Miesiąc wydania: luty 1996 [NR 63]
Format: B5
Papier: offsetowy
Oprawa: miękka
Okładka: Kelley Jones
Ilość stron: 52
Druk: kolor
Tłumaczenie: Katarzyna Rustecka
Liternictwo: B. Dąbrowska
Redakcja: Marcin Rustecki
Wydawca: TM-Semic
Wydawca oryginalny: DC Comics
Twoja ocena:
loading...
„Rycerze Mroku” (Knights in Darkness)
Scenariusz: Doug Moench
Rysunki: Jim Aparo
Tusz: Rick Burchett
Kolor: Adrienne Roy
Bane zaczyna przejmować władzę nad przestępczością w Gotham. Brutalnymi metodami zmusza gangsterów do przekazania mu swoich zysków i władzy. Udaje mu się także namówić Catwoman do współpracy. Tymczasem Bruce odzyskuje przytomność. Szybko dochodzi do niego, że do końca życia będzie sparaliżowany i wpada w coraz większą depresję. Alfred i Tim zdają sobie sprawę, że Bruce wymaga leczenia nie tylko fizycznego ale także psychologicznego. Jedyną osobą, która idealnie zdaje się łączyć te dwie kuracje jest dr Shondra Kinsolving. Ale ona nie wie, że Batman i Wayne to jedna osoba, więc trzeba jakoś wyjaśnić przyczynę urazów Bruce’a. Alfred i Tim postanawiają więc upozorować wypadek samochodowy. Pomimo, że dr Kinsolving podejrzewa, że przyczyną urazów musiało być coś innego podejmuje się leczenia. Tymczasem Bruce decyduje, że Batman nie może tak po prostu zniknąć i powierza swój kostium i rolę obrońcy Gotham Jean Paulowi. Wkrótce na wezwanie komisarza Gordona przybywa Batman wraz z Robinem…
Miło się rozczarowałem, czytając ten właśnie epizod Knightfallu, mając jeszcze w pamięci kilka wcześniejszych prac duetu Moench/Aparo. Klimat stworzony w tym komiksie miał w sobie coś z najlepszych filmów gangsterskich. Operacje przejęcia miasta przez Bane’a i jego ludzi oglądało się niczym kadry z dobrego kryminału. Rysunki Aparo tym razem świetnie sprawdziły się w opowiadanej historii. Dzięki nim poczułem się jakbym przeniósł się w czasie i czytał kryminalną nowelkę samego Boba Kane’a. No, może przesadziłem, faktem jest, że miło się ten komiks pochłaniało – tym razem i w warstwie fabularnej i tej graficznej.
Komiks ten powinien posiadać w swoich zbiorach każdy szanujący siebie fan Nietoperza. To właśnie w tym numerze bowiem Bruce wskazuje swojego następcę. Dodatkową atrakcją tego numeru jest pojawienie się w nim Catwoman. Mam coś jeszcze dodać?
„Bóg Strachu, cz. 1” (The God of Fear, Part One)
Scenariusz: Alan Grant
Rysunki: Bret Blevins
Tusz: Mike Manley
Kolor: Adrienne Roy
Na uniwersytecie Gothamskim odbywa się tajemniczy eksperyment. Grupa studentów zostaje poddana projekcji wirtualnej. Naukowcem, który przeprowadza ten eksperyment jest… Scarecrow!! Zostaje on rozpoznany przez jednego ze studentów, gdyż kilka lat temu zamordował jego ojca. Crane (tak naprawdę nazywa się Scarecrow) szybko opanowuje sytuację i kontynuuje eksperyment. W hełmach do projekcji wirtualnych wyświetlane są z ogromną prędkością obrazy, który wywołują w studentach paniczny lęk. Wkrótce przerażone umysły wyłączają się i studenci stają się bezwolnymi sługami Scarecrowa. To zaledwie początek jego planu, który ma z niego uczynić prawdziwego… Boga Strachu!! Tymczasem z więzienia ucieka Anarch i ponownie rozpoczyna swą misję. Dochodzi do wniosku, że przyczyną dla której żyją różni szaleńcy w Gotham jest Batman. To bowiem on rzucił szaleństwu wyzwanie, niechcący prowokując morderczych świrów do akcji. Tak myśli Anarch i dlatego postanawia unieszkodliwić Batmana, licząc, że dzięki temu uwolni Gotham od szaleńców. A Jean Paul zaczyna się czuć coraz pewniej w roli Batmana…
Ten komiks posiada wszystko, żeby dobrze się bawić czytając go. Zacznijmy od asów, które brały udział w jego powstaniu: Alan Grant – któż go nie lubi? To bez wątpienia jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy scenarzysta, który zawitał do polskiego Batman. W tym numerze po raz kolejny pokazuję klasę, tworząc niebanalną historie o samozwańczym bogu strachu. Postać Phila Herolda, który pojawia się w tej historii, otwiera furtkę do cofnięcia się w przeszłość i poznania początków alter ego Jonathana Crane’a. Scenarzysta zgrabnie pokazuje, w sposób który można uznać za w pełni możliwy, niszczycielską siłę strachu, będącego owocem traumy z przeszłości. Czyta się to wszystko z wielkim apetytem, a gdy dodam, że cała saga jest doprawiona powracającym na scenę Gotham Anarkym, oraz wykazującym się coraz większą bezwzględnością Batmanem w wersji Jean Paula Valleya, to smak na taką historię jest czymś co musi się pojawić u każdego fana komiksów z Batmanem.
Kolejnym asem, który tworzył to opowiadanie, jest powracający po rocznej absencji do Polski pan Brett Blevins. O jego rysunkach nie będę się rozpisywał, to trzeba zobaczyć! Blevins jest wprost stworzony do rysowania historii o Strachu na wróble. Jego Scarecrow jest bardzo oryginalny, chyba właśnie ten rysownik odważył się dokonać zmian w wizerunku tak zasłużonej postaci, jaką jest Scarecrow – w jego wersji otrzymał on otwory na oczy w swojej masce, dzięki czemu jest on postacią jeszcze bardziej odstraszającą.
Numer powstał na podstawie komiksów: BATMAN #498 (sierpień 1993), BATMAN: SHADOW OF THE BAT #16 (wczesny wrzesień 1993). Okładka pochodzi z BATMAN #498.