JUSTICE LEAGUE BEYOND: KONSTRICTION

Data wydania: 2012
Scenariusz: Dustin Nguyen, Derek Fridolfs
Rysunki: Dustin Nguyen, Eric Nguyen, James Brouwer, Ben Caldwell
Tusz: Derek Fridolfs
Kolory: Randy Mayor
Okładka: Dustin Nguyen
Liternictwo: Saida Temofonte
Wydane jako: Justice League Beyond Digital Chapters 1-16
Ilość stron: 176

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

W roku 2000, podczas trwania trzeciego sezonu serialu animowanego „Batman Beyond”, pierwszy raz ujrzeliśmy pomysł Paula Dini’ego, Alana Burnetta i reszty ekipy produkcyjnej na poszerzenie świata Beyond. Najprostsze pomysły są najczęściej najlepsze i skoro w świecie Bruce’a Wayne’a istniała Liga Sprawiedliwości, to w rzeczywistości Terry’ego McGinnisa również musiała mieć swoje miejsce. Zło przecież nie śpi i to, że Batman odwiesił swoją pelerynę na kołek, a Supermanowi posiwiały skronie, nie oznacza spokoju dla Gotham, Metropolis i reszty miejsc na Ziemi. W dwuczęściowym odcinku pt. „The Call” Batman Przyszłości spotyka Justice League Beyond i jest to, moim zdaniem, jeden z najlepszych epizodów całego serialu. To tutaj poznajemy nowe postaci (nierzadko spokrewnione z naszymi starymi znajomymi) i obserwujemy nowe, budujące się relacje. Wątki te były jeszcze liźnięte w serialu „Justice League Unlimited”, ale to w roku 2012 dostajemy pierwszy komiksowy tom będący pełnoprawnym rozwinięciem tego konceptu.

Autorami komiksu są Dustin Nguyen i Derek Fridolfs. Obaj twórcy zajęli się scenariuszem i podzielili pracą przy oprawie graficznej. Nguyen wykonał szkice, a Fridolfs nałożył tusz. Panowie są silnie związani z pracą przy komiksach z Mrocznym Rycerzem. Warto wymienić takie tytuły jak choćby „Heart of Hush” czy komiksowe adaptacje batmanowych gier z serii Arkham. Wspólnie mają także na koncie choćby nie tak dawne „Batman: Li’l Gotham”.

Kto czytał recenzję „10,000 Clowns” na naszym serwisie być może pamięta, że pisałem w niej, iż komiks ten nie wymaga super wyspecjalizowanej i tajemnej wiedzy na temat świata Beyond. Przy „Konstriction” wydaje mi się, że już tak nie jest. Aby w pełni docenić pracę autorów oraz wychwycić wszystkie smaczki trzeba być w miarę dobrze zaznajomionym z animacją „Batman Beyond”. Tylko wtedy, gdzieś tam podczas lektury, nie będziemy zastanawiać się co to za grupa ludzi ulepszonych zwierzęcymi genami lub co to za gość w dziwnej masce ze spiralą hipnotyzujący jednego z bohaterów. Podejrzewam jednak, że do tego miejsca recenzji i tak zabrnęli tylko ludzie siedzący w temacie, więc powiedzmy, że ten problem mamy z głowy.

Kobra. To z tym wężowym kultem i ich knowaniami przyjdzie się zmierzyć naszym bohaterom w pierwszej wspólnej przygodzie. Wcześniej walczył z nimi Terry McGinnis, a o tym, co wymyślili tym razem będzie za chwilę, bo najpierw wypadałoby przedstawić głównych aktorów. W skład Ligii Przyszłości wchodzą:

  • Big Barda – wygnana z Apokolips wojowniczka,
  • Aquagirl – córka klasycznego Aquamana nie utrzymująca jednak kontaktów z ojcem,
  • Kai-Ro – młody mnich, obecny Green Lantern opiekujący się ziemskim sektorem,
  • Warhawk – syn Hawkgirl i Johna Stewarta,
  • Micron – postać w stylu Raya Palmera aka Atoma,
  • Superman – ciągle ten sam harcerzyk z loczkiem, którego znamy i lubimy, tyle tylko, że z lekką siwizną,
  • Batman – Terry McGinnis.

