Data wydania: 11 sierpnia 2021
Scenariusz: Jim Starlin
Rysunki: Mike Mignola
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor, kredowy
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 180 x 275
Ilość stron: 208
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 89,99 zł
Kolejny album z uniwersum DC narysowany przez słynnego Mike’a Mignolę, twórcę „Hellboya”! Niemal wszyscy we Wszechświecie zapomnieli o istnieniu Antyżycia – potężnej mocy, która tysiące lat temu zniszczyła setki układów planetarnych i doprowadziła do cofnięcia się w rozwoju cywilizacji Nowej Genezy i Apokolipsu. Teraz sam Darkseid, mroczny władca Apokolipsu, dostrzega, że ponownie nadchodzi kosmiczne niebezpieczeństwo. Potrzebuje pomocy w walce z Antyżyciem, aby więc ocalić swoją rzeczywistość, musi szukać wsparcia w obozie zaciekłych wrogów – superbohaterów. Wkraczają Superman, Batman oraz władający wielkimi mocami bogowie Nowej Genezy. Czy w sojuszu z podstępnym Darkseidem będą w stanie powstrzymać zagrożenie?
Scenariusz opowieści napisał Jim Starlin, znany przede wszystkim ze stworzenia postaci Thanosa oraz historii o Kapitanie Marvelu, a ilustracje są dziełem mistrza historii grozy – Mike’a Mignoli, pomysłodawcy, scenarzysty i rysownika serii „Hellboy” i „BBPO”.
Przedwczoraj odebrałem, a wczoraj skończyłem czytać i – niestety – Kosmiczna Odyseja sprawiła, że postanowiłem iż muszę jeszcze mocniej zawężać obszar komiksów, którymi jestem zainteresowany. Jak się przekonałem, w przypadku historii o Lidze Sprawiedliwości, czy innych team-upów Batmana z Supermanem, lub pozostałymi ikonami DC, nawet mój ulubiony okres komiksów (lata 1986-2011) potrafi mnie zmęczyć i najzwyczajniej w świecie rozczarować.
Powyższy album kupiłem ze względu na dwa nazwiska – Mike’a Mignolę i Jima Starlina, którego Batman – Sekta zachwycił mnie na początku tego roku. Tym razem jednak żaden z tych twórców mi nie zaimponował. Odyseja to typowe komiksowe łubudubu, którym byłem znużony już w drugim rozdziale. Całość stara się być bardzo widowiskowa i pompatyczna, ale kompletnie mnie to nie chwyta, gdy czytam dziesięć stron męczącej ekspozycji, a potem przyglądam się pięciu stronom nieciekawych bójek w kosmosie, i tak na zmianę przez blisko 200 stron albumu. Z taką historią i takim scenariuszem mógłbym być zadowolony tylko w przypadku wybitnej oprawy graficznej – jak to miało miejsce chociażby z serią JLA Granta Morrisona. Mignola to jednak zupełnie inny styl, bardzo prosty, dość szpetny, w moich oczach trochę podobny do kreski Franka Millera. Świetnie wychodzą mu postacie skryte w cieniu, dzięki czemu – na szczęście – najlepiej wypada początkowa walka Batmana z pionkiem Darksaida w kanałach Gotham. W ogóle Batman wypadł tutaj bardzo dobrze (to na mały plus ode mnie – fana Mrocznego Rycerza). Reszta jest niespecjalna, czasami wręcz brzydka, a twarze bohaterów wielokrotnie nic nie wyrażają. Przy takich panelach trudno odwrócić uwagę od słabości scenariusza, w którym miniony Antyżycia zamiast od razu detonować swoje bomby – co przecież mają uczynić – w jakimś celu najpierw ustawiają zegary czasowe na dwie minuty, dzięki czemu nasi bohaterowie zawsze mają czas ich powstrzymać. Serio! Czemu to robią i jaki to ma sens? Nie mam pojęcia.
Wydanie Egmont nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle pozostałych tytułów wydawanych w DC Deluxe. Na szczęście udało mi się je dostać za dwie trzecie ceny okładkowej i jeszcze dostałem 20% rabatu na kolejne zakupy, które od razu spożytkowałem (tym razem bez rozczarowania). Moja opinia na temat tego komiksu nie jest zbyt zachęcająca, ale ostatnim sierpowym jakiego mu wymierzę będzie to, co napiszę teraz – bardzo rzadko pozbywam się komiksów, które kupiłem, bądź dostałem, ale w tym przypadku błyskawicznie wymieniłem Odyseję w jednym antykwariacie na dwa zeszyty TM-Semic z Batmanem z lat dziewięćdziesiątych. Rzadko kiedy bywam aż tak pewny, że coś mi się nie podobało i do czegoś już nigdy nie wrócę.

Wydanie powstało na podstawie komiksu COSMIC ODYSSEY.