Data wydania: 1998
Scenariusz: Alan Grant, Chuck Dixon, Doug Moench
Rysunki: Brian Apthorp, Kieron Dwyer, Bret Blevins, Quique Alcatena
Tusz: Stan Woch, Kieron Dwyer, Mike Manley, Quique Alcatena
Okładka: Dave Taylor i Kevin Nowlan
Liternictwo: Ken Lopez, Albert Deguzman, Willie Schubert
Kolory: Lidia Medley, Richmond Lewis, Stu Chaffetz, Digital Chameleon
Wydane jako: Shadow of the Bat annual #3, Detective Comics annual #8, Batman annual #19, Legends of the Dark Knight annual #5
Ilość stron: 208
Twoja ocena:
loading...
Annuale rocznika 95 posłużyły do stworzenia tego wydania zbiorczego. Nie śledziłem w owym czasie na bieżąco co się dzieje w bat seriach za oceanem, jednak wydaje się, że w tamtym roku w pełni skupiono się na odświeżeniu originów poszczególnych przeciwników Batmana. Dla przypomnienia, te serie to: Batman, Detective Comics, Shadow of the Bat oraz Legends of the Dark Knight, a na wszystkich czterech okładkach widnieje napis “Batman Year One”. Każda z nich skupiła się na przedstawieniu początków jednego z villainów, w okresie, w którym zaczynał i sam Batman. Dostajemy więc historie z takimi tuzami Gotham jak: Poison Ivy, Riddler, Scarecrow i Man-Bat.
POISON IVY
Scenariusz Alan Grant, rysunki Brian Apthorp.
Na rutynowym patrolu, Batman trafia na rabunek sklepu. Właściciel, ledwie stojący o własnych siłach, próbuje wytłumaczyć mu co się stało. Jednak, z jego ust, nosa oraz oczu wyrastają mu nagle pewnego rodzaju grzyby dusząc biedaka do smutnego końca. W pobliżu miejsca zbrodni, Mroczny Rycerz spostrzega tajemniczą kobietę w zielonym kostiumie na kształt liści, wraz z jej dwoma pomocnikami. Rzuca się w pościg, lecz podejrzanym udaje się uciec. W ten sposób Alan Grant pokazuje nam wariację pierwszego spotkania Batmana z Trującym Bluszczem.
Fabuła jest standardowa. Ivy rabuje banki, napada na przyjęcia bogaczy, zabija ludzi przez pocałunek i tak dalej. W rezultacie, to sam Bruce Wayne próbujący bronić swojej dziewczyny, zostaje zarażony śmiertelnym wirusem i ma godzinę by znaleźć antidotum. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Oprócz pogoni Bruce’a za antytoksyną, dostajemy skrawki informacji na temat dzieciństwa Ivy. Jej ojciec, również komiksowy villain związany z roślinnością, prowadził na niej eksperymenty tworząc z niej to czym teraz jest. Historia generalnie jest solidna, aczkolwiek najsłabsza z całego albumu. Bardziej, od głównej fabuły, interesowały mnie wstawki z Alfredem, który dogryza młodemu paniczowi. Interesujące były także, porozrzucane gdzieniegdzie kadry przedstawiające jaskinię Batmana w budowie. Na plus na pewno sposób w jaki Bruce pozyskał antidotum.
RIDDLER
Scenariusz Chuck Dixon, rysunki Kieron Dwyer.
Fani człowieka zagadki powinni się z tym rozdziałem szczególnie zapoznać, gdyż jest to naprawdę dobrze napisany origin Riddlera. Dużo informacji na temat dzieciństwa młodego Edwarda, jego lat szkolnych i pierwszego (i kolejnych) spotkania z Mrocznym Rycerzem. Świetnie przedstawione są jego pierwsze szkolne oszustwa, to w jaki sposób zadawał rodzicom różne pytania, na które nie uzyskiwał satysfakcjonujących odpowiedzi.
-Why are leaves green?
-Because.
-Because why?
-Ask your father!
Nieźle pokazane są też jego pierwsze większe skoki i to jak kłopotliwy potrafi być Riddler dla gothamskiej policji. Zdaje się, że po „Dark Knight, Dark City” jest to najlepsza historia z Pytajnikiem jaką miałem przyjemność przeczytać. Szczególnie podobało mi się ukazanie obłędu i obsesji na punkcie Batmana, którą Nygma z pewnością ma.
SCARECROW
Scenariusz Doug Moench, rysunki Bret Blevins.
Przechodzimy do Jonathana Crane’a. Nie ukrywam, że dla mnie ta historia była w zasadzie głównym powodem, żeby zakupić ten album. Uwielbiam Stracha i, jeśli tylko jest okazja, łapie się za wszystko co z nim związane. Mimo, że nic odkrywczego Moench nie powiedział, jest to nadal świetnie opowiedziana geneza szalonego psychologa.
Dziekan gothamskiego uniwersytetu oraz jego czterech zastępców zostają znalezieni martwi w uczelnianym budynku. Zatrzymanie akcji serca we wszystkich pięciu przypadkach. Zastanawiające jest to, że nie widać żadnego śladu przemocy. Widać za to, na twarzach ofiar, pośmiertny grymas przerażenia, tak jakby zginęli w ogromnym strachu. Na miejscu zbrodni policjanci znajdują jeszcze jeden zastanawiający szczegół – pozostawione źdźbło słomy. Kapitan Gordon decyduje się na oddanie sprawy w ręce Batmana. Jak sam mówi: „We’ve agreed to help each other on the weird ones”.
Przez rozdział ten przeprowadzają nas dwie narracje. Pierwsza – w czasie rzeczywistym – prowadzona przez Batmana wykonującego śledztwo w sprawie śmierci profesorów, powoli łapiącego trop Crane’a i dochodzącego do tego, że jego nowy przeciwnik używa tej samej metody w walce co on – strachu. Druga narracja cofa nas w przeszłość i obserwujemy wczesne lata młodości Jonathana oraz wyboistą drogę jaką przeżył, w konsekwencji posuwając się aż do morderstwa. Podobnie jak w przypadku części z Riddlerem, także tutaj fani, Stracha na Wróble powinni koniecznie ten rozdział przeczytać. Zawarte w nim są klasyczne motywy, które pojawiają się praktycznie zawsze, np. naśmiewanie się z sylwetki Jonathana lub pistolet na wykładzie, ale również poruszane tu są takie wątki jak lektura inspirująca Crane’a oraz geneza jego stylu walki. Warto dodać, że w historii, Moench serwuje nam cytaty na temat zjawiska strachu z różnych światowych intelektualistów, pisarzy i filozofów. Cytaty te występują na początku każdej retrospekcji Scarecrowa i są bardzo klimatyczne. Nie wiem czy fragmenty są autentyczne, ale nazwiska – z pewnością – sprawdziłem.
MAN-BAT
Scenariusz Chuck Dixon, rysunki Quique Alcatena.
Na koniec dostajemy historię prosto z Legends of the Dark Knight. Horror o narodzinach kreatury nocy będącej kiedyś człowiekiem – Man-Bata.
Doktor Kirk Langstrom to zdolny genetyk mający obsesję na punkcie nietoperzy. Jest zafascynowany siłą tych ssaków i ich zdolnością przystosowywania się w trudnym środowisku. Dr Langstorm prowadzi obecnie badania nad przenoszeniem genów jednego zwierzęcia do ciała innego. Teoretyczne prace badawcze są skończone, jednak naukowcowi odmówiony zostaje przydział funduszy na rozpoczęcie pracy na żywych organizmach. Zdesperowany by wyleczyć swoją postępującą głuchotę, Langstrom rozpoczyna testy od samego siebie i zażywa serum nietoperza. Początkowo wszystko wydaje się być w porządku. Wada słuchu ustąpiła niemal natychmiast, ale pewnej nocy Kirk budzi się zlany potem, spogląda w lustro i nie widzi już swojej twarzy, tylko coś innego. Coś przerażającego.
Drugi scenariusz Dixona w albumie jest niemal równie dobry jak pierwszy z Riddlerem. Poza zgrabnie napisanym originem Man-Bata, dostajemy również wątek zmagań Batmana z gangiem złodziei zwanym „Ridgerunners”. Przestępcy ci, opanowali niemal do perfekcji metodę ucieczek po dachach budynków Gotham City. Wyjątkowo mobilni, ubrani w skafandry do base jumpingu typu „wingsuit”, wyposażeni w liny wymykają się Mrocznemu Rycerzowi kilka razy. Żeby ich złapać, Bruce upodobnia swój kostium jeszcze bardziej do nietoperza, tworząc z peleryny swego rodzaju lotnię. To wszystko bardzo fajnie się obserwuję w kontekście tego w co mutuje doktor Langstrom. Ich drogi w końcu się krzyżują, a ostateczne starcie rozgrywa się na terenie… powiedzmy, że bardzo osobistym dla Batmana.
Mimo, że historie mają już swoje lata (18 na karku), nadal bardzo dobrze się je czyta. Są to świetnie przestawione originy przeciwników Batsa, z niezłymi scenariuszami. Być może, trochę in minus odstaje rozdział z Poison Ivy, ale trzy pozostałe trzymają naprawdę dobry poziom. Nieczęsto można oglądać młodego Edwarda Nygmę oszukującego w szkole podstawowej lub Jonathana Crane’a czytającego „Legendę o Sennej Kotlinie” albo „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”.
Plusy:
- solidnie napisane originy
Minusy:
- brak dodatków
- niedostępność w krajowych sklepach (rzadko także na Allegro)