JLA/AVENGERS
Data wydania: 2003
Scenariusz: Kurt Busiek
Rysunki: George Perez
Tusz: George Perez
Kolory: Tom Smith
Okładka: George Perez, Tom Smith
Liternictwo: Comicraft
Wydane jako: JLA/Avengers 1-4

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

„Ale to będzie durne” – pomyślałem, kiedy wziąłem do ręki pierwszy album tej czteroczęściowej mini serii. Ale zaraz, zaraz, spojrzałem na nazwiska twórców. Przecież to napisał Kurt Busiek – ten gość od rewelacyjnego Marvels, miał też spore doświadczenie z Justice League (oraz także z Avengers), a rysunki wykonał George Perez – żywa legenda amerykańskiego superhero. Może to nie będzie jednak takie złe? No i rzeczywiście. Komiks okazał się najlepszym tego typu crossoverem jaki czytałem.

Elementy z dwóch uniwersów zaczynają się przenikać. W świecie Mścicieli z Marvela pojawia się nagle Starro The Conqueror żądny zdobycia władzy nad planetą. Równolegle w świecie DC, Justice League of America mierzy się z monstrualnym Terminusem. To dopiero początek wzajemnej infiltracji dwóch światów. Co chwilę dostajemy nowe informacje na ten temat. Widzimy np. Lobo roznoszącego w pył imperium Shi’ar, a przy satelicie Justice League pojawia się Watcher. Powody tego zmieszania nie są na razie znane, a znalezienie odpowiedzi przysporzy obu grupom nie lada problemów, za którymi kryją się naprawdę potężne kosmiczne siły. Nim to jednak zrobią, najpierw musi się odbyć klasyczne mordobicie. W narożniku DC Comics stoją: Superman, Wonder Woman, Green Lantern, Martian Manhunter, Flash, Aquaman, Plastic Man oraz Batman. Na przeciw nim, swoje muskuły prężą: Thor, Iron man, Kapitan Ameryka, Hawkeye, Quicksilver, Vision oraz Scarlet Witch.

Zazwyczaj, w tego typu łączeniu uniwersów dominuje jeden i ten sam schemat. Bohaterzy (w tym wypadku dwie grupy bohaterów) początkowo skaczą sobie do gardeł, po jakimś czasie zaczynają rozumieć, że to nie ma sensu i, że prawdziwie niebezpieczeństwo czai się gdzieś tam w cieniu. Następnie łączą siły i razem stawiają czoła przeciwnościom. Kurt Busiek nie uciekł od tego schematu (bo chyba tak naprawdę się nie da), jednak rozpisał akcję w naprawdę interesujący sposób oraz wykorzystał potencjał drzemiący w obu drużynach bardzo dobrze. To wszystko sprawia, iż czyta się ten komiks z dużą przyjemnością. Scenarzysta ciekawie przedstawił różnice dzielące oba światy, dzięki czemu nie ma się poczucia, że cała historia jest tylko pustą bijatyką. Dobrym przykładem zgrabnego uwypuklenia różnic jest np. Flash i moc, z której czerpie swoją szybkość, czyli tzw. Speedforce. W uniwersum Marvela, Speedforce nie istnieje (Quicksilver jest mutantem), w związku z czym, gdy Flash ląduje w świecie Avengers, traci swoje zdolności i jest bezużyteczny. Niby mała rzecz, a cieszy. Takich schematów jest więcej i nie są one związane wyłącznie z bohaterami. Dotyczą one np. architektury miast lub ogólnego pojmowania bohaterów przez zwykłych ludzi. Naprawdę plus dla Busieka za umiejętne wykorzystanie kontrastów.

Kilka słów o tym, w jaki sposób przedstawiony jest Batman. Generalnie bardzo dobrze, aczkolwiek pod koniec przygody, gdy już tempo nabiera iście kosmicznego wymiaru, Mroczny Rycerz schodzi na drugi plan. Patrząc po epickości starcia oraz po tym gdzie i w jakich warunkach toczy się finałowa bitwa, nie ma się co dziwić. Niemniej jednak, w pierwszych dwóch tomach serii, Batman odgrywa znaczącą rolę i jest prawidłowo zaprezentowany. Dobrze to widać w starciu Justice League z Terminusem, podczas którego Bruce stoi na dachu i wydaje rozkazy członkom Ligii. Dzięki jego obserwacji przeciwnika oraz szybkim decyzjom taktycznym, drużyna nie ma większego problemu z pokonaniem zagrożenia. I o to właśnie chodzi. Batman ma też okazję wykazać się umiejętnością walki, ale to umysł jest najmocniejszym atutem Nietoperza, szczególnie jeśli obserwujemy go na tle innych superherosów.

