BATMAN KNIGHTFALL, TOM 3: KRUCJATA MROCZNEGO RYCERZA

Data wydania: 26 października 2022
Scenariusz: Alan Grant, Chuck Dixon, Doug Moench
Rysunki: Graham Nolan, Bret Blevins, Jim Balent
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor, kredowy
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Ilość stron: 744
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 199,99 zł

 

Choć od ukazania się „Batman Knigtfall” minęło już prawie 30 lat, to do dziś pozostaje jedną z najważniejszych kanonicznych opowieści o Mrocznym Rycerzu. Na początku lat 90. XX w. było to wydarzenie, które podobnie jak „Śmierć Supermana” wstrząsnęło nie tylko uniwersum DC, ale też czytelnikami. Było to również pierwsze tak duże przedsięwzięcie w komiksach o Mrocznym Rycerzu, ten potężny crossover publikowany był przez ponad dwa lata na łamach kilku serii związanych z batrodziną.

Trzeci tom pięciotomowej sagi „Batman Knightfall: Krucjata Mrocznego Rycerza” przedstawia rzeczywistość, w której Bruce Wayne z powodu kontuzji odniesionej podczas niedawnego starcia z Bane’em zawiesił wszelką działalność. Jean-Paul Valley (znany również jako Azrael) przejął obowiązki Batmana. Niestety, Valley zmaga się z własnymi demonami i stara się sprostać wysokim standardom wyznaczonym przez poprzednika. Jego zachowanie szczególnie niepokoi Robina oraz komisarza Gordona. W Gotham ponownie pojawia się Joker. Ma nowy plan pokonania Mrocznego Rycerza. Co się jednak stanie, gdy Książę Zbrodni zda sobie sprawę, że jego odwieczny przeciwnik jest kimś innym?

Autorami scenariusza są legendarni twórcy jak Chuck Dixon, Doug Moench czy Alan Grant. Za rysunki odpowiadają zaś doskonali artyści: Graham Nolan, Jim Balent, Bret Blevins, Mike Manley oraz wielu innych.

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Detective Comics” #667–675, „Robin” #1–2, „Batman: Shadow of The Bat” #19–20, 24–28, „Batman” #501–508, „Catwoman” #6–7, „Showcase ‘94” #7 oraz materiały dodatkowe.

Trzeci tom sagi „Knightfall” od wydawnictwa Egmont robi wrażenie głównie za sprawą swojej objętości. 744 strony to najwięcej ze wszystkich komiksowych wydań z Batmanem w naszym kraju do tej pory. W środku znajduje się aż 29 amerykańskich zeszytów z lat 1993-1994 i jest to najbardziej kompletne wydanie „Krucjaty Mrocznego Rycerza” jakie się ukazało, za co wydawnictwu należą się słowa uznania. Mam jednak spore wątpliwości czy traktować to wyłącznie jako plus. Powodem jest brak głównych gwiazd tej opowieści, tj. Bruce’a Wayne’a (pojawia się tylko w dwóch panelach na jednej stronie) oraz Bane’a, przez co „Knightquest” wydał mi się bardzo długim fillerem w przerwie między ważniejszymi wydarzeniami.

„Krucjata” robi zdecydowanie lepsze wrażenie tym jak wygląda, niż tym o czym opowiada. Brak Jima Aparo równoznaczny z pozostawienie wykonania ilustracji takim twórcom jak Graham Nolan, Bret Blevins, czy Jim Balent zaowocowało najrówniejszymi i najlepszymi pracami do tej pory. Przeglądanie tego albumu sprawiło mi mnóstwo przyjemności i przypomniało wspaniały klimat lat dziewięćdziesiątych. Mógłbym tu wspomnieć o sentymencie do komiksów z tamtych lat, ale akurat „Knighquest” nigdy wcześniej nie czytałem, więc w przeciwieństwie do poprzednich tomów nie oceniam go przez pryzmat nostalgii.

O ile do samego wydania i jego szaty graficznej nie mam wielu uwag, tak do historii w nim zawartych owszem, i to sporo. Niektóre odcinki, szczególnie te z perspektywy Robina, Catwoman, napisane przez Alana Granta, a także te w których głównym łotrem jest Joker, czytało mi się bardzo przyjemnie (szczególnie tę z kręceniem filmu i całą masą odniesień do świata kina z gościnnym występem krytyków Rogera Eberta i Gene’a Siskela na czele). Gorzej z całą resztą, która jest lekko powiązanym ze sobą zbiorem historii o tym, jak Azrael radzi sobie z rolą Batmana. Nie mówię, że są one złe, ale po prostu dla mnie Batman = Bruce Wayne, a Bruce Wayne = Batman. Każda inna wersja będzie mniej ciekawa, a Azbat ma jeszcze ten problem, że spotyka na swojej drodze wyjątkowo mało ciekawych przeciwników. Chyba najlepiej o tym, o ile mniej wciągający tom trzeci był od poprzedniego powinno świadczyć ile czasu zajęło mi jego przeczytanie. Z „Upadkiem Mrocznego Rycerza” uwinąłem się w trzy wieczory – z „Krucjatą” w pięć na przestrzeni ośmiu dni. Czas przy tym spędziłem całkiem fajnie, ale już dzień po lekturze bardziej czekam na kolejny odcinek z powrotem Bruce’a do Gotham, niż wspominam to, co właśnie przeczytałem.

Ostatnia uwaga jaką mam to brak realizmu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że komiksy o Batmanie – dorosłym facecie w przebraniu Człowieka-Nietoperza – mają w sobie bardzo dużo umowności, ale mimo wszystko nawet one trzymają się jakichś reguł i zasady świata przedstawionego. Bruce Wayne ma czas robić to co robi, bo jest miliarderem, który ma sztab ludzi do pomocy (Alfred, Harold, itd.). Jean Paul nie jest bogaty. Dla bycia Batmanem porzucił pracę w firmie Wayne’a, zamurował wejścia do Batjaskini, nikogo do niej nie wpuszcza i sam wychodzi z niej tylko jako Azbat. W takim razie: co je? Co pije? Za co kupuje artykuły chemiczne i spożywcze przez tyle miesięcy swojej krucjaty? Twórcy tak bardzo skupili się na pokazaniu jego obsesji na punkcie zostania jak najlepszym następną Batmana, że zapomnieli o jakimkolwiek elemencie ludzkim, przez co nowy Mroczny Rycerz szybko stał się dla mnie postacią niewiarygodną, płaską i niewciągającą. A ostatni update jego zbroi sprawił, że bardziej przypomina Optimusa Prime’a, czy inną maszynę niż Człowieka-Nietoperza.

Ocena: 4 nietoperki

Recenzował: Juby


 



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki