„Batman: Arkham Knight” ma zakończyć ciepło przyjętą przez graczy i krytyków serię „Arkham” studia Rocksteady. Udostępnione nam do tej pory materiały w postaci trailera oraz relacji magazynów z grywalnego dema mocno zaostrzają apetyt na produkcję, która może być najlepszą z Batmanem.
W finale pojawić się ma zupełnie nowa, tajemnicza postać zwana Arkham Knight. Studio Rocksteady twierdzi, że jest to ich zupełnie oryginalny twór. Wielu fanów zastanawia się jednak, czy twórcy są w tym wypadku w pełni szczerzy. Biorąc pod uwagę możliwość, że Arkham Knight nie jest do końca zupełnie nową postacią, przedstawiamy wam nasze własne typy – zarówno tożsamości bardziej pewne, a także te, które możemy od razu wykreślić z listy podejrzanych.
Ze względu na informacje podane przez Rocksteady na temat tej postaci, naszym największym pewniakiem pozostaje nowa, oryginalna dla tej serii postać. Producenci wydają się być dość dumni ze swojego dokonania i z tego, że dodali swoją cegiełkę do 75-letniej już historii Batmana. Natomiast ta postać na pewno nie weźmie się znikąd, bo nawet jeśli jest oryginalnym wrogiem, to musi mieć jakieś fabularne uzasadnienie.
Dzięki zdjęciom promocyjnym Arkham Knighta widzimy, że pod swoją opancerzoną zbroją ma też na sobie strój strażnika firmy Tyger, która była odpowiedzialna za ochronę w Arkham City. W zwiastunie poprzedniej gry, reprezentującym Hugo Strange’a, widzimy jak ten podaje pewne zastrzyki jednemu ze swoich ludzi. Z początku można by było podejrzewać serum prawdy, ale po dłuższym przemyśleniu można dojść do wniosku, że nie było potrzeby podawać takich leków własnym ludziom. Powód musiał być inny. Być może Hugo, któremu uświęcał szczytny cel pozbycia się przestępczości w Gotham, chciał stworzyć swojego Batmana, podpatrując oryginał i podając dodatkowe tajemnicze zastrzyki swoim ludziom.
Mały problem z tą teorią polega na tym, że tego samego strażnika widzimy martwego w Arkham City, ale wiedząc jak „nieostateczna” jest śmierć w komiksie czy nawet tej serii, to mogła być to po prostu faza przejściowa. Istnieje też szansa, że akurat ten strażnik nie podołał testom Strange’a, ale inny mógł przeżyć zastrzyki i stać się Arkham Knightem.
Jest wiele sygnałów potwierdzających tą teorię: informacje od Rocksteady, bezpośrednie powiązanie z instytucją Arkham, fakt, że producenci mieli pomysł na tą grę już przy pracowaniu nad „Batman: Arkham City”, czy dość logiczna motywacja, spowodowana leczeniem Strange’a. Jednak dopiero czas pokaże, czy warto było ufać studiu, które lubi podawać mieszane informacje, aby zbić fanów z tropu vide test ciążowy Harley Quinn.
Wersją poboczną tej teorii jest pomysł na to, że to sam Hugo Strange jest Arkham Knightem. Jego testy na strażnikach mogły być tylko próbą udoskonalenia serum, które ostatecznie wykorzystałby na sobie, aby stać się Batmanem. Jak wspominałem wcześniej, Hugo ma wielkie, i po części pozytywne ambicje, i ta teoria byłaby zgodna z tym co widzieliśmy już w komiksie „Prey” Douga Moencha, w którym Hugo również miał zamiar zastąpić Bruce Wayne’a. Poza tym, Strange jest ważną postacią w kanonie Batmana – jest członkiem jego galerii wrogów prawie od samego początku, a jego znacząca rola w poprzedniej grze i fakt, że ta seria kręci się wokół zakładu psychiatrycznego czynią go kluczowym podejrzanym.
Jednak mamy trzy wielkie „ale”. Po pierwsze, Hugo zginął na końcu „Batman: Arkham City”. Po drugie, nie jest oryginalną postacią i po trzecie w serii „Arkham” nigdy nie wykazał się zdolnościami fizycznymi, pomimo informacji zawartych w jego kartotece, których kanoniczność może być kwestionowana.
