BATMAN/SUPERMAN VOL. 1: CROSS WORLD

Data wydania: 2014
Scenariusz: Greg Pak
Rysunki: Jae Lee, Ben Oliver, Yildiray Cinai, Paulo Siquiera
Tusz: Jae Lee, Ben Oliver, Yildiray Cinai, Netho Diaz
Kolory: June Chung, Dan Brown, Matt Yackey, John Kalisz, Hi-Fi Design
Okładka: Jae Lee, June Chung
Liternictwo: Rob Leigh, Dezi Sienty
Wydane jako: Batman/Superman New 52 1-4, Justice League 23.1 (oba 2013 r.)
Ilość stron: 144

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

W połowie roku 2013 DC Comics postanowiło wystartować z nowym miesięcznikiem. Nie pamiętam teraz ile, na tamtym etapie, było już skasowanych serii, ale by utrzymać magiczną liczbę 52 wydawanych tytułów, tym razem postawiono na pewniaka w odniesieniu sukcesu. Co prawda zatrudniono scenarzystę, który specjalnie nie miał wcześniej doświadczenia z uniwersum DC, ale z drugiej strony sięgnięto po stary i sprawdzony pomysł połączenia w jednym komiksie dwóch największych i najbardziej popularnych superbohaterów nie tylko w uniwersum DC, ale także całego komiksowego świata. Wspólne przygody Batmana i Supermana bawią Czytelników od lat. Początki parowania tych dwóch bohaterów we wspólnych historiach datuje się na na rok 1952. „Crossworlds” to zbiór czterech pierwszych zeszytów nowej serii w ramach New 52 plus Justice League 23.1 zawierający genezę Darkseida. Album ten, bądź co bądź pokazujący kolejną wariację na temat pierwszego spotkania obu herosów, wbrew pozorom nie jest odgrzewanym kotletem. Zawiera znane i lubiane składniki, jednak podlane są one świeżym sosem, co w efekcie daje bardzo smaczne danie.

Kaiyo the Chaos Bringer – to imię demona odpowiedzialnego za całe zamieszanie tej historii. Istota ta, posiada zdolność teleportacji (siebie oraz innych), a także umiejętność wnikania w ludzkie ciała i tym samym kontrolowania dowolnej osoby. Kaiyo przybywa na naszą Ziemię w poszukiwaniu dwóch najniebezpieczniejszych mężczyzn. Na tę zaszczytną rolę wybiera sobie młodziutkiego Supermana nie potrafiącego jeszcze latać, biegającego w dżinsach i koszulce (design prosto z „Action Comics” Granta Morrisona) oraz równie młodego, mrocznego obrońcę Gotham City. Początkujący bohaterowie jeszcze nie mieli przyjemności się dobrze poznać. W zasadzie, to widzą się po raz pierwszy i po krótkim spięciu, które ma miejsce w Metropolis, za sprawą Kaiyo herosi lądują na alternatywną wersję Ziemi. Spotykają tam swoich odpowiedników – starszego Syna Kryptonu z bardziej rozwiniętymi mocami, a także doświadczonego (i żonatego) już Batmana. Jak będzie wyglądała współpraca pomiędzy tymi czteroma bohaterami i czy w ogóle dojdzie do jakiejś kooperacji? Kim jest i o co tak naprawdę chodzi Kayio? Na te pytania odpowiada tom „Batman/Superman: Cross World”.

Do tej pory, moim ideałem pierwszego spotkania Batmana z Supermanem była wersja Johna Byrne’a z runu „Man of Steel”, którą mieliśmy przyjemność poznać lata temu dzięki wydawnictwu TM-Semic. „Cross World” mojego rankingu nie zmienił, ale można powiedzieć, że komiks ten jest całkiem dobry. W dodatkach na końcu tomu, autorzy wyjaśniają, że chcieli dokonać czegoś, czego jeszcze nikt nie przestawił w relacjach Clark-Bruce. Można śmiało powiedzieć, że im się to udało. Tym razem nie powstrzymują złodziejki Magpie lub nie jednoczą sił przeciwko duetowi Joker plus Lex Luthor, ale rzucani są od razu na głęboką wodę i zostają przeniesieni do innego wymiaru. Młody Batman i Superman nie specjalnie się lubią. Nie ufają sobie nawzajem i nie przejawiają żadnych intencji, aby ten stan rzeczy zmienić. Dodatkowego smaczku ich relacji dodaje fakt, że na Ziemi 2 spotykają swoich starszych sobowtórów, którzy znają się jak łyse konie i nie raz już wspólnie świat uratowali. Myślę, że to właśnie autorzy mieli na myśli pisząc, że nikt wcześniej podobnej rzeczy nie dokonał. Dwóch Batmanów i dwóch Supermanów jednocześnie rozwiązujących ten sam problem rodzi kilka naprawdę ciekawych sytuacji. Młokosy nie mogą się nadziwić jak to jeden z drugim mogą sobie tak bezgranicznie ufać, a bardziej doświadczeni herosi nie mogą uwierzyć, że ich młodsze odpowiedniki są takimi żółtodziobami. Ta poczwórna relacja (a także poczwórna narracja, która jest podobnie prowadzona jak w runie Jepha Loeba w „Superman and Batman”) bohaterów, z pewnością jest tym, co odróżnia tą historię na tle innych wariacji pierwszego spotkania Mrocznego Rycerza z Człowiekiem ze Stali. Plus za to.