Mamy więc klasyczną siódemkę bohaterów, ale taki stan rzeczy długo się nie utrzymuje. Bez zdradzania szczegółów mogę powiedzieć, że skład się nieco zmienia pod koniec historii.

Główne niebezpieczeństwo, z którym muszą zmierzyć się herosi jest wręcz epickie. To, co próbuje zrobić Kobra jest na tyle wielkim „przedsięwzięciem”, iż zagraża nie tylko naszej planecie, ale także kosmosowi. Jest to lekko wyolbrzymione. Grupa kultystów, która do tej pory miała ambicje co najwyżej zniszczenia miasta, dość łatwo wchodzi w posiadanie „broni” ostatecznej. Ciężko coś więcej napisać, by nie ujawniać detali, ale zagrożenie jest naprawdę na dużą skalę. Skojarzenia z Hellboyem, a konkretnie z Ogdru Jahadem nasuwają się wręcz same.

Oczywiście najbardziej byłem ciekaw, jak w Justice League Beyond przedstawiony będzie Batman i czy jakąś rolę odgrywać będzie Bruce, bez którego ciężko mi sobie wyobrazić działania Terry’ego. Po zakończeniu historii mogę powiedzieć, że wyszło to całkiem nieźle. McGinnis ma chyba najwięcej czasu ekranowego spośród wszystkich bohaterów, a co ważniejsze, rola staruszka Wayne’a bynajmniej nie jest pomijana. Stary Mroczny Rycerz cały czas ma coś do powiedzenia i, pomimo tego, że chodzi o lasce, ma jeszcze niejednego asa w rękawie i nie mówię tu o jego psie. Duży plus dla autorów za znalezienie miejsca dla Bruce’a w tym całym bałaganie, a także za ciekawą scenę pomiędzy nim a Supermanem. Mając zgryźliwego starca na podorędziu nie przeszkadzało mi nawet, że to Batman pełni teraz momentami funkcję żartującego ciągle śmieszka, którego nie może przecież zabraknąć w żadnym drużynowym superhero.

Oprócz głównej fabuły otrzymujemy także trzy krótkie historie, lekko przybliżające genezę niektórych członków Ligii. Poznajemy przeszłość Aquagirl i jej burzliwe relacje z ojcem, obserwujemy losy Johna Stewarta i Hawkgirl w wyniku których urodził się Warhawk, jak również jesteśmy świadkami okoliczności, w jakich Big Barda trafiła na Ziemię. Te trzy opowieści, pod wspólnym tytułem „Origins” rysowane są już przez innych artystów i odbiegają trochę jakością od duetu Nguyen – Fridolfs, ale są to w zasadzie tylko krótkie dodatki i na dłuższą metę nie rażą. Poza tym, w ramach „extrasów” dostajemy dziesięć stron z oryginalnymi okładkami i różnego rodzaju wczesnymi projektami związanymi z warstwą graficzną.

Pomijając lekko przesadzone, główne zagrożenie ze strony Kobry, komiks czyta się całkiem nieźle. Fajnie było ponownie zobaczyć starych znajomych z animacji, których fabuła prowadzi w takie miejsca jak Apokolips, Metropolis, Neo-Gotham, bliżej nieokreślona siedziba Kobry, czy też zapomniana placówka Cadmusa. Oczywiście najbardziej przydały się częste wizyty w Jaskini Nietoperza i znów można powiedzieć, że Batman uratował sytuację. Ten prawdziwy Batman.


Plusy:

  • zgryźliwy tetryk w formie
  • spora rola Terry’ego
  • kilka fajnych nawiązań

Minusy:

  • przesada w kwestii „głównego złoczyńcy”
Autor: Rado

Poprzednia Strona



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki