.: KOMIKS :: USA :: BATMAN: LOTDK :: ROK 1991 :: BATMAN: LOTDK #14 :.
BATMAN: LEGENDS OF THE DARK KNIGHT #14
Tytuł historii:Prey, Part Four Miesiąc wydania: Styczeń 1991 (USA) Scenariusz: Doug Moench Rysunki: Paul Gulaci, Terry Austin Okładka: Paul Gulaci Kolory: Steve Oliff Liternictwo: Jon Costanza Ilość stron: 32
Po porwaniu córki burmistrza przez "Batmana", Gordon zmuszony jest wydać rozkaz, aby Nietoperz został powstrzymany przy użyciu wszelkich środków, z czego wielce zadowolony jest sierżant Cort. Catherine natomiast znajduje się w mieszkaniu dr Strange'a, przywiązana do łóżka. Batman podejrzewa, że to właśnie Doktor stoi za porwaniem, lecz żeby się do niego dostać musi podążać kanałami, ponieważ na powierzchni czekają na niego ludzie z jednostki specjalnej. Sytuacja się pogarsza, gdy wizyta u Doktora nie idzie po myśli Bruce'a. Zostaje on poddany działaniu gazu halucynogennemu, przez, który ujawnia, iż śmierć jego rodziców przyczyniła się do narodzin Batmana. Następnie ogłuszony przez Strange'a, Batman ledwo uchodzi z życiem i zmuszony jest na w pół we śnie uciekać przez miasto przed policją.
Przykładowe Strony:
W tym samym czasie, Night-Scourge dalej kontynuuje swą misję oczyszczania miasta z przestępców. Na szczęście kapitan Gordon zaczyna podejrzewać, że pod maską nowego bohatera Gotham kryje się Max Cort. O poranku Batman budzi się na przystani i natychmiast udaje, się do posiadłości Waynów. Niestety na miejscu czekają na niego jego rodzice obwiniający go za swą śmierć. Są to oczywiście manekiny z wbudowanymi odtwarzaczami, lecz to wystarczy, aby wywrócić Bruce'a z równowagi. Oszołomiony tym, kogo spotkał Bruce atakuje Alfreda, po czym traci nad sobą kontrolę i spada po schodach prosto do Jaskini, gdzie ponownie traci przytomność.
Świetna kontynuacja poprzedniego numeru. Sytuacja Batmana o dziwo ciągle się pogarsza i nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie fakt, iż został on po raz drugi ogłuszony, ale tym razem przez Strange'a. Jest to dla mnie bardzo dziwne, ponieważ pokonanie Nietoperza wydaje się zbyt proste. Lecz z drugiej strony może o to właśnie chodzi w tej historii. O upadek Mrocznego Rycerza. Upadek, do którego w bardzo łatwy sposób doprowadził szalony, zakochany w sobie, najwyraźniej zraniony przez wiele kobiet, które nie pokochały go tak jak on siebie, pełen kompleksów Dr Strange. Całkiem niesympatycznie jest być tego świadkiem, ale również całkiem możliwe, że o to takie odczucia rozchodziło się autorowi. Oczywiście podobała mi się ucieczka przez miasto wypełniona wizjami śmierci rodziców i dobrze, że zmieściła się na wyłącznie dwóch panelach. Nie jestem przekonany, co do tak szybkiego załamania nerwowego Bruce'a pod koniec numeru, jednak można to wyjaśnić, biorąc pod uwagę, że są to jego wczesne lata walki z przestępczością. Możliwe, że nie jest jeszcze tak wytrzymały jak być powinien. Ocena dobra, ale nie bardzo dobra, ponieważ w tym numerze tempo było zbyt szybkie.