BATMAN: YEAR 100

Data wydania: 2007
Scenariusz: Paul Pope
Rysunki: Paul Pope
Tusz: Paul Pope
Kolory: Jose Villarrubia, Ted McKeever
Okładka: Paul Pope
Liternictwo: Jared K. Fletcher, John Workman, Ken Lopez
Wydane jako: Batman Year 100 1-4 (2006 r.)
Ilość stron: 232

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

Gotham City, rok 2039. Na dachu budynków przy Cypress Street trwa pościg. Uciekający to mężczyzna ubrany w strój Nietoperza. Jest ranny, krew spływa mu po prawym boku, a ciężki strój nie pomaga w sprincie. Goniący to dziesięć rozwścieczonych rotwailerów. Kiedy dopadną swoją ofiarę, raczej nie będzie co reanimować. Psy należą do federalnego oddziału policji – Federal Police Corps (F.P.C.), a uciekająca postać jest podejrzana o zamordowanie jednego z oficerów. Jednak psy to nie jedyny problem tajemniczego „Batmana z Gotham”. Oprócz tego musi poradzić sobie z jednostkami powietrznymi, przeczesującymi dachy przy pomocy wiązek podczerwieni, a także z oddziałem naziemnym F.P.C. (tzw. Wilki), który ma za zadanie schwytać podejrzanego. W ten właśnie sposób zaczyna się „Batman Year 100” – komiks ukazujący niecne rządowe spiski i konszachty ludzi przy władzy, a do tego poruszający kwestię potrzeby obecności Batmana w takim mieście jak Gotham.

Autorem komiksu jest Paul Pope. W dziedzinie „batmanologii” znany wcześniej z krótkiego Elsworldsa pt. „The Berlin Batman” wydanego w ramach serii „The Batman Chronicles”. Narysował także ostatni rozdział do świetnego “Batman Turning points”, a polskiemu Czytelnikowi może być znany z opowiadania „Złamany nos”, które mogliśmy podziwiać w jednym z polskich wydań antologii „Batman Black and White”. Tym razem nie jest to krótkie opowiadanie, lecz ponad dwieście stron, przy których Pope mógł się rozkręcić i ukazać nam Gotham City jutra, które stało się „państwem” policyjnym wzorowanym na Londynie z „V for Vendetta” Alana Moore’a. I zrobił to umiejętnie, gdyż komiks czyta się wyśmienicie.

Przede wszystkim, na pierwszy plan wychodzą tutaj pojedynki Batmana z policją. Jeśli ktoś lubi obserwować takie sekwencje akcji, to tutaj będzie bardzo zadowolony, bo jest tego pełno. Nietoperz praktycznie jak tylko wyjdzie z kryjówki, od razu ma na karku oddział albo dwa. Radzi sobie z nimi za pomocą sprytu i taktyki, ale przede wszystkim przy pomocy sprzętu. Akcja dzieje się w mieście przyszłości, ale gadżety nie są wcale zbyt futurystyczne oraz nie walą po oczach takim efekciarstwem jak w komiksach z linii New 52. Do tego, Batman dopieszcza wszystko teatralnością – świetny motyw z zębami. Robi co może, żeby przechytrzyć i przestraszyć „stróżów” prawa – w końcu jest tylko człowiekiem. I właśnie to człowieczeństwo świetnie uwydatnił Pope. Mroczny Rycerz dyszy po skończonej walce, jest zmęczony, poci się i nie ląduje z telemarkiem po kolejnym skoku z budynku. Gdy biegnie ranny, to czuje się, że naprawdę walczy o życie i nie jest tylko następna przygoda, z której na pewno wyjdzie cało.

To co mnie trzymało przy lekturze praktycznie przez cały czas, to tajemnica owiana wokół postaci Batmana. Akcja komiksu toczy się w roku 2039, jednak nie jest to Elseworlds. Jeśli od roku 2039 odejmiemy tytułowe 100 lat, to wychodzi nam liczba 1939, a więc rok stworzenia postaci Nietoperza przez Billa Fingera i Boba Kane’a. Ta data oczywiście nie jest przypadkowa. Scenarzysta uwzględnił w swoim scenariuszu także takie istotne roczniki w mitologii Batmana jak 1966 lub 1986, czyli odpowiednio debiut telewizyjnego serialu z Adamem Westem i Burtem Wardem, oraz premiera „The Dark Knight Returns” Franka Millera. Wszystkie te najistotniejsze daty występów Mrocznego Rycerza miały miejsce w świecie stworzonym przez Pope’a, a jednocześnie dziedzictwo Batmana jest kontynuowane przez te wszystkie lata. To trochę ciężko wytłumaczyć, jednocześnie za dużo nie zdradzając, ale na pewno jest to interesujący motyw. I tutaj dochodzimy do największej, moim zdaniem, wady tego komiksu – zakończenia. Gdy już się dowiadujemy kim jest tajemniczy „Batman of Gotham”, to rozwiązanie wybrane przez Pope’a może budzić lekki niedosyt. Niektórzy z pewnością będą kręcić nosem.

Historia pierwotnie została opublikowana jak czteroczęściowa mini seria. W takiej formie cały czas można ją dostać na zagranicznych serwisach aukcyjnych, jednakże została wydana także w jednym tomie i w ten sposób, moim zdaniem, lepiej się ją czyta. Nie wspominając już o świetnych dodatkach dołączonych do albumu. W sumie jest to 36 stron bonusowego materiału, w skład który wchodzi wspomniana wcześniej krótka historia „The Berlin Batman”, projekty kostiumu i wyposażenia (swoją drogą design stroju Nietoperza zasługuje na małe wyróżnienie) wraz z opisami autora, pełnowymiarowe okładki mini serii, a także transkrypty rozmów telefonicznych ludzi dzwoniących na policję. Te dialogi z F.P.C. zwykłych mieszkańców, którzy spostrzegali gdzieś na dachu Batmana szczególnie mi się podobały. Obywatele dzwonią przerażeni, nie są pewni czy widzą człowieka czy jakieś dzikie zwierzę, nieudolnie próbują opisać to co widzą – świetnie się to czyta.

Paul Pope stworzył bardzo dobrą, wciągającą opowieść, która oprócz efektownych pojedynków z policją, pokazuje także skorumpowaną władzę, groźne spiski i brudne, szare miasto Gotham. Moim zdaniem, komiks jak najbardziej zasługuje na to, żeby się z nim zapoznać.


Plusy:

  • mocno wciąga
  • design stroju i zęby
  • starcia z policją
  • dodatki

Minusy:

  • zakończenie (?)
Autor: Rado

Poprzednia Strona



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki