Data wydania: 27 lipca 2022
Scenariusz: Chuck Dixon, Doug Moench, Alan Grant
Rysunki: Graham Nolan, Jim Aparo, Norm Breyfogle
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor, kredowy
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Ilość stron: 588
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 199,99 zł
Choć od ukazania się „Batman Knigtfall” minęło już prawie 30 lat, to do dziś pozostaje jedną z najważniejszych kanonicznych opowieści o Mrocznym Rycerzu. Na początku lat 90. XX w. było to wydarzenie, które podobnie jak „Śmierć Supermana” wstrząsnęło nie tylko uniwersum DC, ale też czytelnikami. Było to również pierwsze tak duże przedsięwzięcie w komiksach o Mrocznym Rycerzu, ten potężny crossover publikowany był przez ponad dwa lata na łamach kilku serii związanych z batrodziną. Dzięki Bane’owi więźniowie Azylu Arkham są na wolności. Za zbiegami wyrusza Batman. Musi pojmać Jokera, Riddlera, Poison Ivy, Killer Croca, Stracha na Wróble i wielu innych łotrów. Doprowadzony do granic możliwości i wyczerpany walką z licznymi przestępcami, którzy opanowali Gotham, Mroczny Rycerz stanie twarzą w twarz ze swoim głównym prześladowcą, Bane’em, olbrzymią bestią, która na zawsze zmieni jego losy.
Drugi tom pięciotomowej sagi „Batman Knightfall: Upadek Mrocznego Rycerza” przedstawia heroiczne starcie między Batmanem a jednym ze swoich największych wrogów: Bane’em. Jego finał jest jedną z najbardziej ikonicznych scen w historii Mrocznego Rycerza. Autorami scenariusza są legendarni twórcy jak Chuck Dixon, Doug Moench czy Alan Grant. Za rysunki odpowiadają zaś doskonali artyści: Graham Nolan, Jim Aparo, Norm Breyfogle, Jim Balent, Klaus Janson, Bret Blevins oraz wielu innych.
Album zawiera materiały pierwotnie opublikowane w amerykańskich zeszytach „Batman” #492-500, „Detective Comics” #659- 666, „Showcase ‘93” #7-8 oraz „Batman: Shadow Of The Bat” #16-18 oraz materiały dodatkowe.
27 lipca 2022 roku – dokładnie dziesięć lat po polskiej premierze kinowej „The Dark Knight Rises” Christophera Nolana – doczekałem się. „Batman Knightfall, tom 2: Upadek Mrocznego Rycerza” to komiks, na którego czekałem dekadę, czyli od wyjścia z seansu „Mroczny Rycerz powstaje” kiedy zacząłem powtarzać, że chciałbym aby w naszym kraju jeszcze raz opublikowano (tym razem w wydaniu zbiorczym) historię pojedynku Batmana z Bane’em. Z ogromną satysfakcją stwierdzam, że warto było tyle czekać.
Drugi tom polskiego wydania „Batman Knightfall” od wydawnictwa Egmont wypada zdecydowanie lepiej od poprzedniego. Wygrywa przede wszystkim konkretną historią, którą opowiada od początku do końca. Ze względu na chęć zaprezentowania polskiemu czytelnikowi pełnej Sagi Upadku, wydawnictwo Egmont umieściło w nim kilka fillerów, które pewnie można było pominąć (dotyczy to głównie drugiej, słabszej połowy albumu), ale nie zajmują one na tyle dużo miejsca i nie odstają tak bardzo jakością od reszty, aby miały wpływ na moją ocenę. A ta jest bardzo wysoka, bo czytając ten obszerny tom znowu poczułem się jak dziecko (przejście wszystkich 588 stron zajęło mi zaledwie trzy dni).
Poza bardziej zwartą fabułą, której szczytowym punktem pozostaje oczywiście kultowy kadr łamania Batmana przez Bane’a, największą zaletą tomu drugiego jest jego strona graficzna. Nigdy nie zostanę fanem kreski Jima Aparo, który akurat narysował znaczną część zeszytów składających się na „Knightfall” (w tym dwa najważniejsze), ale cała reszta artystów pracująca nad tymi stronami wykonała kawał doskonałej roboty. Norm Breyfogle (pierwsze trzy odcinki), Graham Nolan, Jim Balent, Bret Blevins – chylę czoła przed talentem tych panów i dziękuję za wyjątkowe uchwycenie mojego ulubionego superbohtera. Bez was, ani te kapitalne spotkania Człowieka-Nietoperza z jego najsłynniejszymi wrogami uwolnionymi z Azylu Arkham, ani te najbardziej absurdalne elementy fabuły (które mogły powstać wyłącznie w cudownie przesadzonych latach dziewięćdziesiątych) nie wypadałyby tak dobrze.
Czy jest idealnie? Oczywiście że nie, wolałbym całkowicie połyskującą okładkę, papier offsetowy i więcej dodatków (choć i tak jest ich znacznie więcej niż poprzednio), a sam „Knightfall” to rozpędzony jak pendolino akcyjniak, który może odrzucić kogoś, kto nie czytał go w czasach TM-Semic (w sumie sam do takich osób się nie zaliczam – mój pierwszy kontakt z Semicowym Knightfallem to rok 2011). Niemniej, dla większości czytelników będzie to cudowny, nostalgiczny powrót do złotych czasów komiksowego Batmana, a osoby które sięgną po ten tytuł po raz pierwszy, może przekona do wyższości przygód Mrocznego Rycerza z lat 90-tych nad obecnie wydawanymi z nim seriami.