„Batman Returns” był drugim i ostatnim filmem Tima Burtona z Mrocznym Rycerzem w roli głównej. Reżyser miał jednak pomysł na co najmniej jeszcze jeden obraz, który ostatecznie nie został zrealizowany ze względu na niezadowolone studio Warner Bros.
Do pomysłów Burtona chciała powrócić dwójka twórców komiksów – Kate Leth („Kate or Die”, „Adventure Time”, „Edward Scissorhands”) oraz Joe Quinones („Howard the Duck”, „Black Canary and Zatanna: Bloodspell”). W zeszłym roku artyści przygotowali propozycję serii dla DC Comics na wzór idei „Batman ’66”.
Komiksowa kontynuacja miała bazować na pomysłach Burtona – czarnoskórym Robinie mechaniku, czy przemianie Harveya Denta w Two-Face’a. Dodatkowo w serii powróciłaby Catwoman oraz zobaczylibyśmy Harley Quinn, Poison Ivy oraz Barbarę Gordon/Batgirl. Wydawnictwo ostatecznie nie zaakceptowało pomysłu. Joe Quinones opublikował szkice, które wykonał podczas pracy nad pomysłem.
Źródło: Joe Quinones – Tumblr
Spoko szkice ale BARBARA TO JaKAS PORAZKA I SMIECH NA SALI CZY TAM JAKAs SPIDER WOMAN
(Z góry zaznaczam, że komentarz nie ma wydźwięku ani tym bardziej zamierzenia o podłożu rasistowskim)
Czarny Robin, czarny Harvey Dent… Niedawno wysunalem takie spostrzezenie, ze Batman jest chyba jedyna marka superbohatera, ktorej postaci drugo czy nawet pierwszoplanowych nie podmienili na czarnoskorych. Jak widać niewiele brakowało…Ostatnio ta praktyka jest juz wrecz absurdalna, w ten oto sposob mamy czarna rodzine Westow, czarnego Jimmy’ego z Daily Bugle w Supergirl, Barona Mordo w Dr. Strange’u, Nick Fury niegdys tylko w Ultimate przeszedl do kanonu, Heimdall the Gatekeeper, Johnny Storm z Fantastic Four, Deadshot w najnowszym SS, można by jeszcze dobrą chwilę powymieniac. Nie tylko komiksów to dotyczy. Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe od kiedy jest cala masa świetnych czarnoskorych bohaterow jak Black Panther, Blade, John Steward Green Lantern, Batwing, nowy Spider-Man etcera. Po co tak nachalnie zmieniają postacią kolor skóry? I czemu to działa tylko w jedną stronę? Nie mieszam do tego polityki, ale zwyczajnie nie pochwalam takiej praktyki, irytujace jest to, ze jutro Bruce Wayne albo Wolverine moga wyglądać zupelnie inaczej niz do tego przywykliśmy.
Czekam na reboot Black Panther z białasem.
Osobiście, to ubolewam nad Deadshotiem. 😐 Facet to cowboy, a czarnoskóry aktor nie pasuje najlepiej do tej roli… :/ No i ten wąs u „Apollo” Denta… Brrr. Mniejsza z tym, że jest czarny, ale ten wąs! O.o Rly? D:
Szczerze mówiąc, nie bardzo widzę, gdzie tutaj jest to „nachalne” – czy kolor postaci definiuje postać Harveya Denta? Nie. (Już nie mówiąc o tym, ile tak na prawdę ewolucji przeszła ta postać w samych komiksach…) Czy Burtonowi spodobał się Lando Calrissian do odtworzenia jego wizji postaci? Najwyraźniej. To samo tyczy się jego pomysłu na Robina. To jest zabawne, że nikomu przez lata jakoś szczególnie nie przeszkadzało, że właśnie takiego Denta mieliśmy w filmie, a teraz nagle sobie ludzie o tym przypominają. W drugą stronę takie rzeczy nie przejdą, bo a) zwykle są to postaci, których kolor skóry to ich ważna cecha b) wtedy by dochodziło do procesu „na siłę”, gdzie pomniejsza się bardzo małą reprezentatywność.