Busiek pracował wcześniej zarówno przy JL jak i przy Avengers. Darzy sympatią obie drużyny i to w jego scenariuszu widać. Dużo wie na temat mitologii obu grup i umiejętnie to pokazuje. Do tego stopnia, że Czytelnik sięgający po ten komiks, również musi posiadać wiedzę na temat obu uniwersów. Tutaj nie ma czasu na przedstawianie poszczególnych bohaterów, ich mocy i zdolności, a ze znajomością postaci to i tak jest najmniejszy problem. Żeby wszystko wyłapać i w pełni docenić pracę autorów, potrzeba chociaż znać najważniejsze wydarzenia, najistotniejsze bitwy i porażki obu grup. Mało tego, trzeba również znać takich złoczyńców jak Krona lub Grandmaster. Wskazane by było posiadać wiedzę na temat takich przedmiotów jak np. Rękawica Nieskończoności lub Cosmic Cube. Jeśli te nazwy nic Ci nie mówią, to podczas czytania możesz się czuć lekko zagubiony. Na pewno nie jest to lektura dla niedzielnych fanów obrazkowych historii. Natomiast, jeśli od lat siedzisz w amerykańskim superhero, to obserwowanie jak dużo elementów Busiek umieścił w swoim scenariuszu, sprawi Ci sporo radochy. Zresztą, scenarzysta również dobrze się bawił przy rozpisywaniu akcji. Wzajemne docinki Green Arrowa i Hawkeya, ściganie się Quicksilvera i Flasha, wygłupy Plasticmana oraz inne zabawne elementy, skutecznie wpływają na pozytywny odbiór całości.

Podziwianie rysunków Georga Pereza to czysta przyjemność. Przy lekturze JLA/Avengers czułem się jakbym oglądał odświeżony Kryzys na Nieskończonych Ziemiach. Poza wcześniej wymienionymi głównymi członkami każdej z drużyn, w tej historii występuje praktycznie każdy bohater, który kiedykolwiek należał do Mścicieli lub Ligi Sprawiedliwości – łącznie ze Spider-manem oraz The Thingiem z Fantastycznej Czwórki. Wszystkie te postacie oddane są z należytą pieczołowitością i są dokładnie tym, czego należało się spodziewać po Perezie. Pojedynki Supermana z Thorem, epickie finałowe starcie sił dobra ze złem – to wszystko ogląda się znakomicie. Na specjalne wyróżnienie zasługują podwójne okładki poszczególnych albumów. Szczególnie spodobała mi się okładka tomu drugiego, czyli team-fight podczas padającego deszczu. Świetną robotę wykonał także kolorysta Tom Smith. Ze względu na dużą ilość kolorowych postaci występujących obok siebie, zadanie pokolorowania tego w taki sposób, aby Czytelnik nie dostał oczopląsu, wcale nie było takie łatwe. Smith wyszedł z tego problemu zdecydowanie obronną ręką.

Ogólny poziom komiksu oceniam wysoko. Nie jest to może ten sam niebotyczny pułap co wcześniej wspomniane Marvels Busieka, niemniej jednak jest to świetna, epicka przygoda z superbohaterami dwóch uniwersów. Niestety komiksu brak w naszych sklepach internetowych. Pozostaje więc polowanie na Allegro lub specjalne sprowadzenie. Z tego co widzę, jest także dostępny album zbierający wszystkie tomy w całość. Z pewnością, w takim wydaniu znajdują się także jakieś dodatki.


Plusy:

  • nie jest wcale taką bezmyślną rąbanką jaką może się wydawać
  • rysunki (w szczególności okładki)
  • kolory
  • ciekawe pokazanie kontrastów obu uniwersów
  • dobry Batman

Minusy:

  • brak komiksu w krajowych sklepach
  • wskazane by było znać ogólną historię obu grup
Autor: Rado

Poprzednia Strona



na platformie Max i w HBO
 


na PVOD

Kalendarium

Sonda

Jak oceniasz serial "The Penguin"?

Zobacz wyniki