Data wydania: 19 maja 2021
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Jason Fabok
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor, kredowy
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Ilość stron: 160
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 69,99 zł
Batman nie wie, jak do tego doszło, ale fakty nie kłamią: złoczyńca, którego ścigał przez całe życie, to nie jedna osoba. Jokerów jest trzech. Teraz, gdy Bruce odkrył niewiarygodną prawdę, musi poznać odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania. Mroczny Rycerz w towarzystwie Barbary Gordon i Jasona Todda – dawnych ofiar Jokera – w końcu ma okazję pokonania szaleńca raz na zawsze. A właściwie każdego z nich.Trzydzieści lat po ukazaniu się „Zabójczego żartu”, przełomowego komiksu, który na lata zdefiniował postać Jokera, Geoff Johns („Zegar Zagłady”, „Batman: Ziemia Jeden”) i Jason Fabok („Liga Sprawiedliwości: Wojna Darkseida”) ponownie analizują mit Księcia Zbrodni, próbując odpowiedzieć na pytanie: kim lub czym jest Joker i co leży u podstaw jego niekończącej się walki z Batmanem. „Batman. Trzech Jokerów” to komiks, na który fani Mrocznego Rycerza czekali od lat! Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Batman: Three Jokers” #1-3
Batman: Trzech Jokerów to w moich oczach bardzo dobry, ale dokumentnie położony pod sam koniec komiks. Czemu tak uważam? O tym przeczytacie poniżej.
Wizualnie jestem nim zachwycony. Prace Jasona Faboka z kolorami Brada Andersona to małe arcydzieła. Faboka już od jakiegoś czasu uważam za jednego z najlepszych rysowników obecnie pracujących nad komiksami z Batmanem i tutaj tylko to potwierdza. Rozkład paneli w duchu Alana Moore’a (dziewięć identycznych prostokątów, bądź bazujące na takim szablonie strony), każdy kadr dopieszczony w najdrobniejszym szczególe, mrok, brudny klimat, doskonałe imitowanie stylu Briana Bollanda, a także kilku innych rysowników komiksów z Mrocznym Rycerzem to istna uczta dla oczu. Wisienką na torcie był dla mnie tutaj kostium Batmana – z jednej strony mocno komiksowy, ale z logo, pasem, butami, rękawicami i łączeniem maski z peleryną ewidentnie inspirowanymi strojami Michaela Keatona z filmów Tima Burtona. Coś pięknego!
Gatunkowo również otrzymałem w tym komiksie wszystko, czego oczekiwałem. Całość to śledztwo toczące się jednej nocy, w którym Człowiek-Nietoperz i dwoje jego towarzyszy (Batgirl i Red Hood) starają się rozgryźć sprawę tytułowych Jokerów. Rozłożenie akcentów detektywistycznych z ilością „mordobicia” była dla mnie satysfakcjonująca, a role sojuszników Mrocznego Rycerza wypadły na tyle dobrze, że z chęcią zobaczyłbym ich w filmie kinowym (z tym że z innym Robinem zamiast Jasona Todda).
No i czytało mi się to bardzo dobrze przez ponad 140 stron, aby na dosłownie dziesięciu ostatnich Geoff Johns wyrżnął się na glebę tak mocno, że nawet u mnie było słychać dźwięk jego pękających zębów. Do momentu klimatycznego finału w uliczce przy płonącym kinie nie miałem problemów z fabułą (choć nie poczułem też efektu „wow” i myślę, że trochę za długo trzeba czekać na rozwiązanie tajemnicy „trzech” klaunów). Ta okazała się być tym, czym wydawała się od początku – w tym miejscu informuję, że dalsza część recenzji zawiera SPOILERY! – Joker z 1940 roku za pomocą swoich chemikaliów tworzył kolejnych Jokerów na przestrzeni dekad i wszyscy byli prawdziwi! Pierwszy ze Złotej i Srebrnej Ery Komiksu, drugi z Brązowej, a trzeci, współczesny powstał w Batman: The Killing Joke.
Powyższe rozwiązanie nie ma za grosz sensu, bo stara się ujednolicić i przedstawić w jasny sposób osiemdziesięcioletnią historię Jokera, choć świat DC przedstawia różne ziemie, różne uniwersa i był rebootowany kilkukrotnie, więc oczywistym jest, że Joker doczekał się wielu różnych wcieleń w wielu różnych kontinuach. Plusik dla scenarzysty za odważną próbę, ale tego nie dało się wybronić. Jest nielogiczne i nie wyjaśnia chociażby tego jak Batman oraz jego rodzinka nie zorientowali się przez tyle lat, że walczą z różnymi Jokerami? Wszyscy trzej byli tego samego wzrostu i tej samej wagi? Mieli ten sam głos i identyczne manieryzmy? Znaki szczególne i blizny po starciach z Batmanem na ich ciele też były identyczne?
Johns jednak nie musiał się bronić w kwestii tożsamości Jokera, której sprytnie w ogóle nie zdradza. Zamiast tego stwierdza, że Bruce poznał prawdziwą tożsamość klauna już tydzień po ich pierwszym spotkaniu! To oczywiście stoi w sprzeczności z masą komiksów na przestrzeni dekad i przede wszystkim z punktem wyjścia dla tej historii, czyli pytaniem, jakie Batman zadał w Justice League #42 w 2015 roku. Wiem, że minęło trochę czasu, ale zapomnieć skąd się wziął cały ten pomysł na „trzech” Jokerów przez autora tegoż pomysłu to dla mnie niezłe jaja.
Powyższe mogę puścić płazem, bo serii Justice League z Nowego DC Comics i tak nie czytałem, a Trzech Jokerów traktuję jako samodzielną historię, ewentualnie jako kontynuację Zabójczego żartu Alana Moore’a, którą w znacznym stopniu stara się być. No i tutaj już nie mogę wybaczyć tego, co zobaczyłem na dwóch ostatnich stronach komiksu, bo okazuje się, że żona „Komika” tak naprawdę nie zginęła, tylko przeprowadziła się na Alaskę. Przepraszam, ale wchodzenie z buciorami w takiego klasyka, jakim jest The Killing Joke i zmienianie jego wydarzeń uważam za nieporozumienie. Nie rozumiem też kto załatwia kobiecie to przeniesienie na Alaskę. Policja obejmuje ją programem ochrony świadków? Tylko czego jest świadkiem i skąd wiedziała, że jej mąż ma brać udział w napadzie jako Red Hood? O co tutaj chodzi?
Samo wydanie Egmont prezentuje się znakomicie. Okładka ma wypukłe i odblaskowe elementy, a papier kredowy jest zdecydowanie grubszy niż chociażby przy Zegarze Zagłady, czy obecnie wydawanej serii Detective Comics. Jedyne uwagi jakie mam, to skromna ilość materiałów dodatkowych (zaledwie cztery alternatywne okładki, a przecież wyszło kilkanaście innych wariantów, które można było tutaj umieścić) i ze dwie strony, przy których chyba coś poszło nie tak z drukiem, bo rysunki gubią ostrość.

Jestem zadowolony tak w 2/3, stąd taka a nie inna ocena. Im dłużej myślę o zakończeniu, tym bardziej mi się nie podoba. Im dłużej myślę o reszcie, szczególnie o tym, jak wizualnie Trzech Jokerów się prezentuje, tym bardziej mam ochotę do nich wrócić.
Wydanie powstało na podstawie komiksu: BATMAN: THREE JOKERS.