BATMAN KNIGHTFALL, TOM 4: KONIEC MROCZNYCH RYCERZY

Data wydania: 25 stycznia 2023
Scenariusz: Chuck Dixon, Alan Grant, Doug Moench
Rysunki: Graham Nolan, Bret Blevins, Jim Balent
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor, kredowy
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Ilość stron: 616
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 199,99 zł

Choć od ukazania się „Batman Knigtfall” minęło już prawie 30 lat, to do dziś pozostaje jedną z najważniejszych kanonicznych opowieści o Mrocznym Rycerzu. Na początku lat 90. XX w. było to wydarzenie, które podobnie jak „Śmierć Supermana” wstrząsnęło nie tylko uniwersum DC, ale też czytelnikami. Było to również pierwsze tak duże przedsięwzięcie w komiksach o Mrocznym Rycerzu, ten potężny crossover publikowany był przez ponad dwa lata na łamach kilku serii związanych z batrodziną.

Koniec Mrocznych Rycerzy” to czwarty tom ambitnej pięciotomowej sagi o upadku i powrocie Mrocznego Rycerza. Stało się coś niewyobrażalnego: Bruce Wayne nie jest już Batmanem, a jego obowiązki przejął Jean-Paul Valley. Po druzgocącym spotkaniu z Bane’em, w wyniku którego nie jest w stanie założyć swojego kostiumu, Bruce wyrusza na poszukiwanie zaginionej doktor Shondry Kinsolving, która pomagała mu w rehabilitacji. Kobieta jest wyjątkowo utalentowana i być może jest jedyną osobą, która może wyleczyć złamany kręgosłup Bruce’a.
Bruce Wayne wyrusza razem z Alfredem na Karaiby, a następnie do Wielkiej Brytanii. Zamiast znaleźć ukojenie, trafia na nowego, zaskakującego wroga, który czai się w cieniu. Aby ocalić Shondrę i samego siebie, Bruce zmuszony jest do niezwykłego wysiłku zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Czy kiedykolwiek uda mu się odzyskać w pełni sprawność i czy w Gotahm jest jeszcze miejsce dla „starego” Batmana?

Autorami scenariusza są legendarni twórcy jak Chuck Dixon, Doug Moench czy Alan Grant. Za rysunki odpowiadają zaś doskonali artyści: Graham Nolan, Jim Balent, Bret Blevins, Mike Manley oraz wielu innych.

Album zawiera materiały publikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Justice League Task Force” #5–6, „Batman: Shadow of The Bat” #21–23, 29–30, „Batman: Legends Of The Dark Knight” #59–63, „Batman” #509–510, „Detective Comics” #676–677, „Robin” #7-9, „Catwoman” #12-13 oraz „Showcase’94” #10.

Mówi się, że jeśli w kurniku znajdą się dwa koguty, walki między nimi są nieuniknione. Nie inaczej jest w przypadku dorosłych mężczyzn przebranych za nietoperza w kurniku zwanym Gotham City. Od jakiegoś czasu “bohaterem” miasta pozostaje Jean-Paul Valley, dawniej Azrael – Anioł Śmierci, a obecnie brutalniejsza, nowsza wersja Mrocznego Rycerza. Drugim zostaje Bruce Wayne, który postanawia wrócić z superbohaterskiej emerytury, kiedy dowiaduje się, że jego następca przekracza granice, których poprzedni Człowiek-Nietoperz nigdy by nie przekroczył. Powyższy opis komiksu brzmi jak samograj, a w rzeczywistości jest… jeszcze lepiej.

Czwarty tom sagi “Knightfall” czytało mi się wyśmienicie. Nie znałem żadnego z zawartych w nim zeszytów z czasów TM-Semic, więc nie był to wyłącznie zachwyt nostalgii. Głównym atutem tego albumu jest sama historia i jej doskonały podział na klasyczne trzy akty. Po bardzo długim rozstaniu z Bruce’m Wayne’m (w “Krucjacie Mrocznego Rycerza“ pojawił się on na zaledwie jednej stronie) wracamy do głównego bohatera, który podróżuje po świecie próbując odbić z rąk porywaczy Jacka Drake’a (ojca Robina) oraz Shondrę Kinsolving, do której poczuł coś więcej niż zwykłą sympatię. Ta część zajmuje niemal równo 1/3 albumu, i choć śledzenie przygód Batmana bez kostiumu działającego poza Gotham napawało mnie pesymizmem, to po przebrnięciu przez pierwsze dwa-trzy zeszyty, w których Bruce’owi pomagają cudaczni superbohaterowie zza granicy, dałem się wciągnąć w wir wydarzeń. Wszelkie zwroty akcji i zagrożenie wybrzmiewały należycie, a finał na wyspie Santa Prisca nawiedzonej huraganem pozostawił bardzo dobre wrażenie (szczególnie biorąc pod uwagę to, że misja Bruce’a nie kończy się całkowitym happy endem – przy ostatnim kadrze z Bruce’m przytulającym małą Sandrę coś mi wpadło do oka).

