BATMAN KNIGHTFALL, TOM 5: NOWY POCZĄTEK
Data wydania: 26 kwietnia 2023
Scenariusz: Chuck Dixon, Alan Grant, Doug Moench
Rysunki: Graham Nolan, Bret Blevins, Phil Jimenez
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Oprawa: twarda
Format: 170x 260
Ilość stron: 552
Wydawca: Egmont Polska
Wydawca oryginalny: DC Comics
Cena: 199,99 zł
Choć od ukazania się „Batman Knigtfall” minęło już prawie 30 lat, to do dziś pozostaje jedną z najważniejszych kanonicznych opowieści o Mrocznym Rycerzu.
Na początku lat 90. XX w. było to wydarzenie, które podobnie jak „Śmierć Supermana” wstrząsnęło nie tylko uniwersum DC, ale też czytelnikami. Było to również pierwsze tak duże przedsięwzięcie w komiksach o Mrocznym Rycerzu, ten potężny crossover publikowany był przez ponad dwa lata na łamach kilku serii związanych z batrodziną. „Batman Knightfall: Nowy początek” to piąty i ostatni tom sagi o upadku i powstaniu Mrocznego Rycerza. Do tej pory Batman walczył, by się zrehabilitować i odzyskać swoje dziedzictwo. Teraz musi również odbudować relacje z Robinem, Nightwingiem, Alfredem i innymi sojusznikami. Bruce Wayne po cudownym uzdrowieniu złamanego kręgosłupa próbuje odzyskać dobre imię, które stracił, pozwalając Jean-Paulowi Valleyowi zostać swoim zastępcą na czas rehabilitacji. Nie znaczy to jednak, że wszystko pójdzie gładko.
Ale Batman jest zdeterminowany, żeby walczyć o swoje miejsce w Gotham. Wie, że musi wprowadzić zmiany w swoim życiu. Zakłada nowy kostium i korzysta z nowego batmobilu. Nadeszła pora, aby rozpocząć kolejną erę walki z przestępczością. Na początek Batman musi udaremnić spisek pułkownika Vegi, KGBestii i Mrocznego Jeźdźca, którzy jako Trojka zamierzają zniszczyć Gotham.
Autorami scenariusza są legendarni twórcy jak Chuck Dixon, Doug Moench czy Alan Grant. Za rysunki odpowiadają zaś doskonali artyści: Graham Nolan, Bret Blevins, Phil Jimenez, Tom Grummett, Kelley Jones oraz wielu innych.
Album zawiera materiały pierwotnie opublikowane w amerykańskich zeszytach „Batman” #512–515, „Batman: Shadow of The Bat” #32–35, „Detective Comics” #679– 682, „Robin” #0, 11–14 oraz wydania specjalne: „Nightwing: Alfred’s return” #1 i „Batman: The Vengeance of Bane” #2.
Nareszcie! Piąty i ostatni tom sagi Knightfall wydawanej przez Egmont Polska na przestrzeni ostatnich trzynastu miesięcy już za mną. Jak wypadła konkluzja tej kultowej opowieści o Batmanie, Azraelu i najgroźniejszym do tej pory przeciwniku Mrocznego Rycerza, który zwie się Bane? W moich oczach dobrze, choć najsłabiej z całej piątki i pod jednym względem rozczarowująco (o czym za chwilę).
Nie będę się rozpisywał o nierównej stronie graficznej albumu, za którą odpowiadało kilku dobrze znanych twórców, ani o zgrzytach scenariuszowych typowych dla komiksów z tego okresu. Moim głównym oczekiwaniem względem tomu piątego był powrót Bruce’a Wayne’a do bycia Batmanem oraz jego rewanżowe spotkanie z Bane’m, i właśnie to mnie trochę rozczarowało. Bruce wprawdzie przywdziewa kostium nietoperza (lekko zmodyfikowany), ale dopiero w połowie albumu, a wytłumaczenia czemu potrzebował kolejnej przerwy i co robił w międzyczasie nie uświadczyłem. Natomiast do jego ponownego spotkania z Bane’m ostatecznie dochodzi (w ostatnim rozdziale – Batman: The Vengeance of Bane #2), ale jest to krótki moment bez fizycznego starcia obu panów, które wypada jak zaledwie przedsmak czegoś, co dopiero ma nastąpić. Nie mam większych uwag względem reszty, to porządny zbiór komiksów, który po prostu nie podszedł mi aż tak dobrze, jak cztery poprzednie tomy.
Dla porównania: Krucjatę Mrocznego Rycerza czytałem przez pięć wieczorów, Nowy początek – który podobał mi się mniej – przeczytałem w zaledwie trzy popołudnia. Nie biorę tego za jakikolwiek wyznacznik, bo przecież tom trzeci był znacznie dłuższy, poza tym mogły mieć na to wpływ inne czynniki, jak chociażby zwyczajne zmęczenie danego dnia. Na pewno bardziej od czegokolwiek w Knightquest w tomie piątym zmęczył mnie wątek z Dwoma Twarzami – trwa za długo, to przez niego przeciągany jest powrót Bruce’a do bycia Batmanem, w dodatku Dick i Tim zbyt często podkreślają jakim to superbossem jest Dent w porównaniu do drugoligowców, których wcześniej przyskrzynili, a przecież Scarface to dokładnie ten sam typ groteskowego gangstera, którego szaleństwo sprawia, że ma pewną słabość (moneta = lalka). Jedyne w czym Harvey Dent może być bardziej A-ligowym przeciwnikiem to dłuższy staż w Gotham, to wszystko.
Podsumowując, jestem zadowolony z lektury Nowego początku i na pewno kupię kolejne dwa grube tomy zapowiedziane przez Egmont na ten rok (Epidemię i Dziedzictwo) licząc że teraz – po zakończeniu fabularnego tasiemca, powrocie prawdziwego Batmana u szczytu formy oraz Bane’a) będzie jeszcze lepiej. Polska edycja nie odstaje wysokim poziomem wykonania od swoich czterech poprzedników, wprawdzie wydawało mi się, że dostrzegłem jedną wpadkę tłumacza, ale z tego co sprawdziłem w oryginalnym wydaniu było tak samo.
Ocena: naciągane 4 nietoperki
Recenzował: Juby