Chyba mnie nie zrozumiałeś, a przecież specjalnie w tym celu dałem kilka solidnych przykładów, tego, co postrzegam jako „nachalne”. Nie tyle odnosilem się do Batmana co do ogółu popkultury. Dzisiejsza kultura popularna zmierza w wiadomym kierunku ideologicznym, mimo tego Batman na dzień dzisiejszy wychodzi praktycznie bez szwanku. W innym wypadku już teraz mielibyśmy za sobą poważne zmiany w uniwersum jakie do tej pory znalismy. Ten wpis mi tylko przypomniał, o tym, że bylo calkiem blisko. Swoim projektem Batmana 3, Burton, mógł dać dobre podwaliny ku temu. Jednocześnie wątpię by to było jakoś szczególnie zamierzone z jego strony i działane w myśl wspomnianej praktyki. Teraz może czas na konkrety: Czy kolor skóry definiuje Harvey’a? A czy definiuje kogolwiek? Sądzę, że odpowiedź w obu przypadkach brzmi „nie”, ale nie da sie zaprzeczyc, ze jest tp jedna z cech skladajacych sie na całokształt. dlategoDlatego nie widzę najmniejszego sensu dla takiego mącenia jakie ma dzisiaj powszechnie miejsce. Nie bede sie powtarzal, przyklady dalem w poprzednim komentarzu. (Nie przypominam też sobie by w komiskach Dent zmieniał kolor skory, raczej cale wiariacje opieraly sie na sferze mentalnej)
Może nie jest łatwo dobrać aktora będącego wiernym odzwierciedleniem komiksowego pierwowzoru, co do koloru oczu, ale jednak oczekiwalbym od adaptacji by posiadała ona bohaterów w miarę łatwo nasuwajacych wlasciwe skojarzenia. Angażując aktorow o innym kolorze skóry, wlosow, gabarytach, w skrajnych przypadkach nawet plci, wprowadzamy calkowicie nowa postać, ktorej jedynym wspolnym elementem z oryginalem jest historia postaci, a i to nie zawsze. A jesli chodzi o to co jest dla Ciebie zabawne i czemu ludzie teraz sobie o tym nagle „przypominaja”, no to świetnym dowodem i potwierdzeniem moich słów jest fakt, ze oglądając film Burtona po raz pierwszy i bedac zaznajomiony wylacznie z komiksami i TAS, myslalem, ze ten caly Harvey to „jakas inna postać”. Nawet zapamiętałem go blednie jako Dentha. Taki easteregg. No bo „przeciez on wyglada inaczej”. Jakie bylo moje zaskoczenie, kiedy sie okazalo, ze jest inaczej. Po co zmieniac cos co jest dobre? Nie jestem rasista, jak wspomniałem, ale sam nie chcialbym obudzic sie jutro czarny…lol.
No i, chyba sam sobie zaprzeczyles, twierdząc, ze kolor skory nie definiuje postaci Harvey’a, ale za to kolor skory wiekszosci czarnoskorych postaci to ich wazna cecha. Czyli bialych juz nie jest? Nawet czlonka nordyckiego panteonu bogow? lol
I skoro mam okazje by odpisac, to chciałem poprawić bledy z poprzedniego komentarza oczywscie *John Steward i *postaciom (T9 robi swoje)
„W innym wypadku już teraz mielibyśmy za sobą poważne zmiany w uniwersum jakie do tej pory znalismy.”
Poważne zmiany u Batmana są średnio co 10-15 lat. Postaciom zmienia się wiek, zmienia się waga, zmienia się ogólna budowa, czasem nawet i ideologia. Rasa, czy pochodzenie okazyjnie tu i tam także.
Myślę, że nierozpoznawalność Denta wynika raczej z faktu, że jego rola w filmie była strasznie mała, wręcz marginalna.
„No i, chyba sam sobie zaprzeczyles, twierdząc, ze kolor skory nie definiuje postaci Harvey’a, ale za to kolor skory wiekszosci czarnoskorych postaci to ich wazna cecha.”
No bo nie definiuje. Natomiast podwaliną dla czarnoskórych bohaterów nie raz jest rasizm i problemy społeczne z tego wynikające. Kwestia Heimidala z kolei mnie trochę rozbawiła, kiedy o niej pierwszy raz usłyszałem. Nie mam na ten temat specjalnego zdania, aczkolwiek w filmowym uniwersum Marvela nie mamy do czynienia z bogami nordyckimi, tylko z kosmitami.
Kurde, nie zauważyłem Twojej odpowiedzi. Cóż, lepiej późno niż wcale. Może zacznę od pewnego skrina na którego natknąłem się niedawno w internecie
lol… Jak widać nie jestem jedyny.
