Czas: 11 minut Reżyseria: Aaron Schoenke Scenariusz: Aaron Schoenke Produkcja: Bat in the Sun Productions Muzyka: Michael Sean Strona Oficjalna:Bat In The Sun Obejrzyj Online na:www.youtube.com
Obsada:
Tanoai Reed (Batman),
Kim Hunt (Komisarz Gordon),
Kim Weber (Barbara Gordon),
Sean Schoenke (Allen Harris),
Tyler Rollins (Ninja),
Trey Howell (Derek),
Dave Jenkins (Bandyta 1),
Doug Klug (Bandyta 2)
Ku mojemu zdziwieniu, ludzi tak bardzo ambitnych jak Sadny Collora jest więcej. Dowodem tego jest wytwórnia Bat in the Sun usytuowana w Kalifornii, która skupia się na amatorskich filmach z Mrocznym Rycerzem (tak jak „Death End”). Ich pierwszą produkcją jest Dark Justice.
Historia jest dość „klasyczna”. Córka Gordona, Barbara, zostaje uprowadzona przez mordercę Allen’a Harris’a, którego Gordon wsadził do paki ładne parę lat temu. Od razu prosi o pomoc Batmana. Jak to się skończy.... musicie zobaczyć sami (w końcu po co psuć taką przyjemność? :) ).
Film nie jest tym, czego dokonał Burton w swych „nietoperzastych” dziełach, ale również nie jest tym, czym stał się „Batman & Robin”. Od początku czuć w tym filmie klimat komiksów z lat 70, głównie pisanych przez O’neila. W końcu czemu się tutaj dziwić? Człowiek odpowiedzialny za reżyserię zebrał (bagatela) 5,000 komiksów z człowiekiem-nietoperzem! I powiem wam, iż jeżeli jego celem było opowiedzenie znanej historii z tej serii w dobrym stylu, to mogę powiedzieć że się mu udało.
Strój Batmana jest praktycznie taki sam, jaki zaszczyt mamy widzieć w dzieła Alexa Rossa (dla tych co nie znają gościa, proszę o przeczytanie B&W cz.1). Jest taki jak, powinien być, to prawda. Jedynym minusem jego są zbyt długie uszy (ale może się czepiam).
Jeżeli chodzi o grę aktorów, to nie mam nic do zarzucenia. No, może Gordon przypomina mi tego samego, którego widziałem w Year One. Nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru. No dobra, może charakterek to on ma trochę gładszy w tym filmie niż w komiksie. Co do ról Barbary i tych złych bandziorów, to niczego się nie spodziewałem. Zresztą co by mnie mogło zdziwić, czego można oczekiwać od takich ról, w których bohater ciągle dostaje po mordzie, albo w takich, w których ciągle jest przelękniony (Tutaj już się naprawdę czepiam.).
Muzyka w pełni oddaje klimat serii animowanej z Mrocznym Rycerzem. Chociaż bym polemizował, czy sam fortepian pasuje do filmów z Batmanem...
Suma Summarum, jeżeli oczekujesz od tego filmu dzieła wybitnego w stylu Burtona, to niestety tutaj go nie znajdziesz. Jednak film mi się spodobał głównie z tego względu, że potrafił przenieść klimat komiksu do filmu. I czas, w którym go oglądałem, na pewno nie był zmarnowany. Także polecam!
