Tytuł historii: Savage City, Part 4
Miesiąc wydania (okładka): Wrzesień 2014 (USA)
W sprzedaży od: 23.07.2014 (USA)
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo
Okładki: Greg Capullo, Danny Miki, FCO Plascencia; Paulo Riviera; Bryan Hitch i Alex Sinclair
Kolor: FCO Plascencia
Tusz: Danny Miki
Liternictwo: Dezi Sienty
Ilość stron: 48
Twoja ocena:
loading...
Ten rok był istnym piekłem w Gotham City, i teraz wszystko sprowadza się do jednego: Batman vs. Riddler! Gotham City i Mroczny Rycerz nigdy nie będą tacy sami! Nie przegap tego specjalnego, z większą ilością stron, finału „Zero Year”!
Uwięziony w laserowej pułapce Riddlera, Batmana musi przyjąć reguły gry ustalone przez złoczyńcę. Jeśli chce uratować miasto to musi tylko odpowiedzieć na 12 zagadek. Niestety zbliżające się bombowce oznaczają, że bohater musi się śpieszyć, a co gorsza nie może sobie pozwolić na pomyłkę.
W międzyczasie Gordon i Fox z wojskowym wsparciem postanawiają jeszcze raz przejąć kontrole nad sygnałem Riddlera, by zatrzymać bombowce.
Odpowiadając na kolejne zagadki Batman pogania Riddlera, by ten nie zwlekał. Kiedy jednak orientuje się, że jego przyjaciołom udało się zablokować sygnał złoczyńcy i tym samym pozbawić go kontroli nad jego systemem, postanawia bezpośrednio rozprawić się z łotrem. W międzyczasie Jim Gordon przy użyciu własnoręcznie zrobionego bat-sygnału powstrzymuje bombowce.
Mimo zwycięstwa pozostaje jeszcze kwestia przywrócenia zasilania w Gotham. Edward zabezpieczył się na taką ewentualność. Batman jest jednak gotowy na wszystko, nie waha się więc przyczepić do swojego serca urządzenia złoczyńcy i porazić się prądem by całość zresetować, ryzykując tym samym swoje życie. Ryzyko się opłaca, a pierwszej pomocy niespodziewanie udziela mu Alfred, który zawsze będzie przy młodym paniczu.
Miesiąc później. Trwa odbudowana Gotham, którą wspiera Bruce Wayne. Jim Gordon zostaje mianowany nowym komisarzem policji, a Riddler jest tam gdzie jego miejsce, w Arkham Asylum.
Alfred cały czas dba o 25-letniego Bruce’a, dlatego umawia go z Julią Madison. Ten nie jest z tego powodu zadowolony. Wspomina Alfredowi jak kiedyś zapłacić lekarzom z Arkham, żeby poddano go elektrowstrząsom, gdyż chciał zresetować i pozbyć się koszmarów związanych ze śmiercią rodziców. Alfred uważa jednak, że każdy zasługuje by czerpać z życia trochę radości, dlatego sugeruje, że to będzie tylko jeden drink.
Bruce się zgadza i świetnie się czuje w towarzystwie Julie. Umawiają się i w końcu zakładają rodziną. Pewnego dnia po zabawie z dziećmi Bruce dziękuje Alfredowi. Okazje się jednak, że jest to tylko fantazja wiernego lokaja, który przekazuje Julie, że Wayne jest teraz zajęty innymi sprawami.
Kolejna epicka i rozgrywająca się na łamach 12 numerów historia dobiegła końca. Takie długie i mające być największe i najbardziej przełomowe opowieści stają się już męczące. Dlatego końcówka Zero Year specjalnie mnie nie wciągnęła. Niby miasto było pogrążone w chaosie i dochodziło do tego zagrożenie ataku bombowego, ale to wszystko nie w pełni zadziałało i nie wywołuje emocji jakich powinno. Być może gdyby szybciej doszło do tego punktu wtedy byłoby lepiej?
Starcie Riddlera z Batmanem nie ma formy bezpośredniej walki, bo wiadomo, że gdy nadarzy się ku temu okazja, to bohater raz dwa znokautuje Edwarda, co doskonale zilustrował Capullo. Zamiast tego Snyder stawia na charakterystyczną dla złoczyńcy grę. Nie brakuje więc zagadek, ale momentami całość wydaje się zbyt przekombinowana o czym świadczy chociażby urządzenie, które potrzebne było do przywrócenia prądu w Gotham.
Oprócz głównego wątku przez cały czas, gdzieś w tle przewijały się retrospekcje z przeszłości Bruce’a. Ostatnio nie były to jego treningi, które pomogły mu zostać Batmanem, ale sprawy innego aspektu. Mieliśmy okazję zobaczyć jak ciężko było Bruce’owi pogodzić się z utratą rodziców. Tym samym łatwiej zrozumieć, dlaczego nie jest mu pisane rodzinne szczęście. Chociaż w doskonałej scenie z końca numeru mamy okazję w marzeniach Alfreda poznać sielankową przyszłość Wayne’a i Julie Madison. Wiadomo jednak, że w takiej wersji nie ma miejsca dla Batmana, a Bruce go potrzebuje tak bardzo jak Gotham.
Zero Year miało wiele smaczków, ale czytając je w formie wydawanej co miesiąc serii, gdzieś już po przekroczeniu połowy można było oduczyć znużenie i tym samym mniejsze zaangażowanie w losy bohaterów. Zapewne czytając wydanie zbiorcze część tych problemów zniknie, ale mimo wszystko uważam, że nadszedł już czas w którym twórcy powinni odejść od epickich historii. Zdecydowanie za dużo było ich w ostatnim czasie.