Kolejne postacie są już mniej prawdopodobne ze względu na ich komiksowe pochodzenie. Jednak jeśli przekręcimy trochę słowa producentów i przyjmiemy, że Arkham Knight owszem jest oryginalną postacią, ale osoba pod maską wcale nią być nie musi, to otrzymamy kolejnych „podejrzanych”.
A przynajmniej ktoś w ten deseń. Zarówno Wrath, jak i Prometheus są kopią samych siebie i nie tyle unikalnymi wrogami, co zwyczajnie anty-Batmanami. Obie postacie straciły swoich rodziców – którzy byli przestępcami – z rąk policjantów. Dzięki rodzicom, bądź własnym dokonaniom w zależności od wersji, posiadają olbrzymią fortunę, którą wykorzystują na rzecz zła, a ich strój przypomina po części ten noszony przez Bruce’a. Niewiele w tym oryginalności, ale też nie wymaga wiele pracy i można to łatwo przerobić na własny sposób. Arkham Knightem może być zarówno jeden, jak i drugi, jak również i całkowicie nowy twór producentów spełniający tą samą funkcję.
Problem polega na tym, że wprowadzenie kompletnie nowej postaci, która nijak nie była wspominana w poprzednich grach, nie wydaje się mieć sensu, ani fabularnego uzasadnienia. Myślę, że wszyscy oczekują na finał, który zepnie klamrą całą serię, a nie tylko jedną grę.
Z początku miał być uwzględniony w grupie kandydatów, którzy nie mają większej szansy na bycie Arkham Knightem, gdyż nie mamy pewności czy ta postać w ogóle w uniwersum stworzonym przez Rocksteady istnieje. W serialu animowanym, z którego studio czerpało bardzo wiele inspiracji Jason nie istniał, a jego cechy były po części narzucone na Tima Drake’a, który stał się amalgamatem obu tych postaci. W Arkhamverse nie mamy powiedziane wprost czy Jason istniał czy też nie. Nie mamy nawet do odblokowania jego biografii.
Jednak, istnieją pewne easter eggi, które sugerowałyby, że ten Robin miał swój czas w tym uniwersum. Podczas mapy DLC, „Joker’s Carnival”, jeśli będziemy grali Robinem, usłyszymy „Didn’t I kill you already?”. Ewidentne nawiązanie do „Death in the Family”, w którym to Joker zabija Todda. Pytanie tylko, czy jest to luźne nawiązanie do komiksu, czy też do do tej pory ukrywanych wydarzeń z Arkhamverse. Poza tym, w „Batman: Arkham Asylum”, już w samej części fabularnej słyszymy Jokera mówiącego „Hell, I may even give you Harley. It looks like you could use a new sidekick”, odnosząc się do straty Robina. Kolejne pytanie, które może się nasuwać, to czy Joker wypomina odejście Dicka Graysona, który rzucił pracę pomocnika Batmana, aby stać się bardziej samodzielnym bohaterem, czy ponownie nawiązuje do zabicia Todda. Znając jego mroczne poczucie humoru, myślę, że można śmiało interpretować to w ten drugi sposób.
Innymi argumentami „za” są bronie, których używa Arkham Knight – bardzo podobne do tych, których używa późniejsze alter ego Todda, Red Hood – a także strój. W tym miejscu potrzebne jest małe wyjaśnienie, gdyż w komiksach, po powróceniu do życia, Jason przywdziewa tożsamość Red Hooda, która wcześniej należała do Jokera, zanim miał swoje spotkanie z kwasem w ACE chemicals. Miało to na celu wypomnieć Batmanowi jedną z jego największych porażek. Znając zakończenie „Batman: Arkham City”, wiemy, że teraz mamy nową wielką porażkę Wayne’a, czyli śmierć Jokera, a więc kostium Arkham Knighta mógłby pełnić tą samą funkcję jaką Red Hood pełnił w komiksach. Tym bardziej, że mamy podobne czerwone wstawki na kostiumie, postać bardzo dobrze wyszkoloną w sztukach walki, mającą bezpośrednie powiązanie z drugim głównym bohaterem tej serii – Jokerem – i że według redaktorów IGN, którzy grali w demo, nazywa Batmana „staruszkiem”. Wszystko to może nam dać wiele do myślenia.
