Data wydania: 27 kwietnia 2022
Scenariusz: Dennis O’Neil, Chuck Dixon, Doug Moench
Rysunki: Tom Grindberg, Graham Nolan, Joe Quesada, Jim Aparo
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor, kredowy
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Ilość stron: 684
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 199,99 zł
Choć od ukazania się „Batman Knigtfall” minęło już prawie 30 lat, to do dziś pozostaje jedną z najważniejszych kanonicznych opowieści o Mrocznym Rycerzu. Na początku lat 90. XX w. było to wydarzenie, które podobnie jak „Śmierć Supermana” wstrząsnęło nie tylko uniwersum DC, ale też czytelnikami. Było to również pierwsze tak duże przedsięwzięcie w komiksach o Mrocznym Rycerzu, ten potężny crossover publikowany był przez ponad dwa lata na łamach kilku serii związanych z batrodziną.
Obrońca Gotham nigdy dotąd nie spotkał równego sobie przeciwnika. Mimo dość bogatej galerii łotrów Batman potrzebował zupełnie nowego antagonisty – innego niż Joker czy Strach na Wróble – dorównującego mu zarówno intelektem, jak i siłą fizyczną. Tak pojawiła się postać Bane’a, który jest nie tylko bezwzględnym draniem, ale i doskonałym strategiem. Po 50 latach od swojego debiutu Mroczny Rycerz został pokonany. A scena z udziałem Bane’a jest jedną z najbardziej ikonicznych w historii Mrocznego Rycerza.
Motyw ten będzie wykorzystywany i przetwarzany nie tylko w komiksach (seria „Batman” Toma Kinga), ale także w filmach („Mroczny Rycerz powstaje” Christophera Nolana) czy grach („Batman: Arkham Origins”). „Batman Knightfall” to pozycja, której żaden fan Mrocznego Rycerza nie może przegapić. To również świetna okazja do poznania licznych barwnych postaci wypełniających Gotham „Batman Knightfall: Prolog” rozpoczyna niezwykle ambitną, pięciotomową sagę zbierającą wszystkie wątki związane z niezapomnianym starciem Bane’a z Batmanem. W pierwszym tomie poznajemy genezę Bane’a i Azraela – dwóch nowych postaci w uniwersum DC, które będą kluczowe dla dalszych wydarzeń. Obserwujemy również Batmana zmagającego się z tajemniczą chorobą. Mimo że zgłasza się po pomoc do terapeutki Shondry Kinsolving, jego stan ciągle się pogarsza.
Tymczasem w Gotham działa wielu śmiertelnie niebezpiecznych przestępców. Joker, Poison Ivy, Szalony Kapelusznik i Killer Croc są w stanie zrobić wszystko, co w ich mocy, aby siać zamęt na ulicach. W mieście pojawia się też nowy gracz – szaleniec znany jako Bane. Jego przeznaczeniem jest zniszczenie Batmana i przejęcie kontroli nad Gotham.
Autorami scenariusza są legendarni twórcy jak Chuck Dixon, Doug Moench czy Dennis O’Neil. Za rysunki odpowiadają zaś doskonali artyści jak Joe Quesada, Graham Nolan, Tom Grindberg, Jim Aparo oraz wielu innych.
Abum zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach: „Batman: The Sword Of Azrael” #1–4, „Batman Legends of the Dark Knight” #16–20, „Batman: Vengeance of Bane” #1, „Batman” #484–491, „Legends of The Dark Knight Annual” #2, „Detective Comics” #654–658. „
Historią otwierającą album jest „Venom”, czyli pięć zeszytów serii „Batman: Legends of the Dark Knight” z 1991 roku (a także wydanie specjalne TM-Semic nr 4/94, pt. „Jad”). Od razu wspomnę, że do tej pory nie miałem przyjemności jej poznać i obawiałem się, że mogę się rozczarować (spotkało mnie to już wcześniej przy okazji nadrabiania kilku innych kultowych historii sprzed lat). Szybko się okazało, że moje obawy były bezpodstawne, albowiem „Venom” to komiks niesamowity! Fabuła porusza temat uzależnienia od narkotyków co, jak się okazuje, spotkało nawet Batmana w pierwszych latach jego działalności. To dojrzała, brutalna i bardzo mroczna historia, w której antagoniści mają gdzieś nawet życie własnych dzieci, a Człowiek-Nietoperz na koniec podejmuje decyzję na granicy jego zasady nieodbierania ludzkiego życia. Od pierwszej sceny z ratowaniem dziewczynki z kanałów, po finał bliski przeskoczenia rekina, czytało mi się go – i przeglądało – fantastycznie. To zdecydowanie mój ulubiony fragment tego albumu.
