Czas: 3:44 min. Reżyseria: Sandy Collora Scenariusz: Sandy Collora, Dominick Alvarez Produkcja: Collora Studios Zdjęcia: Vince Toto Kostiumy: Mike MacFarlane, Jill Thraves Efekty Specjalne: Ron Brinkmann, Continuity Studios Strona Oficjalna:Collora Studios
Obsada:
Clark Bartram (Bruce Wayne/Batman),
Michael O'Hearn (Clark Kent/Superman),
Kurt Carley (Lex Luthor),
Nina Kaczorowski (Lois Lane),
Michael Antonik (Two-Face),
Joseph Collora (Perry White),
Andrew Decker (Jimmy Olsen),
Mark Pacella (Secret Serviceman #1),
Damion Poitier (Secret Serviceman #2),
Blaze Khounsamnane (Thug),
Jerry Kokich (Thug),
Luke LaFontaine (Thug),
Scott Leva (Thug),
Glenn Takakjian (Thug)
Wreszcie doczekaliśmy się, Sandy Corolla wypuścił kolejny film. Jednak czy warto było czekać i czy film sprostał wymaganiom jakie mamy wobec twórcy niemal kultowego Dead End?
Nie da się ukryć, że film zawodem jest ogromnym - nie mamy do czynienia z pełnym filmem, a jedynie zwiastunem nieistniejącej produkcji (na początku pojawia się nawet logo WB i bynajmniej nie znaczy to, że słynne studio wzięło pod swoje skrzydła Corollę). Nie sposób nie porównywać filmu z Graysonem, który miał premierę mniej więcej w tym samym czasie. Oba obrazy to trailery, oba rozgrywają się w tym samym świecie, jednak o ile twórcy Graysona w kilku minutach zamknęli oryginalną, wielowątkową opowieść, wymagającą długotrwałej analizy, zachowując jednocześnie dynamiczność trailera to Corolla poszedł na łatwiznę tworząc sztampowy zwiastunik, z równie sztampową historią. A o czym jest ta historia? Ano, Clark i Bruce toczą walkę z Two Face'em i Luthorem. O ile sama opowieść (o ile można tu mówić o jakiejś opowieści) nie zaskakuje, o tyle na fanów tematu czeka sporo smaczków - burtonowski Batmobile, prezydent Luthor, jaskinia czy chociażby supermanowski loczek.
Doskonale za to wygląda strona teczniczna. Efekty specjalne stoją na najwyższym poziomie (przypominam, że mówimy o fanfilmie!) - do tej pory zastanawiam się jak zrobiono Supermana z samochodem na ramionach. Zachwycają też pojedyńcze ujęcia, które są po prostu perfekcyjne, jednak czemu się dziwić, skoro nie przygotowywano nic więcej? Kostiumy wyglądają po prostu tak jak powinny (paradoksalnie w sporej części komercyjnych filmów wyglądają tak jak nie powinny wyglądać :o) ). O kostiumie Nietoperza powiedziano już wszystko przy premierze Dead End, kostium eS'a nie odstaje od tego poziomu, pamiętano nawet o żółtym znaku na pelerynie, czy o wspomnianym "loczku'. Skoro mówimy o kostiumach, warto też wspomnieć o ich zawartości. Michael O'Hearn pasuje do swojej roli doskonale, jednak już z Clarka Bartrama Wayne żaden, co nie zmienia faktu, że Batmanem jest doskonałym. O grze aktorskiej wspominać nie będę, bo aktorzy nie mieli specjalnie pola do popisu... No może poza Bartramem w roli Batmana, który nietoperzem był perfekcyjnym, lepszym nawet niż dotychczasowi odtwórcy tej roli z komercyjnych filmów, jednak jego mieliśmy okazję już poznać w Dead End. Reszta zespołu nie wybija się w znaczący sposób, ale też nie razi.
Po doskonałym wstępie jakim była Dead End spodziewałem się co najmniej kamienia milowego w twórczości Corolli a dostałem tylko rozwinięcie wstępu. A na rozwinięcie skrzydeł przez Sandy'ego przyjdzie nam jeszcze poczekać... Może producenci od Warnerów zauważą wreszcie, że gość z komiksem radzie sobie dużo lepiej od dotychczasowych reżyserów.