Po „Justice League”, Ben Affleck miał wystąpić w wyreżyserowanym przez siebie solowym filmie o Batmanie na podstawie scenariusza swojego autorstwa. Ostatecznie zrezygnował. W szczerym wywiadzie dla The New York Times zdradził główny powód tej rezygnacji.
W owym czasie Ben zmagał się z problemem alkoholowym oraz z rozwodem z Jennifer Garner a także z problemami jakie towarzyszyły realizacji oraz promocji „Justice League”.
„Pokazałem komuś scenariusz 'The Batman’” – powiedział Affleck. „Powiedzieli: 'Myślę, że scenariusz jest dobry. Uważam też, że zapijesz się na śmierć, jeśli znowu przejdziesz przez to, co właśnie przeszedłeś'”.
Źródło: THR
Tak w zasadzie to jest ciekawa sprawa, bo widać, że to co działo się po odejściu ZS z produkcji do JL strasznie w niego uderzyło, w końcu Ben zgodził się na tą rolę pod warunkiem pewnej koncepcji Batmana jaką mu zaproponował ZS. Tak więc to, że Ben zrezygnował kompletnie z roli Batman było winą WB, które wpierw kompletnie zmienili SS Ayera a potem zrujnowali JL Snydera. Ben zapewne nie chciał, by z jego filmem stało się to samo, szczególnie, że już wtedy miał ogromne problemy w życiu prywatnym. Niestety w tamtym okresie głównym czarnym charakterem DC było WB.
Zgadzam się w 100% z tym co napisałem
Tylko dodam że dalej głównym czarnym charakterem jest WB i cały zarząd z goyerem na czele
Historia Bena pokazuje że tam to tylko zachlać na śmierć się idzie bo takie cyrki to studio odwala!!
aż dziwne że do Aquamana czy WonderW sie nie przyczepili
ale to pewnie kwestia czasu
Taak złe WB, porażka finansowa filmu, rozwód itp to tam jakieś poboczne rzeczy. Ludzie nie wszystko kręci się wokół wielkich złych korporacji. Ayer zrobił Bright i to też było gówno więc robienie z niego wizjonera na miarę Orsona Wellsa nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem. Afflec wyraźnie ma problemy prywatne i stres bycia reżyserem, scenarzystą i granie głównej roli raczej by mu nie pomógł. Presja trzymania na swoich barkach milinów dolarów to nic miłego. Przykro mi to mówić ale te filmy mają zarabiać taki jest cel amerykańskiej kinematografii. Dzięki temu mają budżety jakie mają. Tyle. Podejmują czasem kiepskie decyzje jasne że tak zawsze będę bo nasze ukochane postaci fikcyjne do końca świata będą więźniami pieniądza.