Bat In The Sun Production to bardzo dziwna grupa. Dziwna nie, dlatego, że kręci najlepsze fanfilmy z Batmanem, ale dlatego, że nikomu ich nie pokazuje. Zadebiutowali niedługo po premierze Dead End rewelacyjnym Dark Justice, w tym samym czasie poinformowali świat o innym dziele - Batman Beyond: Year One, który podobno jest "najlepiej wyglądającym fanfilmem, jaki powstał", film w niewielkim nakładzie rozprowadzono na DVD, nakład się rozszedł i od tamtej pory i nikt filmu nie widział, na stronie przez dłuższy czas wisiały zwiastuny, ale samego filmu nigdy nie udostępniono, na szczęście zamieszczono w Internecie rewelacyjną ścieżkę dźwiękową. Po jakimś czasie do sieci trafił zwiastun kolejnej produkcji studia (mimo iż Year One wciąż mało kto widział) - Batman: Madness, jeśli Dark Justice
było filmem dobrym, to Madness zapowiadał się na przejaw geniuszu, rzecz jasna jak do tej pory nic poza zwiastunem do Internetu nie trafiło, a ostatnio z Internetu zniknęła cała witryna Bat In The Sun, pozostawiając informację, że wróci latem, kiedy pisze te słowa mamy już schyłek wakacji (2005), a strony jak nie było tak nie ma... Może chodziło im o lato 2006, albo 2007, a może i 2019. Jedynym filmem BITS, który zaznał łaski udostępnienia istocie tak zbędnej jak widz była Dark Justice właśnie.
Historia do oryginalnych nie należy, jednak jak na potrzeby krótkiego filmu jest wystarczająca. A tyczy się całość przestępcy, którego Gordon zapuszkował dwie dekady wcześniej. Przestępca ów okazał się żywym dowodem na to, że więzienia wcale nie resocjalizują i miast po wypuszczeniu wziąć się za uczciwą robotę porwał w ramach zemsty Barbarę i zostawił komisarzowi wiadomość, że Barbarę odda w zamian za niego samego. Jako, że świecenie ludziom po oknach wielowatowym reflektorem z nabazgranym nietoperzem na froncie w tej sytuacji byłoby bardzo niewskazane (śpiochy odetchnęły z ulgą) Jim spotkał się z Batmanem potajemnie i poinformował go o zajściu (znaczy nie to, że ktoś z kimś zaszedł tylko o porwanie chodzi) a Batman od razu ruszył na ratunek przyszłej Batgirl.
Jak już napisałem oryginalności w fabule za grosz, ale za to klimat jest pierwszorzędny, z jednej strony nawiązuje do Killing Joke z innej do klasycznych dzieł O'Neila, aż szkoda, że Breyfogle tego nie rysował ;o) (BTW - Breyfogle ostatnio wrócił do rysowania, niestety nie do Batmana, szczegóły tutaj). Klimat dopełnia świetna muzyka, jednak znacznie mniej urozmaicona niż absolutnie genialny soundtrack Batman Beyond: Year One - uświadczymy tu tylko dźwięki fortepianu, chodź na dłuższą metę to wcale nie przeszkadza, bo melodie napisano bardzo dobrze. Ja swój sposób klimat buduje również kostium Batmana - klasyczny szaroczarny kostium z czarnym symbolem, nie rozumiem, dlaczego twórcy komercyjnych ekranizacji Batmana upierają się by kostium był całkowicie czarny, podczas gdy szary kostium wygląda znacznie lepiej.
O grze aktorskiej wiele napisać nie można, bo tak naprawdę grają tu dwie postaci - Batman i Gordon, reszta albo tłucze kogoś po pysku, albo sama jest tłuczona, albo jęczy w przerażeniu. Roli Batmana nie mam nic do zarzucenia, głos ma odpowiedni, zachowuje się tak jak powinien się zachowywać Batman. Z Gordonem jest już trochę gorzej, to znaczy aktor gra dobrze, ale nie gra Jima Gordona - to nie jest twardy, nieprzekupny glina tylko jakiś starszy pan, który zabłądził na planie.
Mroczna sprawiedliwość na pewno jest jednym z najlepszych fanfilmów, jakie powstały, doskonale oddaje ducha oryginału, pokazuje fanom, że oni również mogą zrobić film o przygodach ulubionego bohatera, co z tego skoro wiemy, że Shoenke przygotował co najmniej jeden znacznie lepszy film, tylko, że go nikomu nie pokazał?