzednim tomie Komornik okazał się zaledwie statystą w jednym z zeszytów. W tym natłoku bohaterów i ich przeciwników trudno mi dostrzec jakiś większy plan – do czego fabuła No Man’s Land prowadzi i jak może się zakończyć? Może już po zaznajomieniu się z całością będę w stanie zerknąć na to bardziej przychylnym okiem, ale póki co, zaczyna mnie to troszeczkę męczyć.

Twórcy ewidentnie nie uczą się na błędach. Po tym, jak Bruce Wayne zostawił swój kaptur i pelerynę Azraelowi w Knightfall, na tę decyzję wylała się fala krytyki (nic dziwnego, Dick Greyson byłby o wiele lepszym kandydatem). W tym evencie redaktorzy popełnili podobny zbieg, ale w moich oczach rozegrali go jeszcze słabiej. Otóż, w pewnym momencie Ziemi niczyjej pojawia się niema bohaterka – Cassandra Cain. Wiemy o niej tylko tyle, że jest córką Caina – płatnego zabójcy, który przed laty szkolił młodego Bruce’a Wayne’a zanim ten przywdział kostium nietoperza – a także, że od jakiegoś miesiąca zna się z Barbarą Gordon, która uczy ją czytać i mówić. W ciągu jednego zeszytu, jednym działaniem sprawia, że wszyscy bezgranicznie zaczynają jej ufać. Ufają jej do tego stopnia, że Bruce wręcza jej czarny kostium, a Barbara daje swoje błogosławieństwo w przejęciu roli nowej Batgirl! Sytuacja w moich oczach absurdalna, całkowicie nieprzekonująca, bo w zasadzie obca dziewczyna ot tak zostaje członkiem „bat-rodziny” – zupełnie jakby redaktor naczelny przestraszył się reakcji fanów na ujawnienie tego, kim okazała się jej poprzedniczka. Nie będę zdradzał jej tożsamości, ale względem tego rozwiązania również kręcę nosem.

Patrząc jednak na powyższą decyzję z bardziej przychylnej strony – nowo mianowana Batgirl zostaje sparowana z Azraelem, po czym ich rola w tym albumie dość szybko się kończy (uff). Oboje zostają skierowani na misję pokonania Nicholasa Scratcha – fatalnego pod każdym względem czarnego charakteru, bez którego kolejne opowiadania z czasów Ziemi niczyjej na pewno zyskają na jakości – i misję tę wypełniają wzorowo! Dalsza część tego zbioru skupia się na zadaniu Nightwinga, od którego lektura minęła mi już szybko i przyjemnie. Jedyne zgrzyty jakie miałem w dalszej części albumu to niemijający foch Gordona na Batmana, który nie ma za grosz sensu gdy zerkniemy na to, z kim były Komisarz podejmuje współpracę, a także wątpliwy logicznie quest Seliny Kyle mającej odzyskać dwa CD-ROMy dla Batmana z rąk drużyny, którą do strzeżenia owych płyt wynajął sam… Bruce Wayne. Nie mógł po prostu do nich zadzwonić, albo osobiście się wybrać, by te dane odzyskać? Naprawdę musiał wysyłać Catwoman, która zrobiła zadymę na pół Manhattanu?

Scenariuszowo bywa różnie – łagodnie rzecz ujmując – ale przynajmniej od strony wizualnej w zdecydowanej większości byłem zadowolony. Styl prac Mike Deodato Jr., który ilustrował zeszyty ze wspaniałymi okładkami Briana Bollanda, trafił do mnie bezproblemowo. Świetnie spisali się również Dan Jurgens (rysunki) i Bill Sienkiewicz (tusz) odpowiadający za tytułową historię tego tomu „Owoce ziemi”, a także dobrze mi już znany Jim Balent odpowiadający za trzy zeszyty serii Catwoman (#72-74). Najsłabiej wypadają natomiast ilustracje Ricka Burchetta z ostatniego zawartego tu numeru Batman: Legends of the Dark knight #121 – wizualnie prezentuje się to jak książeczka dla dzieci.

Wydawnictwo Egmont standardowo spisało się więcej niż solidnie. Teraz rozumiem skąd pomysł na pominięcie czwartej okładki siedmiotomowego wydania amerykańskiego – dzięki temu, nie tylko w tomie czwartym okładkę zdobiła grafika pochodząca z jednego z numerów zawartych w tym konkretnym albumie, ale też w Owocach ziemi front albumu jest zgodny z zawartą w nim okładką do Batman: Legends of the Dark Knight #120. Teraz jestem ciekawy, co trafi na główną okładkę dwóch kolejnych tomów, ponieważ ich covery w oryginale nie pochodzą z żadnego konkretnego zeszytu. W materiałach dodatkowych zawarto trzy alternatywne okładki – skromnie, ale to i tak więcej niż w tomie trzecim.

Ocena: 3,5 nietoperka

Recenzował: Juby



 



na DVD od 18 marca

Kalendarium

Sonda

Najlepsza partnerka dla Batmana?

Zobacz wyniki