Jedna z popularniejszych teorii w Internecie nawiązująca do jednej z misji pobocznych w „Batman: Arkham City” i słynnego komiksu „Batman: Hush”. Właściwie jedynym sprzeciwem, który można znaleźć jest oficjalna wypowiedź Rocksteady, mówiąca o oryginalnej tożsamości Arkham Knighta, co podważyliśmy już wielokrotnie na tej liście. Poza tym mamy wiele poszlak sugerujących, ze to właśnie Thomas jest Arkham Knightem.
Po pierwsze, wrogowie współpracujący razem. Rocksteady motywuje to brakiem Jokera, który nie wprowadza już chaosu w ich poczynania, ale fani komiksów wiedzą, że jest to trochę zbyt podobny koncept do tego z komiksu „Batman: Hush” Joepha Lobe’a, w którym to Dr Elliot, przyjaciel Bruce Wayne’a z dzieciństwa, wykorzystuje największych wrogów Batmana przeciwko niemu, umiejętnie manipuluje wszystkimi postaciami i wprowadza paranoiczne nastroje w bohaterach. Po drugie, mamy znowu podwójne pistolety jako ulubiona broń Arkham Knighta. Są one tak samo kojarzone z Red Hoodem, jak i z Hushem. Po trzecie, wersja Elliota z „Batman: Arkham City” wyraźnie chce przejąć tożsamość Bruce Wayne’a. Nie wydaje się, aby wiedziała kim jest Batman, ale przez rok czasu, Elliot mógł się tego domyśleć, po czym logiczne by było, że chciałby przejąć również tożsamość Batmana – stąd podobny kostium.
Jest to mocna teoria, ale nie ma kompletnie nic wspólnego z instytucją Arkham, ani postacią Jokera. Dwa powiązania, wokół której cała seria się kręci, które powinny być kluczowe dla jej poetyckiego zwieńczenia. Dlatego w mojej osobistej opinii, Hush jest zwyczajnie „red herringiem”, sprytnie użytym przez Rocksteady w „Batman: Arkham City”.
Jedyne biologiczne dziecko Wayne’a w świecie komiksów nie miało do tej pory ani jednego odniesienia do siebie w Arkhamverse. Póki co nic nie wskazuje na to, aby istniał w tym świecie, a tym bardziej czy byłby postacią pozytywną, zagubioną czy po prostu złą, jak jego klon w komiksie Granta Morrisona „Batman, Incorporated”. Póki co, jedyne co by wskazywało w samych grach na jego istnienie to krótki tekst Talii Al Ghul w „Batman: Arkham City” w którym to nawiązała do wspólnej nocy, którą spędziła z Bruce’m Wayne’m. Nie za dużo. Poza tym po tak krótkim czasie byłby co najwyżej niemowlakiem.
Jednak gdy sięgniemy po inne źródła, możemy to znacznie lepiej uzasadnić. Proces starzenia mógłby zostać znacząco przyśpieszony, tak jak we wspomnianej już historii Morrisona. Poza tym, trailer do Arkham Knight wyraźnie akcentował więź między ojcem i synem. Coś czego raczej poprzednie gry specjalnie nie poruszały. Myślę, że nie bez powodu użyto takich, a nie innych słów. Poza tym, ponownie możemy wrócić do informacji o tym, że Batman jest nazywany „staruszkiem” przez Arkham Knighta. Z wypowiedzi Rocksteady dowiadujemy się, że Batman w najnowszej grze jest u szczytu swoich możliwości, więc nazywanie go w ten sposób nie ma raczej sensu… chyba, że postać z nim walcząca jest bardzo młoda. Ponadto wyrażeniem „old man” w języku angielskim też często określa się swojego ojca.
