THE BATMAN VS. DRACULA
The Batman to serial o wielu wadach. Daleko mu do klimatu legendarnego Batman TAS, w pierwszych sezonach raziła Infantylność niektórych fabuł (odcinek Topsy Turvey to chyba najlepszy przykład) i nadmiar bijatyk, zaś fanom dają po oczach nowe wizerunki postaci. Blady strach padł, więc na wielu fanów komiksu słysząc, iż powstaje cała pełnometrażówka i to w dodatku nosząca tytuł The Batman vs. Dracula. Ku mojemu (bardzo przyjemnemu) zaskoczeniu tytuł okazał się największą wadą filmu. Większość osób niestety słysząc coś takiego jak Batman kontra Dracula zareaguje zażenowaniem bądź śmiechem, rzucając tekst w stylu, „Co następne? Batman kontra Dr. Jekyll i Mr. Hyde?” Trudno się tu dziwić a szkoda gdyż tytuł odstrasza od zakupu całkiem przyzwoitego filmu.
Widać, iż nie próbowali tworzyć czegoś tylko pod dzieciaki. W przeciwieństwie do serialu twórcy odwalili tutaj świetną robotę próbując stworzyć ciekawy i mroczny klimat, zbudowany zarówno przez otoczenie jak i przez świetną muzykę. Postacie wreszcie krwawią, gdy są zranione, a Arkham wreszcie razi panującym w nim obłędem i chaosem. Fabuła, choć prosta zostaje ciekawie urozmaicona. Dwie naprawdę rewelacyjne sceny to walka Batmana z zamienionym w wampira Jokerem w banku krwi, (która dosłownie leje się w owej scenie strumieniami) i koszmary Bruce’a („Demony” z przeszłości prześladujące młodego milionera zostają całkiem przyzwoicie przedstawione).
Hrabia Dracula objął rolę głównego antagonisty i bynajmniej nie został tutaj przysłowiowo „odwalony”. Ba! Jest całkiem wierny oryginałowi. Ukazany zostaje jako wzbudzający respekt przeciwnik i powód, dla którego znalazł się w Gotham City zostaje jako-tako uzasadniony. Pingwin z kolei pojawia się wyłącznie jako postać humorystyczna, ale przynajmniej dobrze się sprawdza w tej roli. Swoją drogą humor o jest o wiele czarniejszy, co z kolei dobrze wpływa na postać Jokera. Podobnie jak w serialu nie ma tego potencjału, co w komiksie, ale jako wampir robi wrażenie. Co do postaci można dodać jeszcze iż pojawia się Vicki Vale (która debiutuje w wersji animowanej) wypada całkiem sympatycznie.
Oglądając The Batmana człowiek odnosi wrażenie, iż wszyscy przestępcy na świecie są z góry ubierającymi się w cudaczne stroje super-łotrami, więc pojawienie się zwykłego przestępcy w jednej scenie było dobrym akcentem. Innym drobnym, choć świetnym elementem jest kilka gotyckich obrazów, które wyświetlają się na komputerze Batmana.
Podsumowując The Batman vs. Dracula nie jest może filmem idealnym, ale ogląda się go bardzo przyjemnie i robi świetny użytek ze spotkania „dwóch legend”. Za równo animacja jak i treść prezentuje o wiele wyższy poziom od serialu i nie pozostaje mi nic innego jak polecić film. Nic obowiązkowego, ale warto.