ZEGAR ZAGŁADY

Data wydania: 28 października 2020
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Gary Frank
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Druk: kolor, kredowy
Oprawa: twarda
Format: 170 x 260
Ilość stron: 456
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 129,99 zł

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

Świat „Strażników” zderza się z uniwersum DC w „Zegarze zagłady” autorstwa Geoffa Johnsa i Gary’ego Franka, cenionego przez krytyków duetu, który ma na koncie takie komiksy jak „Shazam” i „Batman. Ziemia Jeden”. Siedem lat po wydarzeniach ze „Strażników” Adrian Veidt został zdemaskowany jako odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi. Teraz jest ścigany, lecz obmyślił nowy plan, jak zrehabilitować się w oczach świata. Pierwszy krok? Znaleźć Doktora Manhattana. Wraz z nowym Rorschachem oraz niewidzianymi nigdy dotąd Mimem i Marionetką podąża śladem Manhattana do uniwersum DC, które znalazło się na skraju upadku, ponieważ napięcia międzynarodowe przesuwają wskazówki zegara zagłady coraz bliżej północy. Czy to wszystko sprawka doktora Manhattana? „Zegar zagłady”, wywodzący się Uniwersum DC – Odrodzenie, przeobraża przeszłość, teraźniejszość i przyszłość bohaterów DC Comics. Album zawiera materiały pierwotnie opublikowane w amerykańskich zeszytach „Doomsday Clock” #1-12.

Największe plusy „Doomsday Clock” to bohaterowie, fantastyczne ilustracje Gary’ego Franka oraz doskonale podrabiany styl pierwszych „Strażników”. Wiadomo, nie wygląda to „tak samo”, bo kolory nakłada się teraz komputerowo, a rysunki są bardziej szczegółowe, ale kolorystyka, ilość/rozmieszczenie paneli na stronie, okładki, dodatki, czy nawet chmurki w których wypowiadają się powracające postacie – to wszystko dopracowano w najmniejszym szczególe tak, aby przypominało „Strażników”. Czytając czułem jakby ta kontynuacja powstała kilka lat po ich debiucie, a nie ponad trzy dekady później.

Ze słabszych stron przygotujcie się na trochę scenariuszowych zgrzytów (czyli coś, czego w „Strażnikach” nie zauważyłem) i przede wszystkim monstrualnego zakorzenienia w komiksach DC Comics (co nie powinno dziwić, to naprawdę epicka historia z widowiskowym finałem). Młodszy brat pragnął pożyczyć ode mnie pożyczyć „Zegar”, ale od razu go uprzedziłem, że najlepiej jeśli wcześniej powtórzy sobie „Supermana” Johna Byrne’a, „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach” i „Watchmen” (które ja na szczęście czytałem na niedługo przed sięgnięciem po album, o którym właśnie czytacie). Do tego przydałby się również znać „Punkt Krytyczny” i mieć jakąś wiedzę ogólną o bohaterach/historiach DC z ostatnich 80 lat. Zawarta w tych 12 rozdziałach epopeja jest bardzo rozbudowana i często skacze z wątku na wątek, więc lepiej mieć pewien background, aby się w tym wszystkim nie pogubić.

Występ Batmana jest gościnny, ale udany i – co ważne – nienachalny. Cieszę się, że Geoff Johns znalazł sposób, aby nadać jakiś cel nie tylko Supermanowi, który jest sercem całej opowieści, ale także Mrocznemu Rycerzowi, jego adwersarzom i całemu Gotham. Jako fan nie czuje się w nawet najmniejszym stopniu rozczarowany. Samemu wydaniu zarzuciłbym tylko jedno – Egmont chyba zmienił drukarnie, bo strony wydawały mi się zdecydowanie cieńsze niż zazwyczaj.

Po lekturze jestem zdania, że tytułowy „Zegar” nie profanuje kultowego arcydzieła Alana Moore’a (można go uznać za bezpośrednią kontynuację, lub nie – świat DC i jego multiwersa sprawiają, że to czy uznacie tę historię za kanoniczne dopełnienie losów Ozymandiasza i Dr. Manhattana, to już wasza sprawa.) Zagorzałym fanem „Watchmen” nie jestem, może dlatego nieformalną kontynuację odebrałem bardzo pozytywnie.

Ocena: 4,5 nietoperka

Recenzował: Juby


Wydanie powstało na podstawie komiksu: DOOMSDAY CLOCK: THE COMPLETE COLLECTION.


 



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki