JUSTICE LEAGUE: A MIDSUMMER’S NIGHTMARE

Data wydania: 1996
Scenariusz: Mark Waid, Fabian Nicieza
Rysunki: Jeff Johnson, Darick Robertson
Tusz: Jon Holdredge, Anibal Rodriguez
Kolory: Pat Garrahy
Okładka: Kevin Maguire, John Dell
Liternictwo: Ken Lopez
Wydane jako: Justice League: A Midsummer’s Nightmare 1-3 (1996 r.)
Ilość stron: 116

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

„JL: A Midsummer’s Nightmare” jest niezłym dowodem na to, jak dobrze pisano kiedyś przygody Ligi. Historie nie były puste jak wydmuszka, Batman nie robił z siebie idioty, a scenariusze oraz dialogi były dojrzałe i dostosowane do czytelnika. Piję tutaj do Justice League tworzonej po restarcie uniwersum, która w mojej opinii jest bardzo nijaka i, przede wszystkim, ma bardzo słabego Batmana.

Pierwotnie wydana jako trzyczęściowa miniseria w 1996 roku, napisana wspólnie przez Marka Waida oraz Fabiana Niciezę, „A Midsummer’s Nightmare” opowiada historię, w której zwykli, przeciętni ludzie otrzymują supermoce. I to na pęczki. Niebo staje się zatłoczone z powodu latających facetów, gangi metaludzi walczą pomiędzy sobą o wpływy na dzielnicach, a niektórzy nie są zadowoleni ze swoich nowych zdolności, które niekiedy wiążą się ze zmianą zewnętrznego wyglądu. Powoli zaczyna się tworzyć chaos. W tym wszystkim próbuje odnaleźć się siedmiu, z pozoru zwykłych, obywateli. Między nimi jest reporter Daily Planet, Clark Kent, patrzący na tych wszystkich superludzi z zaciekawieniem i dręczącym go dziwnym uczuciem zapomnienia. Podobne odczucia nękają też innych, Wally’ego Westa – nauczyciela wychowania fizycznego, czy choćby Kyle’a Raynera – twórcę komiksów. Ktokolwiek stoi za tą przewrotną amnezją, najwyraźniej nie docenił naszych bohaterów i ich podświadomości. W wyniku pewnego wypadku, pierwszy z letargu ocknął się Superman i niemal natychmiast skierował swoje kroki do Gotham, po to, by wybudzić z tego koszmaru pewnego miliardera.

Scenarzyści w ciekawy sposób użyli klasycznego motywu odwrócenia ról. Absolutny trzon Justice League, oprócz wcześniej wymienionych są jeszcze Wonder Woman, Martian Manhunter i Aquaman, traci (a raczej zapomina) swoje niezwykłe zdolności, a wszyscy dookoła je zyskują. Członkowie JL żyją iluzorycznym „normalnym” życiem. Podobały mi się sposoby, dzięki którym bohaterowie wzajemnie się odnajdują i w konsekwencji odzyskują pamięć. Szczególnie do gustu przypadł mi motyw wybudzenia Batmana oraz Aquamana. Władca Atlantydy został, w ciekawy sposób, zmuszony do tego siłą.

Ogólna historia jest wciągająca. Ma wyraźnie zarysowany początek, środek i koniec. Batman robi dobre wrażenie, jest mroczny, trzymający się z tyłu. Pozostali członkowie Ligi mają mniej więcej po równo podzielony czas ekranowy i każdy z nich prezentuje się zadowalająco. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj nieznacznie postać Martiana Manhuntera. To on wydaje się najwięcej tracić po przebudzeniu z koszmaru, w którym, tak naprawdę, chce pozostać – ciekawie rozpisany wątek.

Pokonanie adwersarza i przywrócenie normalnego stanu rzeczy doskonale pokazuje współpracę członków Justice League. Wzajemnie się uzupełniają, korzystają i polegają na swoich indywidualnych talentach. Scenariusz zahacza także troszkę o kwestię posiadania supermocy przez nieodpowiednie osoby. Te wszystkie zamieszki na ulicach, bitwy o terytorium, które toczą się w tle głównej przygody, pokazują, że do odgrywania roli superhero potrzebne są odpowiednie predyspozycje i charakter. Szkoda, że ten motyw nie został bardziej rozwinięty, aczkolwiek nie jest to w żadnej mierze minusem historii.

Omawiane przeze mnie wydanie zbiorcze obejmuje trzyczęściową miniserię i okrasza ją nową okładką. Wstęp został napisany przez Granta Morrisona, na końcu albumu znajduje się siedem stron z opisami charakteru poszczególnych członków Justice League oraz trzystronicowa rozkładówka/miniplakat przedstawiająca na jednym rysunku trzy pierwotne okładki serii. Niestety, albumu na próżno szukać w krajowych sklepach internetowych.

Komiks ma już co prawda swoje lata, rysunki niekiedy mogą wydawać się przestarzałe, ale całość broni się wciągającą fabułą, dobrze rozpisanymi postaciami oraz ciekawymi smaczkami umieszczonymi przez autorów. Przyjemna lektura.


Plusy:

  • ciekawy pomysł i wykonanie
  • niezły Martian Manhunter
  • rozkładówka

Minusy:

  • brak dostępności komiksu

Poprzednia Strona



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki