ALL-STAR WESTERN VOL. 1: GUNS AND GOTHAM

Data wydania: 31 października 2012
Scenariusz: Justin Gray, Jimmy Palmiotti
Rysunki: Moritat, Jordi Bernet, Phil Winslade
Okładka: Moritat
Wydane jako: All-Star Western #1-6 (2011-2012)
Ilość stron: 192

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

Gotham City, rok 1880. Z pociągu wysiada człowiek. Jonah Hex – łowca nagród. Pierwsze co widzi, to grupka żebraków błagających go o pieniądze. Są wygłodzeni. Im dalej w miasto, tym wcale nie jest lepiej. Na każdym kroku widać prostytutki i ich alfonsów, wszędzie pełno groźnie wyglądających typów, rzęsiście padający deszcz również nie pomaga. W zaułku atakuje go czterech zbirów – chcą ukraść jego konia. Hex musi się bronić. Zabija dwóch napastników, a nie był nawet w Gotham pięciu minut.

Tak zaczyna się album ASW vol. 1. Album znakomity, od którego nie mogłem się oderwać dopóki nie przewróciłem ostatniej kartki. Głównymi bohaterami są: wspomniany już Jonah Hex – wychowany przez Indian i strasznie przez nich oszpecony na twarzy (po to by samym swym wyglądem budził grozę u swoich przeciwników), znakomity strzelec i tropiciel; drugim bohaterem jest dr Amadeusz Arkham – lekarz pomagający policji w niektórych sprawach, interesujący się psychologią, intelektualista. Trzecim bohaterem jest samo miasto Gotham, w którym… no powiedzmy, źle się działo od zawsze. Gotham jest skorumpowane i zepsute – czyli takie jak powinno być. Sam Hex rzuca tekstami typu: „chciałbym spalić to miasto, a ziemię posypać solą aby nic na niej nie wyrosło”. Nic dodać, nic ująć.

Duet scenarzystów ASW – Justin Gray i Jimmy Palmiotti współpracują ze sobą już od lat, głównie dla DC Comics. Zajmowali się wcześniej klimatami westernowymi, także wybór właśnie ich na pisarzy tego tytułu, po restarcie uniwersum nikogo nie dziwi. Rysunkami zajął się Justin Norman, podpisujący się tutaj swoim pseudonimem – Moritat. Rysownik ten zajmował się np. takim tytułem jak THE SPIRIT (2010).

Volume 1 (zeszyty 1-6) podzielony jest na dwie główne fabuły. W pierwszej części dr Arkham i Hex muszą rozwiązać sprawę seryjnego mordercy prostytutek (skojarzenie z Kubą Rozpruwaczem nieprzypadkowe), który na miejscach zbrodni, zostawia na ścianach (pisane krwią ofiar – jakżeby inaczej) słowo „strach” w różnych językach. Można powiedzieć, że jest to historia detektywistyczna z dużą dozą akcji. Narratorem jest dr Arkham, który jest zafascynowany postacią Jonaha Hexa, a ten traktuje doktorka jak piąte koło u wozu. W ogóle, cała relacja tej dwójki, oparta jest na utartym schemacie dwubiegunowych charakterów. Mamy więc osiłka, który woli rozwiązywać sprawy za pomocą argumentu siły niż siły argumentów oraz mamy bojaźliwego chuderlaka, który nadrabia wiedzą i trafnymi spostrzeżeniami. Jak mówię – utarty schemat, jednak wcale nie oznacza to, że nudny. Druga fabuła, to sprawa znikających dzieciaków z ulic Gotham. Zaprowadzi to bohaterów do najciemniejszych (dosłownie!) zakamarków miasta oraz pod miasto, gdzie spotkają rzeczy nie do końca ludzkie.

Jest to western i nie mogło zabraknąć elementów typowych dla tego gatunku. Mamy więc oczywiście bójkę w saloonie, gang braci porywających ludzi dla okupu, wirujące kowbojskie kapelusze, lejącą się whisky i przegrzewające się od nadmiaru wystrzałów colty. W całym albumie jest dość dużo scen ukazujących strzelaninę. Najlepsza, to chyba ta, w której sam Hex broni się w rezydencji Arkham, przed grupą wynajętych zabójców. Momentami naprawdę czułem się jakbym oglądał najlepszy western z Clintem Eastwoodem lub finałową scenę z filmu Django unchained Quentina Tarantino. Zresztą, sam Hex na niektórych kadrach wygląda łudząco podobnie do mistrza Clinta. Postaci mówią typowym kowbojskim slangiem, aczkolwiek nie stanowi to problemu w zrozumieniu dialogów.

Oprócz dobrego scenariusza podobały mi się też mrugnięcia okiem w stronę mitologii Batmana. Cóż, akcja dzieje się w Gotham City, więc nie mogło takowych zabraknąć. Nawiązań jest kilka. Począwszy od takich małych, jak obecność burmistrza nazwiskiem Cobblepot, poprzez większe jak np. scena z Alanem Waynem i jego żoną, a skończywszy na naprawdę dużym nawiązaniu do np. ARKHAM ASYLUM Granta Morrisona lub nawet originu Batmana. Ba, nawet obecność Trybunału Sów jest wyczuwalna na kilku kadrach. Duży plus dla scenarzystów, za umiejętne wplecenie do swojej fabuły ciekawych smaczków.

W volume 1 mamy też dwie historie nie związane z głównym scenariuszem. Pierwsza, zatytułowana „El Diablo”, opowiada o zombie, które atakują bliżej nieokreślone miasteczko na zachodzie i o pewnym tajemniczym wędrowcze, który ma za zadanie owe miasto uratować. Druga historia jest o zemście kobiety mieszkającej w San Francisco, która, przez gangsterów, straciła prawie całą swoją rodzinę – „The Barbary Ghost”. Przerywniki te są dobrze napisane i pozwalają czytelnikowi na chwilę odetchnąć i nie stracić zainteresowania głównym scenariuszem.

Także, jak najbardziej polecam ten album. Szczególnie miłośnikom westernów. Chociaż też nie do końca, bo ja jakoś specjalnie fanem tego gatunku nigdy nie byłem, a klimat komiksu bardzo mi się podobał. Historia w ogóle nie związana z nowym uniwersum DC, nie przejawiająca żadnych fabularnych głupot ani nieścisłości jakie występują w niektórych innych tytułach po restarcie. 192 strony dobrego czytadła.

Na koniec dodam jeszcze, że komiks ten wpadł w moje ręce przypadkowo. Wśród jednej z moich komiksowych dostaw ASW zaplątał się omyłkowo. Początkowo niezadowolony, przeczytałem ten album i już nie chcę go oddawać. Mało tego, zamierzam nawet kupić volume 2.

Plusy:

  • wciągająca fabuła i interesujący bohaterzy
  • nawiązania do batmanowej mitologii
  • dodatki (poza oryginalnymi okładkami jest 10 stron szkiców i konceptów rysownika)

Minusy:

  • dlaczego nikt wcześniej mi nie powiedział, że to jest takie fajne?
Autor: Rado

Poprzednia Strona



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki