THE BATMAN VS. DRACULA
Wreszcie, po miesiącach cierpienia wywołanego oglądaniem The Batman twórcy postarali się i stworzyli film, który można obejrzeć nie martwiąc się o swój żołądek.
Gdy pierwszy raz usłyszałem o powstawaniu filmu nie oczekiwałem wiele. Nietoperz walczących z Draculą? czyli pewnie jakaś nie mająca większego sensu naparzanka dla maluchów. To, co dostałem okazało się czymś dużo lepszym. Ale zacznijmy od początku.
Pingwin i Joker podczas pobytu w Arkham dowiedzieli się o wielkim łupie, który został ukryty na cmentarzu w Gotham. W czasie, gdy Batman ściga Jokera Pingwin przypadkowo otwiera nie tą trumnę, co trzeba i uwalnia króla wampirów - Draculę. Ten chce odbudować imperium i ożywi... dobra żeby nie spoilerować fabuła sama w sobie nie jest czymś arcy genialnym - ot taka miła i nie wkurzająca jak w serialu.
Mocną stroną serialu była muzyka, nie inaczej jest w filmie. Dobrano ją dobrze i wkomponowano do filmu. Nie inaczej jest z głosem postaci. Nad głosami Batmana i Jokera nie ma, co się rozpisywać, są takie same jak w serialu. Tara Strong razem z Peterem Stormarem sprawiają, że postacie nie są tak puste i bezpłciowe jak można się było obawiać.
Jeśli ktoś przyzwyczaił się do wyglądu postaci z serialu nie będzie miał większych zastrzeżeń do wyglądu lokacji i animacji. Szczególnie warta obejrzenia jest scena walki Jokera z Batmanem w banku krwi, po prostu istne cudo. Nowe postacie jak Vicky i Dracula zostały wykonane naprawdę ładnie i na pewno nie będą budzić większych zastrzeżeń.
Zamiast marnego crapu podobnego do serialu dostaliśmy coś dużo lepszego. Naturalnie żaden film nie jest idealny. Z The Batman vs Dracula jest podobnie, to nie jest film, o którym będzie się wspominać latami. Nie jest też całkiem do bani. Jest dobry i warty obejrzenia.
Ocena: 4,5 GACKA
Poprzednia Strona