Dziś nieuchwytny szpieg, do niedawna fałszerz Eames, a niebawem już łamiący kości Bane. Z okazji premiery „Tinker, Tailor, Soldier, Spy” serwis filmowy Stopklatka zamieścił na swoich łamach wywiad z Tomem Hardy. W rozmowie z Yolą Czaderską-Hayek aktor opowiada o swojej pracy nad nowymi rolami, w tym także tej w przygotowywanym właśnie filmie Christophera Nolana „The Dark Knight Rises”. Poniżej przytaczamy najciekawsze fragmenty z punktu widzenia tematyki tej strony.

Teraz znowu przybrałeś na wadze. Grasz Bane’a w nowym filmie Christophera Nolana, „The Dark Knight Rises”.
No tak. Kolejny napakowany facet. Brutalny, wredny brzydal, który nie czuje bólu. I to chyba kolejna postać, od której coś przejąłem. Nie tak dawno moja narzeczona [Charlotte Riley, której Tom Hardy oświadczył się w ubiegłym roku – Y. Cz.-H.] przywaliła mi w nocy łokciem, bo za bardzo chrapałem. Nie da się nie chrapać, kiedy człowiek tyle ćwiczy w siłowni. Przyłożyła mi z całej siły, a ja nic nie poczułem! Obudziłem się tylko i spytałem odruchowo: „Co, trzeba zajrzeć do małego?” [Hardy wychowuje trzyletniego syna, Louisa – Y. Cz.-H.]. Niesamowite. Kiedy człowiek ma na sobie tyle mięśni, rzeczywiście nie czuje bólu. Ale powiem Ci szczerze, że chciałbym już wrócić do dawnej wagi. Ważę teraz piętnaście kilo więcej! Patrzę w lustro i… to nie jestem ja!

Czy stałeś się równie agresywny, co Bane?
Nie, agresja to uczucie mi całkowicie obce. Nie jestem z tych, co się lubią bić, tylko z tych, co siedzą w domu i oglądają razem z dzieckiem „Strażaka Sama”.

Trudno w to uwierzyć, kiedy patrzy się na Ciebie w „Bronsonie”.
Ale na tym właśnie polega aktorstwo! Wydaje mi się, że jestem dość dobrym obserwatorem i umiem odtworzyć cudze zachowanie. Tak właśnie zrobiłem w „Bronsonie”, grając tego faceta w więzieniu. Chodziło o to, żeby całkowicie stać się kimś innym, żeby zniknąć za swoją rolą. Swoją drogą, to przedziwny film, niemożliwy do zdefiniowania, bardziej zbiór scenek niż zwarta opowieść. Ale wyjątkowo go lubię, bo to właśnie dzięki niemu po raz pierwszy zwrócili na mnie uwagę w Ameryce. Zacząłem dostawać kolejne propozycje, tylko dziwnym trafem za każdym razem oferowano mi role agresywnych, lekko szalonych typów (śmiech). Nie narzekam. Zawsze to jakieś wyzwanie.

A potem ukradłeś wszystkim show w „Incepcji”.
To przede wszystkim zasługa Christophera Nolana. Zaufał mi, zainwestował we mnie i obsadził w potężnym, niezmiernie ważnym projekcie. A teraz, przy okazji „Mrocznego Rycerza…” robi to drugi raz. Jestem mu za to niesamowicie wdzięczny. Ten facet to prawdziwy geniusz i jeśli na planie poprosi mnie o cokolwiek związanego z filmem, to zrobię to bez wahania. W sekundę! To dzięki niemu jestem tu, gdzie jestem. I będę o tym pamiętał.

Cały wywiad możecie przeczytać TUTAJ. Zachęcamy do lektury!

PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 Komentarz
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
View all comments

O kurde, chyba z pół roku nie widziałem newsa podawanego przez Wolanda! :O



na platformie Max i w HBO
 


na PVOD

Kalendarium
Sonda

Jak oceniasz serial "The Penguin"?

Zobacz wyniki