To co zawsze sobie cenię w komiksach, to wszelkiego rodzaju smaczki i nawiązania do innych dzieł. Nie posuwają one fabuły do przodu, ale powodują uśmiech na twarzy uważnego Czytelnika. Podczas lektury „Cross World” kilka razy właśnie w ten sposób się uśmiechnąłem. Bardzo podobała mi się scena, w której pierwszy raz widzimy Bruce’a Wayne’a siedzącego na ławce w parku. Jest ubrany w zimową czapkę i taką samą kurtkę weterana, którą miał podczas wypadu do East Endu w „Batman: Rok Pierwszy” Franka Millera. W całej historii jest kilka tego typu nawiązań, zarówno do poprzednich wspólnych perypetii obu bohaterów, jak i także do solowych przygód. Nie będę wszystkiego zdradzał, by nie psuć zabawy przy samodzielnym odkrywaniu, powiem tylko, że jeśli podobała Wam się króciutka historia Jepha Leoba i Tima Sale’a, „When Clark met Bruce” (przedrukowana choćby w „Superman/Batman The Greatest Story Ever Told”), to przy czytaniu „Cross World” będziecie bardzo zadowoleni. Mam tutaj na myśli tą dwustronicową opowieść o tym jak młodziutki Clark, podczas gry w baseball spotkał pewnego chłopca i jego lokaja zmieniającego koło samochodowe gdzieś w Smallville.

Wcześniej z rysunkami Jae’a Lee spotkałem się przy „Batman: Jekyll and Hyde” i już wtedy mi się podobały. Tym razem jest jeszcze lepiej i z pewnością oprawa graficzna ma swój spory wkład w pozytywną ocenę albumu. Największe wrażenie zrobiła na mnie jego wersja miasta Gotham. Takie zwykłe przedmioty jak ławki, drzewa, pomniki w parku lub meble w posiadłości Wayne’ów prezentują się niesamowicie. Wyglądają niczym wyciągnięte z koszmaru jakiegoś szaleńca. Bardzo szkoda, że tak mało akcji działo się w Gotham City. Mam nadzieję, że w następnym tomie będzie jej więcej. Na plus idzie także nieszablonowy kształt paneli kilkukrotnie stworzony przez Lee. Czasem jedną stronę trzeba czytać od prawej do lewej, innym razem ramki kadrów tworzą duży zawijas, a niekiedy cała strona wpisana jest w połączone logo Supermana i Batmana. Takie wizualne zabawy przyjemnie wpływają na odbiór rysunków.

Słów kilka o dodatkach do albumu. Wydanie HC zawiera czarno-biały wariant każdej okładki, jak również pięć pełnowymiarowych alternatywnych wersji okładek danego zeszytu. Oprócz tego dostajemy również dwie strony ze szkicami do okładek Jae’a Lee oraz dwanaście stron kulis powstawania komiksu. Poszczególne sekwencje lub kadry omawiają autorzy historii plus dwóch edytorów. To właśnie te „pogadanki” wydają się być najciekawsze z całych dodatkowych materiałów. Twórcy tłumaczą genezę kilku scen, projektów postaci i chwalą siebie nawzajem – świetnie się to czyta i jest bardzo interesujące jeśli ktoś lubi takie zakulisowe smaczki. Za dodatek należy uznać też dołączony do tomu numer 23.1 „Justice League”, czyli część eventu Forever Evil. Przedstawiony jest w nim origin Darkseida z New 52. Pokazana jest jego ojczysta planeta oraz to, w jaki sposób uzyskał swoje moce. W głównej historii władca Apokolips pojawia się tylko przez chwilę, więc jego geneza nic specjalnie nie wnosi do fabuły, aczkolwiek zawsze miło popatrzeć jak się rodziło największe (a przynajmniej jedno z największych) zło całego uniwersum.

„Cross World” nie jest może jakimś kamieniem milowym w kategorii World’s Finest, ale na pewno wstydu nie przynosi. Greg Pak potrafił zbudować ciekawy klimat. Komiks zdecydowanie zachęcił mnie do kupna kolejnego tomu. Jeśli są jakieś niedociągnięcia scenariuszowe, to nadrabiane są grafiką. Żałuję tylko, że po naprawdę dobrym pierwszym zeszycie, poziom następnych trochę spada. Często w amerykańskich wydaniach HC, pod obwolutą znajduje się jakaś efektowna ilustracja. Niestety tutaj jest tylko tytuł komiksu. Szkoda, bo aż się prosiło, żeby wkleić jeden ze splash page’y w wykonaniu Jae’a Lee. Komiks jest łatwo dostępny w krajowych sklepach internetowych.

PS. Historia z tego albumu dzieje się przed wydarzeniami z pierwszego tomu „Justice League”. Dlaczego więc, podczas inwazji Darkseida, Superman i Batman zachowują się tak jakby się nie znali? W „Cross Wolrd” jest to sprytnie wyjaśnione.


Plusy:

  • świetne dodatki
  • Gotham City i ogólna oprawa
  • narracja
  • rewelacyjny pierwszy rozdział/zeszyt…

Minusy:

  • … szkoda, że nie udało się utrzymać tak wysokiego poziomu do końca
  • za mało Gotham City Jea’a Lee
  • brak ilustracji pod obwolutą
Autor: Rado

Poprzednia Strona



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki