W wywiadzie dla Vulture Damon Lindelof, twórca „Lost” i scenarzysta takich przebojów jak „World War Z”, czy „Star Trek Into Darkness” opowiada o nowych zasadach przy tworzeniu scenariuszy blockbusterów.
„Przede wszystkim, Christopher Nolan to najlepsze, co mogło się przytrafić filmom opartym na komiksach. Punkt. I Christopher Nolan to najgorsze co mogło się zdarzyć ekranizacjom komiksów. Doskonale i w najdrobniejszych szczegółach to wypracował, bo wybrał taką postać jak Batman – która chce być dobrze uzasadniona i również prawdziwa.”
Ale nie każda historia nadaje się do wdrożenia takiego realistycznego podejścia, nawet gdy inwestorzy i studia oszołomione sukcesem Nolana chciałyby to powtórzyć.
Lindelof wspomina tu o swoim filmie „Cowboys & Aliens”, dla którego mroczna tonacja stała się ruchomymi piaskami. „Myślę, że założeniem zaakceptowanym przez wszystkie strony było możliwość podejścia do tego tematu na dwa sposoby: film sci-fi na Dzikim Zachodzie, albo Western w którym kosmici są tymi złymi. Dwa różne gatunki – ta ostatnia wydawała się fajniejsza”, mówi Lindelof. „Kiedy zdecydowaliśmy się na Western ze wszystkimi jego pułapkami – bohaterem szukającym odkupienia, ucieczką z więzienia, Indianami w roli sojuszników – tonacja filmu była oczywiście zawsze poważna. Może zbyt poważna jak dla filmu pt. 'Kowboje i Obcy’.”
Źródło: Vulture
Lepiej bym tego nie ujął.
Lindelof lepiej nie kłap jęzorem, bo to co zrobiłeś z Prometeuszem woła o pomstę do nieba.
I pisze to facet, który wygrzmocił bez mydła jedną z najlepszych serii kinowych.