Po odzyskaniu – w pewnym stopniu – dawnej sprawności fizycznej i powrocie do Gotham, Wayne dowiaduje się co pod jego nieobecność wyprawiał jego następca. Postanawia odebrać mu kostium, ale to okazuje się nie być takie proste. Aby pokonać szalejącego Az…bata, Bruce niczym filmowy Rocky Balboa będzie musiał rozpocząć trening, podczas którego odzyska swoje „oko tygrysa”. Ta część historii podobała mi się jeszcze bardziej, bo choć nie mamy tu ”pełnoprawnego Batmana”, na którego czekałem, to śledzimy przygody jego sojuszników oraz samego Mrocznego Rycerza w innej masce już na terenie Gotham. Jest to również klasyczna historia underdoga, który musi stawić czoła młodszemu, silniejszemu, lepiej wyposażonemu i niewahającemu się zabić przeciwnikowi. Tę część historii mniej więcej w 2/3 albumu kończy doskonały kadr (na całą stronę) z Batmanem w bat-jaskini autorstwa Toma Grummetta (jego prace zasługują na szczególną uwagę).

Ostatni akt otwiera ”leap of faith” Batmana pośród wieżowców Gotham. Kiedy Zamaskowany Krzyżowiec odzyskuje pełnie sił, rusza do walki o miasto i misję, które oddał w niewłaściwe ręce. Dalsza część to w głównej mierze akcja, która mogłaby się szybko znudzić (zdecydowanie preferuję kryminalne historie z Człowiekiem-Nietoperzem od typowo-komiksowego łubudubu), ale nie w tym przypadku. Do tego pojedynku prowadziło ponad tysiąc stron podbudowy, tylko ten album podkręcał dramaturgię wydarzeń niczym spadająca kula śnieżna, abym w momencie spotkania dwóch Batmanów nie chciał odrywać wzroku od komiksu. Tak też się stało. Starcie z Azbatem doskonale rozplanowano pod względem zmieniających się lokacji, biorących w nim udział postaci drugoplanowych, które również mają do odegrania swoje role (Catwoman, Nightwing i Robin), a także odpowiedniej dawki widowiskowości i heroizmu. Ostatni etap bitwy w fantastyczny sposób nawiązuje do starcia Batmana z Bane’m z tomu drugiego (kadr Grahama Nolana na całą stronę kończącą zeszyt cliffhangerem), świetnie korzysta z foreshadowingu w kwestii metody ostatecznego pokonania Jean-Paula, no i idzie pod górkę względem oczekiwań czytelnika, który w samym finale nie dostaje spektakularnego pojedynku gdzie stawką byłoby życie milionów mieszkańców, a jedynie skromne, symboliczne starcie, w którym Batman robi to, co potrafi najlepiej – nie wygrywa sprawniejszym użyciem pięści i kolan, tylko swoją wiedzą, sprytem, doświadczeniem i sercem. Pokonuje Azraela nie tylko fizycznie, on stara się mu pomóc odnaleźć spokój. Dla mnie bomba, walka zdecydowanie lepsza od tej jednostronnej, w której “Zguba” złamał Nietoperza.

Ostatnie trzy zeszyty opowiadają o tym, co spotkało Robina, Catwoman, a także Jean-Paula po zaistniałych niedawno wydarzeniach. Służą również pod małą podbudowę pod kontynuacje (drobną wskazówkę w kwestii powrotu Bane’a dostajemy wcześniej). Chyba nie ma sensu abym ponownie wymieniał cały zespół scenarzystów i artystów pracującymi nad zawartością czwartego tomu ”Knightfall”, wystarczy że pochwalę wszystkich, bo ich pomysły i niesamowite prace zapewniły mi doskonałą rozrywkę przez ostatnie trzy wieczory. To może być mój ulubiony etap Sagi Upadku Mrocznego Rycerza, przynajmniej na razie (tylko tom drugi może się z nim równać), ale kto wie co przyniesie przyszłość. Piąty-ostatni tom kupię go na pewno!

Ocena: 5 nietoperków

Recenzował: Juby



 



na platformie Max i w HBO
 


na PVOD

Kalendarium

Sonda

Jak oceniasz serial "The Penguin"?

Zobacz wyniki