BATMAN: ZIEMIA NICZYJA, TOM 4: NOWE ZASADY

Data wydania: 4 grudnia 2024
Scenariusz: Dennis O’Neil, Greg Rucka, Bob Gale
Rysunki: Alex Maleev, Dale Eaglesham, Roger Robinson
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Oprawa: twarda
Format: 170×260
Ilość stron: 544
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 199,99 zł

Czwarty tom siedmiotomowej sagi o upadku Gotham. „Batman: Ziemia Niczyja” to jedno z kluczowych dzieł w historii komiksów o Mrocznym Rycerzu. Crossover rozegrał się na łamach różnych tytułów związanych z Batmanem pod koniec lat 90., a jego pomysłodawcą był Jordan B. Gorfinkel. 

Podczas epidemii wirus zabił ogromną liczbę gothamczyków, zanim Batman i jego sojusznicy znaleźli lekarstwo. Później nastąpiło trzęsienie ziemi, które niemal zrównało Gotham z ziemią. Zginęły tysiące ludzi. Dziesiątki tysięcy zostały bez dachu nad głową. Najbardziej niebezpieczni przestępcy w mieście uciekli z więzienia. Najostrzejszy cios nadszedł jednak nieoczekiwanie ze strony rządu Stanów Zjednoczonych. 

Gdy władze Gotham czekały na fundusze federalne potrzebne do odbudowy, Kongres orzekł, że miastu dotkniętemu tak rozległą katastrofą nie można już pomóc. Nawet Bruce Wayne przemawiając przed komisją Kongresu w Waszyngtonie, nikogo nie przekonał. Tak więc miasto zostało ewakuowane i odcięte od świata zewnętrznego… W zrujnowanym Gotham pozostali tylko ci, którzy tak zdecydowali albo nie mieli innego wyboru. 

Autorami scenariusza są legendarni twórcy jak Bob Gale, Dennis O’Neil czy Greg Rucka. Za rysunki odpowiadają zaś doskonali artyści jak Alex Maleev, Roger Robinson, Dale Eaglesham i wielu innych. 

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach: „Batman: No Man’s Land” #1, „Azrael: Agent of The Bat” #51–55, „Batman” #563-566, „Batman: Legends of The Dark Knight” #116–118, „Batman: Shadow of The Bat” #83–86, „Detective Comics” #730–733 Oraz „The Batman Chronicles” #16.

„…a po tym, jak ziemia się zatrzęsła, a budynki runęły, gothamczycy opuścili miasto. Tylko dzielni, nikczemni i szaleni pozostali w miejscu, które znane było jako ZIEMIA NICZYJA.” Tym tekstem rozpoczyna się prawie każdy zeszyt (z wyjątkiem serii Azrael: Agnet of the Bat) wchodzący w skład wydarzenia, które wprowadziło komiksy z Mrocznym Rycerzem w XXI wiek. Jak wypada czwarty tom polskiej edycji, a tak naprawdę pierwszy tom właściwej Ziemi Niczyjej? W moich oczach zdecydowanie lepiej od poprzedniego, o którym kilka zdań napisałem w czerwcu.

Największą poprawę względem poprzedniego tomu Nowe zasady odnotowują tym, iż nie czuć, że jest to tylko przeciągany wstęp do czegoś ciekawszego. Od początku zostajemy wrzuceni w nową rzeczywistość Gotham, które ponad trzy miesiące temu zostało odcięte od reszty Stanów Zjednoczonych. Nie dostrzegam tu jeszcze kierunku, w jakim to wszystko zmierza (nie ma tu Bane’a – konkretnego przeciwnika, który mógłby złamać głównego bohatera, a później zostać pokonanym przez jego następcę – jak w Batman: Knightfall), ale formuła prezentowania czytelnikowi kolejnych sektorów miasta przejętych przez różne gangi (w tym resztek GCPD) i powolnego odzyskiwania ich przez Batmana oraz jego sojuszników, w moich oczach się sprawdza… Przynajmniej na razie, bo szaleńców jest tu od groma i ciągle wprowadzani są nowi (np. Komornik, który pewnie odegra większą rolę w kolejnym tomie), co po jakimś czasie może zacząć męczyć.