Co do tych kosmitów, wiesz, dzisiaj istnieje taki odłam nauki popularnej zwany paleoastronautyką. Opiera się on na założeniach, że samo pojęcie boga czy całe systemy religijne są pozostałościami po kontakcie naszych przodków z kosmitami. (Podobny mechanizm do tzw. kultów „cargo”) Dokładnie jak w Marvelu. Tak więc, bogowie czy kosmici, wizerunek jest ten sam i jakoś dla mnie, na przykład, wyjątkowo zabawna wydaje się myśl, że niebieskoocy blondyni wyjęci rodem z propagandy nazistów, mogli czcić w przeszłości czarnoskórego Heimdala – najbielszego spośród bogów, lol. Marvel nie Marvel, odnoszenie się do mitologii zobowiązuje. Nie czytałem komiksów z Thorem, ale szczerze wątpie by Heimdal był czarnoskóry, przynajmniej do momentu pojawienia się filmu o Thorze.
Skoro jednak to Cię nie przekonuje, ani nawet Johny Storm (brat białej Susan!) to może pójdę dalej. Niedawno widziałem film Grand Budapest Hotel. Brązowy UCHODŹCA jedyny w kraju wzorowanym na Austro-Węgry jest głównym bohaterem i jego kobietą zostaje blond dziewczyna, która mu współczuje. Cóż – skąd my to znamy? Typowe dla dzisiejszej popukultury rzekłbym. Ostatnio „Bogowie Egiptu” (2016) z tego co wiem przepraszali za brak czarnoskórych aktorów w filmie o starożytnym egipcie! Brakuje mi tylko by w nadchodzących Wikingach 2016 pojawił się jakiś czarny nordyk, lol. Potem przyjdzie kolej na rzymskiego legionistę.
Jedziemy dalej, do tego dochodzi nam czarnóskóra Hermiona z Harry’ego Pottera, która w jednym z rozdziałów została opisana jako „z bardzo bladą twarzą”. No i, James Bond. Powiedz mi, czy te postacie też bazują na rasistowskim podłożu psychologiczno-społecznym? Martwi mnie fakt, że nie ma żadnych przeciwwskazań by uczynić białego czarnym, ale w druga stronę jak wspomniałeś już jest problem. Jak nie rasizm, to milion innych powodów.
Powtórzę jeszcze raz, tym razem prościej: głupkowate wydaje mi się, wpychanie czarnoskórych aktorów do odgrywania postaci powszechnie przyjętych jako białe. Kto będzie następny? Średniowieczny scholastyk czy konkwistadorzy hiszpańscy? Coraz mniej w tym faktów historii, a coraz więcej dzisiejszej propagandy politycznej. Zgadzam się, że Harvey Dent, Robin i jakieś śmieszne postacie komiksowe brzmią w tym kontekście niewinnie, ale tak się uprawia politykę dzisiaj, moi drodzy, poprzez kulturę popularna – masową, do poważniejszych treści. Założę się, że w ciągu najbliższych kilku lat „pokolorują” nam kogoś z najbliższego otoczenia Batmana, od kiedy Lucius Fox jest postacią często pomijaną, może Alfreda? (Jokera chyba na szczęście nie mogą, bo jest bielszy niż sam Micheal Jackson lol… )
Wolałbym jakby skupili się na czarnych bohaterach, których już stworzyli i im najlepiej kręcili filmy; Black Panther, John Stewart, Batwing, Spiderman, Cyborg, – materiału jest od groma. Dlaczego nie powstał żaden nowy film o Bladzie? Stara trylogia jest moją ulubioną serią filmową od Marvela, na dzień dzisiejszy. Zamiast tego mamy coraz więcej czarnych Wallych Westow, Johnych Stormów, Baronów Mordo, Heimdalów, Jimmych Olsenów itp; już pomijając sam fakt ze czarnoskóre postacie są i tak bardzo często wprowadzane do kanonu zamiast białych, jak Nick Fury czy właśnie Spider-man.
Kto wie, niedługo się okaże, że tak naprawdę w Stanach męską część populacji stanowią wyłącznie sami czarni lol…
I na koniec, bo zaraz zostanę ocenzurowany jako naczelny rasista (lol…), umówmy się, każda drastyczna zmiana tego, co pokochaliśmy jest z założenia zła. Nawet Miller się w końcu na tym przejechał (sławetne „All Star Batman and Robin” lol…)
Stewart* no nie da za wygrana widze, lol…