Co do stroju Arkham Knighta, to można w nim znaleźć pewne podobieństwo do wyglądu klona Damiana w „Batman, Incorporated”. Jednak najbardziej przypomina on strój Terry’go McGinnisa, innego klona Bruce’a Wayne’a, tym razem ze świata animowanego, którego technicznie również można nazwać biologicznym synem. Dodatek z Harley Quinn, jak również koniec gry „Batman: Arkham Origins”, bardzo wyraźnie akcentują obecność Cadmus w tym uniwersum, organizacji odpowiedzialnej za „stworzenie” McGinnisa. Wprowadzenie Terry’go w ostatniej chwili raczej mija się z celem, ale możliwości kostiumu sugerują, że możemy mieć też do czynienia z amalgamatem tych dwóch postaci wraz z ich pokręconą wersją.
Pozostaje tylko pytanie czemu syn Wayne’a miałby nazywać się Arkham Knight i posiadać wielkie A na swojej klatce piersiowej? Wydaje się, że nie ma ku temu żadnych przesłanek. Aczkolwiek jeśli przypomnimy sobie fakt, że jego matka, Talia, zginęła z rąk psychopaty wewnątrz Arkham City, nagle okaże się, że motywacja jest dość znacząca. Oczywiście wydaje się to wszystko mocno naciągane, ale biorąc pod uwagę wszystko co zostało tu napisane i dość tajemniczy tweet od firmy BestBuy, który jeśli nie jest pomyłką, mógłby wywrócić tę listę do góry nogami, to szybko okaże się, że mamy naszego „czarnego konia” w wyścigu po tożsamość Arkham Knighta.
Ostatnią możliwą opcją jest teoria, że Arkham Knight jest po prostu wytworem wyobraźni Bruce’a Wayne’a pod wpływem toksyny strachu, którą straszył mieszkańców Gotham Scarecrow w zwiastunie do gry. Tutaj właściwie dowody są niepotrzebne, bo byłoby to rozwiązanie połączone wyłącznie z fabułą ostatniej części, jednak istnieją pewne poszlaki, które motywowałyby taki przebieg wydarzeń.
Po pierwsze, jest to właściwie jedyna teoria, która ma jakiś związek z wydawać by się mogło głównym antagonistą ostatniej części. Można oczywiście szukać powiązania między Strange’m, jego ludźmi, a Jonathanem Crane’m, ale nie byłoby to bezpośrednie połączenie tak jak w tym wypadku. Poza tym, w serii „Arkham” już wielokrotnie mieliśmy do czynienia z sekwencjami, które odbywały się tylko i wyłącznie w umyśle Batmana. A po śmierci Jokera i Talii, Arkham jest idealnym symbolem, który mógłby prześladować Bruce’a w jego najgorszych koszmarach.
Nie jest to może zbyt atrakcyjne rozwiązanie z punktu narracji, jak również wydaje się dość tanim i prostym zabiegiem, ale kto wie czy w prostocie nie siła i czy cały ten czas nie jesteśmy wodzeni na manowce przez Rocksteady, tak samo jak bohaterzy gry pod wpływem toksyny Crane’a.
Bądźmy szczerzy. Joker jest martwy i nic się w tej kwestii nie zmieni. Studio Rocksteady podjęło odważny krok w swojej serii, który w standardowym kanonie komiksowym nie miałby prawa bytu. Twórcy kreując swoje własne, osobiste uniwersum mają szerokie pole do popisu w kontekście oryginalnych rozwiązań. Przedstawienie Batmana przed faktem śmierci jego nemezis jest czymś, co rzadko zdarza się nam oglądać. To, oraz reakcja innych ludzi na to wydarzenie ma być też elementem fabuły, którą będziemy zgłębiać w „Batman: Arkham Knight”.
Seria „Arkham” nie jest wielkim, rozległym uniwersum jak te komiksowe, które obecne jest z nami od ponad 70 lat. W związku z tym nie ma potrzeby, aby w kontynuacjach „Batman: Arkham Asylum” pojawiały się powroty zza grobu podtrzymujące odbiorców przy ich ulubionych postaciach.
Pomijając fakt, że Joker nigdy nie był wyszkolony w umiejętnościach zbliżonych do tych, które posiada Batman, twórcy sami odcięli wszelkie wątpliwości. Joker jest martwy. I głównie dlatego nie może być Arkham Knightem. Powrót Księcia Zbrodni dodatkowo mógłby bardzo zdenerwować graczy za odgrzewany w nieskończoność kotlet. A tego studio Rocksteady na pewno nie chce osiągnąć.