Co więcej, najnowszy tom wydał mi się najlepszym od dawna pod względem graficznym. Za zawarte w tym albumie zbiorczym komiksy odpowiadało dużo nowych (tj. wcześniej mi nieznanych) twórców, m.in. Alex Maleev i Dale Eaglesham, których styl doskonale do mnie trafił i – co bardzo ważne – nie był przerywany pracami innych twórców. Każdy z nich otrzymywał swoje historie – czasami jednozeszytowe, inne na nawet cztery zeszyty – i choć oryginalnie były one wydawane na łamach kilku serii bieżących, za konkretne arci odpowiadali ci sami twórcy, dzięki czemu No Man’s Land wydawał mi się lepiej zaplanowany i bardziej konsekwentny od Upadku Mrocznego Rycerza (przynajmniej wizualnie). Kolorystyka, która w komiksach w latach 90. przeszła dużą rewolucję, również prezentuje się tutaj bardzo dobrze, doszła wręcz do takiego poziomu, że w moich oczach większość stron nie odbiegała pod tym względem od współcześnie wydawanych serii DC. Oczywiście – jak to bywa w przypadku tak obszernych wydań zbiorczych – oprawa graficzna nie trzyma poziomu przez cały czas, jednak jednoznacznie negatywnie mógłbym wypowiedzieć się tylko o dwóch rozdziałach pt. Chleba i igrzysk ilustrowanych przez niejakiego D’Israeli (jego prace wyglądają jak rysunki dziecka / tworzone dla dzieci).

Scenariuszowo również bywa nierówno, ale na tle poprzedniego tomu zaszła tu spora poprawa. Powrót Batmana, czy też reakcje na jego pojawienie się w Gotham ze strony Pingwina i ludzi Gordona, to jedyna niekonsekwencja jaką dostrzegłem – nie była ona tak ewidentna, jak ta z Two-Face’m w Walce o Gotham, ale czasami budziło moje wątpliwości czy aby na pewno dobrze umiejscowiono zeszyty, które pewnie wydawane były w tym samym czasie. Dialogi pisane pod koniec lat 90. czyta mi się o wiele lepiej od tych starszych o piętnaście lat, ale wciąż jest tu trochę charakterystycznego dla tamtej epoki przesadyzmu (bardzo szybko doszło do aż takiego upadku cywilizacji w Gotham, a fakt że Batman i Batgirl działają w nim prawie 24/7 i nie wiemy skąd biorą zapasy, też budził moje wątpliwości). Mam też nadzieję, że dziura scenariuszowa związana z długą nieobecnością Bruce’a po wystąpieniu w amerykańskim Kongresie nie zostanie pozostawiona bez wytłumaczenia.

Ponownie najsłabiej wypada tutaj wątek odpornego na uderzenia pioruna Azraela (serio, ciekawe kiedy i czy w ogóle zostanie to wytłumaczone?), ścigającego fatalną postać niejakiego Nicholasa Scratcha. Na szczęście, Scratcha jest tutaj bardzo mało (im mniej, tym lepiej), a gdzieś w połowie swoich przygód z tego tomu, Jean-Paul trafia do Gotham, w którym zajmuje się innymi sprawami (m.in. Jokerem, Oracle i Dr. Leslie Thompkins), a te wypadają zdecydowanie ciekawiej od jego misji poza miastem. Od strony wizualnej pięć zeszytów serii Azrael, które tu znajdziemy prezentuje się poprawnie, aczkolwiek strona 390 albumu (Azrael: Agent of the Bat #53) ewidentnie trafiła do polskiego wydawnictwa w niskiej rozdzielczości, przez co w druku prezentuje się brzydko.

Historie takie, jak otwierająca czwarty tom Brak prawa i nowy porządek, Strach przed wiarą (jeden z najlepszych występów Stracha na wróble, jaki czytałem, udowadniający że jest on groźnym psychopatą nawet gdy scenariusz pozbawi go jego głównej broni – toksyny strachu), krótkie Nie ma jak w domu z The Batman Chronicle #16, czy dojrzalsze, skupiające się na innej stronie walki o przetrwanie w opuszczonym przez resztę kraju mieście Odcienie szarości z Detective Comics #733, czytałem nie mogąc się doczekać kolejnych stron. Znakomite komiksy i Batman jakiego uwielbiam! Każdy brzydziej narysowany, lub mniej ciekawy odcinek rekompensowały mi fabuły takiej, jak te.

Wydawnictwo Egmont tym razem pokusiło się o skromne materiały dodatkowe w postaci trzech okładek alternatywnych na samym końcu. Mam jednak ogromną uwagę względem polskiego wydania – jest nią okładka. Na front trafiła grafika, która w oryginalnym, siedmiotomowym No Man’s Land zdobiła tom piąty, a nie czwarty. I choć od początku listopada wszystkie komiksy DC w naszym kraju zdobi nowe-klasyczne logo, tutaj z nieznanego mi powodu pozostawiono wariant z lat 2016-2024. Wybór grafiki z okładki Detective Comics #730 można by wytłumaczyć tym, że to właśnie tutaj został on zawarty, ale w takim razie czemu Kataklizm zdobiła okładka jednego z zeszytów z Wstrząsów wtórnych (Detective Comics #722)? Dostrzegam tu dziwny brak konsekwencji i martwię się o to, co Egmont wybierze na front okładki kolejnych tomów (pominięta przez nich ilustracja była moją ulubioną z siedmiu wydania oryginalnego, więc mam nadzieję że jeszcze ją wykorzystają).

Ocena: 4 nietoperki

Recenzował: Juby



 



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy rocznik TM-Semic?

Zobacz wyniki