W latach 50. DC na pewien czas zrezygnowało m.in. z postaci Two Face’a. Martwili się, że rząd zaangażuje się w ich działalność, i o nastroje społeczne wywołane przez „Seduction of the Innocent” Frederica Werthama oraz Comics Code.
Interesujące jest jednak, że już w 1952 roku wprowadzono postać 50-50.
W historii zamieszczonej w „Star-Spangled Comics #128” z 1952 roku (autorstwa Davida Verna Reeda i Jima Mooneya), na pierwszej stronie widać postać jakby się mogło wydawać Two-Face’a.
Batman jest poza miastem, więc to Robin odpowiada na wezwanie Gordona. Ma namierzyć złoczyńcę znanego jako 50-50 Finley, który utworzył nowy gang. Młodemu bohaterowie udaje się zlokalizować kryjówkę złoczyńcy, ale zostaje złapany, gdy załamuje się pod nim gałąź.
50-50 stwierdza, że odkąd prawie umarł w więzieniu (gdzie lekarz przeprowadzający na nim nagłą operację zauważył, że ma 50-50 szans na przeżycie operacji), postanowił zawsze dawać ludziom 50-50 szans. Demonstruje to swojemu jeńcowi, pokazując m.in. jak poprzez rzut kartą decyduje czy ukarać jednego ze swoich ludzi.
Kiedy nadchodzi kolej Robina, Cudowny Chłopiec ma do wyboru dwoje drzwi. Pozornie wybiera poprawnie, ale 50-50 ujawnia, że „bezpieczne” przejście znajduje się w wypełnionym gazem korytarzu, który jest labiryntem, więc Robin prawie na pewno zginie w drodze do wyjścia. Jednak nasz bohater stworzył maskę gazową przy użyciu wodorowęglanu sody 50-50 i przeżył. Następnie udowodnił, że złoczyńca sfałszował wszystkie swoje „losowe” testy na swoją korzyść.
Czy 50-50 miał zastąpić Two-Face’a? Nie, ale jest to dziwny przypadek warty odnotowania.