Podczas promocji swojego najnowszego filmu „Big Eyes”, Tim Burton w rozmowie z Yahoo! opowiedział co było powodem, że nie po „Batman Returns” wyreżyserował kolejnego filmu z Batmanem, oraz dlaczego do roli bohatera Gotham City wybrał Micheala Keatona.
„Myślę, że zdenerwowaliśmy McDonalds. [Zapytali] „Co to za czarna rzecz wychodząca z ust Pingwina? Nie możemy sprzedawać z tym Happy Meal!” To była dziwna reakcja na „Batman Returns”, ponieważ połowa osób uważała, że był mroczniejszy a druga połowa była przeciwnego zdania. Myślę, że studio po prostu uważało, że był zbyt dziwaczny – chcieli pójść w innym kierunku, bardziej dla dzieci czy przyjaznym rodzinie. Innymi słowy, nie chcieli bym nakręcił kolejny film.”
O tym dlaczego Michael Keaton wydawał się dostatecznie szalony by zagrać Batmana:
„Często krytykuje się „Batmana”, że jest zbyt mroczny, ale jeszcze z większą krytyką spotkał się casting Micheala Keatona. Myśleli, że to będzie komedia, czy coś innego, ale ja czułem, że to będzie coś wyjątkowego. Spotykaliśmy się z tymi wielkimi twardzielami, ale wszystko się sprowadziło do tego, że kiedy patrzysz na kogoś takiego jak Michael, to myślisz: „To jest facet, który może przebierać się za nietoperza.” Jest w nim pewne wewnętrzne szaleństwo, ale nie jest Arnoldem Schwarzeneggerem.
Tak więc, oto ktoś, kto potrzebuje stworzenia osobowości do przerażania i zastraszania ludzi, i Michael po prostu wydawał się idealny do tego. Studio było bardzo przychylne. Dzięki Bogu, internet nie był wtedy tak ogromny, bo naprawdę by nas zamordowano. Ale nawet bez internetu, było wiele negatywnych reakcji i obaw.”
„(…) chcieli pójść w innym kierunku, bardziej dla dzieci czy przyjaznym rodzinie (…)” – i wyszło, jak wyszło…