W internecie przewija się teoria mówiąca o tym, że Batmanem w „Batman: Arkham Knight” wcale nie musi być Bruce Wayne. W poprzedniej części wprowadzono postać Thomasa Elliota, czyli Husha, przestępy, który chciał zrujnować życie milionera. Tak samo jak w historii „Heart of Hush”, przyjaciel Wayne’a z przeszłości przeprowadził na sobie operację plastyczną, aby nosić twarz Mrocznego Rycerza. W ten sposób Thomas Elliot miałby zastąpić Bruce’a, a on sam chciałby odzyskać swoją tożsamość działając jako Arkham Knight.
W przeciwieństwie do oryginalnej historii, w „Batman: Arkham City” Elliot jeszcze nie wiedział, że osoba, której szczerze nienawidzi to jednocześnie obrońca Gotham City. Jest to pierwszy zgrzyt, który rujnuje tą nietypową teorię. Nawet jeśli Elliot zdążyłby odkryć to połączenie, musiałby oszukać wielu współpracowników Batmana, w tym samego Alfreda, czy Barbarę Gordon. Taka sytuacja tym bardziej brzmi nieprawdopodobnie.
Mimo dosyć zwariowanego toku myślenia, który mógłby pokazać kontrowersyjny zwrot akcji, Bruce Wayne nigdy nie sięgnąłby po broń, aby odkręcić taką sytuację. Pod względem stroju i umiejętności mógłby być bliskim kandydatem na Arkham Knighta, ale teorię wykluczają inne aspekty.
Jako ciekawostkę dodam, że podobna teoria spiskowa towarzyszyła nowej części sagi „Metal Gear” Hideo Kojimy. Główny bohater miałby być zastąpiony inną postacią po operacji plastycznej i praniu mózgu w fabule „Phantom Pain” z powodu konsekwencji wydarzeń prologu „Ground Zeroes”. Zarówno w kontekście Batmana, jak i Big Bossa, szczerze wątpię, że będziemy świadkami tego typu zabiegowi fabularnemu.
Czy postać z uniwersum Batmana znana ze swoich metod na nieśmiertelność jest wiarygodnym kandydatem na postać Arkham Knighta? Moim zdaniem nie.
Dwa największe argumenty „za” są dosyć oczywiste. Numer jeden to Jamy Łazarza, natomiast drugi to zniknięcie ciała po domniemanej śmierci w „Batman: Arkham City”. Trudno jednak uwierzyć, że człowiek szczycący się swoją pozycją oraz imieniem rezygnuje z wszystkiego, aby stać się zupełnie kimś innym – w tym wypadku Arkham Knightem. Relacja Ra’s Al Ghula z Batmanem była czymś zupełnie innym, niż prosta konfrontacja w zbroi oraz bronią palną. Lider grupy przestępczej widział przede wszystkim w Waynie następce, a tego typu ludzi się nie eliminuje. Sam Batman z pewnością też zadbał po wszystkim, aby zniszczyć wszystkie Jamy Łazarza.
W Arkhamverse przydomek Azraela przywdział Michael Lance. Z kolei Jean-Paul Valley prawdopodobnie nigdy nie istniał w tym uniwersum, gdyż wedle biografii postaci Bane’a, wydarzenie znane jako „Knightfall” przebiegło inaczej.
Mimo informacji, że Lance działał wcześniej jako przestępca i brał udział w programie stworzenia osoby walczącej z przestępczością, to jego udział w byciu Arkham Knightem jest tak samo wątpliwy, jak w przypadku Ra’s Al Ghula. Azrael należy do zakonu świętego Dumasa, który chciał ostrzec Batmana przed najbliższymi wydarzeniami. Obserwowanie oraz informowanie o przepowiedni, gdzie Mroczny Rycerz ma ocalić Gotham trochę mija się z celem, gdyby zależało im na jego śmierci.
Wątpliwych kandydatów i opracowanie graficzne całości przygotował: kelen