BATMAN #29

Tytuł historii: Dark City, Part 5
Miesiąc wydania (okładka): Maj 2014 (USA)
W sprzedaży od: 12.03.2014 (USA)
Scenariusz: Scott Snyder
Rysunki: Greg Capullo
Okładki: Greg Capullo, Danny Miki, FCO Plascencia; RC Stoodios
Kolor: FCO Plascencia
Tusz: Danny Miki
Liternictwo: Steve Wands
Ilość stron: 48

Twoja ocena:

GD Star Rating
loading...

Konkluzja ZERO YEAR: DARK CITY! Ostatni rozdział Zero Year jest już prawie z nami, a najlepsze zachowaliśmy na sam koniec! Jakie zakamarki z przeszłości Batmana zostaną odkryte? I jak wpłyną na jego przyszłość? Dowiedzcie się tego!

Na komisariacie policji młody Bruce Wayne tłumaczy się rodzicom dlaczego sam wybrał się do kina, by obejrzeć film o Zorro, który jego ojciec tak zachwalał. Myślał, że Alfred nie zauważy jak się wymknie i wróci nim ktokolwiek zauważy jego nieobecność. Jednak plan się nie udał. Co gorsza Bruce wyznaje ojcu, że film był głupi. By raz na zawsze rozwiać wszystkie wątpliwości, czy film o Zorro naprawę jest już tak staromodny i wartości walki o słabszych nie są już ważne, cała rodzina postanawia zmienić wieczorne plany i wspólnie wybrać się do kina.

Zbliżający się sztorm sprawia, że policja pomaga mieszkańcom w ewakuacji. Gordon również uczestniczy w tych działaniach pomagając m.in. Harper Row i jej bratu. Policjant musi jednak przerwać swoje działania, kiedy odbiera telefon od Batmana, który wydostał się z pułapki Nigmy. Bohater każe mu natychmiast udać się do Wayne Tower, gdzie jest Riddler.

Batman za pomocą wielkiego Bat-sterowca kieruje się do balonu metrologicznego, który Riddler planuje wykorzystać by przejąć kontrolę nad Gotham. Udaje mu się doskoczyć na balon, ale tam niestety jest już, Dr. Death.

W międzyczasie Gordon dociera do gabinetu Philipa Kane’a, gdzie obecnie przebywa Nygma. Niestety nie tak łatwo przechytrzyć Riddlera. Ma on bowiem przywiązany do palca sznureczek i wystarczy jeden drobny ruch palca by na głowie Gordona wylądował olbrzymi głaz. Jimowi w ostatniej chwili udaje zrobić unik.

Batman próbuje dotrzeć do Helferna, ale ten w ogóle nie przejmuje się faktem, że miliony osób mogą zginać. Jest wdzięczny Riddlerowi za pomoc i nie wierzy by ten go wykorzystywał, bo dzięki niemu żyje. Kiedy Batman opuszcza zagłuszacz sygnału nie pozostaje mu nic innego jak unieszkodliwić przeciwnika. Nie jest to jednak łatwe, ale udaje mu się zaplątać kości Dr. Death na poręczy i w ten sposób go unieruchomić. Po odejściu Batmana Helfern wspomina, że należy do rodziny wojowników. Wspomina też piosenkę „Tokyo Moon”, której jego dziadek wysłuchał w klubie w Japonii 1942 roku. Tę frazę wypisywali później wszyscy członkowie rodziny na swoich hełmach. Tak samo zrobił jego syn, który zginął, kiedy Philip Kane zorganizował wyprawę na pustynię by odnaleźć Bruce’a Wayne’a.

Dr. Death się nie poddaje i jeszcze próbuje zatrzymać Batmana, ale bohaterowi udaje się wysadzić konsole sterującą balonem, a siła wybuchu skutecznie rani jego przeciwnika. Niestety nie wyłącza to sygnału Riddlera.

Edward bezpiecznie opuszcza Wayne Tower, bo ma nad wszystkim kontrolę. Odcięcie miasta od prądu sprawia, że nie działają pompy i tym samym ulice zostają zalane. Bruce po rozmowie z Gordonem obwinia się o wszystko, bo wie, że do tego by nie doszło gdyby odebrał telefon od Alfreda, gdyż wtedy wiedzieliby że żyje i Kane nie wysłałby oddziału najemników na pustynię by go odnaleźć. Tymczasem nic się nie udało i Bruce jest zagubiony tak samo jak w nocy, kiedy stracił rodziców, i potrzebuje pomocy.

Autor: Q


Rozczarowujący tak można podsumować Batman #29. Po historii autorstwa Snydera oczekujmy czegoś wyjątkowego. I poprzednie numery dawały podwaliny, że ta historia może taką być. Niestety zakończenie nie spełnia tych oczekiwań. Otrzymaliśmy numer z większą liczbą storn, ale dodatkowe strony zostały tylko wykorzystane przez Grega Capullo, który już wcześniej udowodnił, że jest świetnym rysownikiem i potrafi pokazać Batmana, a także umieścić odniesienia do słynnych komiksów z Mrocznym Rycerzem. Jednak jakby świetna nie była, to komiks to nie tylko warstwa graficzna.

Intrygujące elementy takie jak Tokyo Moon już przestały być intrygujące. Wyjaśnienie, że to tytuł piosenki oraz związanie tego z rodziną Helfernów się nie sprawdza. Nie wiele brakowało, by z Dr. Śmierć uczyniono tragicznego bohatera, który by nic złego nie zrobił gdyby nie stracił syna. Najemnicy ruszający na misje muszą się liczyć ze śmiercią i Bruce nie powinien się z tego powodu obwiniać, bo jak tak będzie robił to Batmanem nigdy nie zostanie.

Długie monologi złoczyńców potrafią zanudzić nic dziwnego, że przy jednym Batmana odchodzi i praktycznie przestaje słuchać łotra, tak samo też chce zrobić czytelnik. Zbytnie przegadanie i przekombinowanie mogą popsuć odbiór całości.

Największy plus numeru to pokazanie zabójstwa Wayne’ów a zwłaszcza wydarzeń je poprzedzających. Chociaż widzieliśmy to już tyle razy, to cały czas można to zrobić na inny sposób, a na dodatek przed całą tragedią pokazać uroczą rodziną rozmowę, co tylko jeszcze bardziej potęguje tragedię do której doszło kilka godzin później.

Numer sam w sobie można uznać za dość dobry, ale po tym co stopniowo budowano w poszczególnych wątkach, zakończenie Dark City jest mocno rozczarowujące. Mam nadzieje, że Savage City będzie prezentowało dobry poziom od początku aż do samego końca.

Ocena: 3,5 nietoperka

Autor: Q



na platformie Max i w HBO
 


na Max

Kalendarium

Sonda

Najlepszy komiks z Batmanem wydany przez Egmont w 2024 roku?

Zobacz wyniki