W prologu „Knightfall” nie mogło zabraknąć „Zemsty Bane’a” przybliżającej genezę zamaskowanego przeciwnika Mrocznego Rycerza. Tę historię czytałem dwukrotnie w zeszytówce TM-Semic i nie zaliczyłbym się do jej fanów. Mimo to, jestem zadowolony, że mogłem się z nią zapoznać w nowym wydaniu, bo dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo poprzednia polska wersja była okrojona – TM-Semic nr 51 był uboższy aż o siedem stron! W nowym albumie wydawnictwa Egmont otrzymujemy pełną historię, w dodatku ze zmienioną kolorystyką jednej ze scen (na lepszą) i kilkoma drobnymi korektami. Tylko te ostatnie mnie nie przekonują, a mianowicie – trzy panele pokazujące punkt widzenia Batmana obserwującego otoczenie przez noktowizor zostały rozmyte aby podkreślić efekt POV. Graham Nolan narysował je jednak w takiej samej ostrości jak resztę, jego nierozmyta kreska została wydrukowana 27 lat temu i taką też wersję wolałbym oglądać.
Kolejną dużą historią, która musiała się znaleźć przed „Upadkiem Mrocznego Rycerza” był „Miecz Azraela”. Tak, jak w przypadku „Venom” był to mój pierwszy kontakt z tym komiksem i również bardzo mi się on podobał. Nie jestem fanem klimatów tajnych organizacji i czułem tu pewien niedosyt związany z rolą Batmana, ale całość sprawdza się jako szybka przygodówka okraszona niesamowitymi pracami Joe Quesada.
Poza powyższymi tytułami, blisko połowę pierwszego tomu „Knigtfall” zajmują regularne serie zeszytowe z Batmanem z lat 1992-1993, które opowiadają o powolnie rozwijającym się planie Bane’a na przejęcie miasta Gotham, a także o kolejnych misjach sprawiającego wrażenie coraz bardziej zmęczonego swoją krucjatą Mrocznego Rycerza. Nie będę przytaczał nazwisk wszystkich twórców pracujących nad tymi komiksami, napiszę jedynie że większość z nich wykonała kawał dobrej roboty i bardzo miło było wrócić do Batmanów z tamtych lat.
Jak więc całościowo odbieram powyższy album? Sprawa nie jest taka oczywista. Przeważają wrażenia pozytywne, zwłaszcza to, jak dobrze podszedł mi papier kredowy – uważam, że zazwyczaj odbiera on uroku ilustracjom sprzed lat, przy których twórcy ograniczeni byli do 64 kolorów – wolałbym gruby offset jakiego często używa wydawnictwo Scream Comics. W tym przypadku jednak bardzo szybko się do niego przekonałem, a nostalgia sięgała wysokiego poziomu nawet przy błyszczących kartkach. Żałuję tylko, że nie postawiono na połyskującą okładkę podobną do tych z serii „JLA” Granta Morrisona, które idealnie pasowałyby do ilustracji Kelley’go Jonesa i lat 90-tych (wtedy byłoby idealnie). Problem mam jednak nie z wykonaniem tego obszernego tomu, a jego treścią i układem rozdziałów. Całość robi wrażenie zlepku zupełnie niepowiązanych ze sobą elementów, które dopiero po dokupieniu drugiej paczki puzzli zaczną kształtować jakiś obraz. Wrażenie to potęguje układ, który często psuł szyk wątków fabularnych (zapewne wynikał on z ułożenia chronologicznego, jak wszystkie te komiksy były oryginalnie wydawane). Myślę, że opublikowanie „Venomu” i „Miecza Azraela” w oddzielnych wydaniach, a także pominięcie zbędnej historii z „Legends of The Dark Knight, Annual #2” wyszłoby temu zbiorowi na dobre. Niemniej, jestem zadowolony z zakupu i myślę, że ta gruba przystawka odpowiednio nastroiła mnie przed daniem głównym.